Gdzie jest tam Twoje stado?
Nie ma karmiciela.Dawali puszki i suche,które zawiozłam,ale już nie mam możliwości dalej tego robić. Zwłaszcza jak zabrałam Warbudki (o nie też jeden ochroniarz jest wściekły-bo twierdził ,że to JEGO koty,tylko złotówki na weta nie dał kiedy koty tego wymagały,bo "go nie stać",ale miały tam siedzieć w betonie i na najtańszej karmie "non name" ,w dodatku rzadko dawanej. Bo sobie "myszy złowią i wodę z kałuży przecież pić mogą"). Rozmawiać można z niektórymi ochroniarzami (starsi panowie,w większości b.prości),reszta ma gdzieś koty. Tam są trudne warunki.Głód,lisy,beton i żwirownia. Ale kilku wie gdzie są koty i powinni wskazać.
Jak nie zlokalizujesz,mogę pokazać miejsce. Sama widziałam kiedyś kocura i kotkę,małych nie,ponoć były gdzieś głębiej w terenie. Ale jeden z ochroniarzy tkliwie opowiadał jak to miałczą do niego z głodu,a on przecież nic dla nich nie ma.I jak to przegania dobroliwie lisy, bo "sku...syny wyjadają suche co pani kotom
przywiezła"
Ponoć małe wychodziły tylko nocą/nad ranem.