Dziś mija rok.
17 kwietnia 2016 założyłam pierwsze wątki Lucjana, 24 kwietnia już mieliśmy go w lecznicy.
Lucyna rok spędził na strasznej tułaczce, przerzucany po kilkakrotnie z miejsca na miejsce, tak, że już czasem wątpiliśmy w to że jemu się uda. Rok czekał na dom i teraz tak myślę, że warto było mu czekać.
W sobotę Lucyna znów podróżował....
Kierunek - NOWY DOM!!!!
I mam nadzieję, że jego ostatni, bo Lucek trafił na cudownych ludzi.
Dużo było w tym wzruszeń i niepokoju, a teraz wzystko zostaje w Lucjana łapkach. Póki co zapoznaje się z nowym miejscem, a przed nim jeszcze socjalizacja z nowymi kumplami, którzy są w domu. Póki co wygląda to bardzo dobrze - Lucek w zasadzie od razu zaakceptował nowe miejsce i czuje się w miarę wyluzowany. Łazi krok w krok za nowym panem, a nowej pani nie pozwoli sobie nawet zrobić zdjęć, bo tak podbija ręce. Bez zbędnych ceregieli zajął też swoją część łóżka i cały czas trzyma bliskość ze swoimi nowymi ludźmi. Oby tak dalej.
Powodzenia Lucyna
A WAM wszystkim tu zgromadzonym serdecznie dziękuję za wszystko co dla Lucusia zrobiliście.
Ogromne podziękowania też dla silnej transportowej ekipy w postaci wspaniałych niezawodnych osóbek - Edyty ( i panu kierowcy
) , Lidki i Moniki.
Dziękuję!!