Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 03, 2016 15:08 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

Kinnia pisze:
dorkadorka pisze:Z wyrażnych zaleceń p.dr. wynika że Rudemu potrzebny jest dom niezbyt zakocony.
Taki gdzie może być odizolowany od reszty i mieć całą uwagę, a jeśli miałby być z białaczkowcami to z dwoma, góra trzema.
Anielka, czy możesz zaoferować mu takie warunki - nie znam Twojego DT i nie wiem ile masz w nim kotków.
Najprawdopodobniej do czasu pójścia do DT będzie na tyle podleczony że nie będzie wymagał bieżącego leczenia poza interferonem i bad.kontrolnymi co ma zapewnione w lecznicy.


dorkadorka, kobieto czy Ty wiesz co piszesz?
8O
skazujesz niejedzącego białaczkowca na klatkę i stres lecznicowy - nie wspominam już nawet o tym, co tam lata, fruwa itd.
masz pojęcie o tym jakiekolwiek?
masz pojęcie o 'prowadzeniu' kota z białaczką?

jak dziewczyny piszą
dobrze się zastanów zanim odrzucisz tą ofertę
następnej ten kocio może nie dożyć
Spokojnie, dorkadorka ani kota nie widziała na oczy ani nie ma żadnej mocy decyzyjnej jesli chodzi o jego losy. Jest natomiast Ekspertką bo RAZ miała białaczkowego kota. No i umie zrobić "kopiuj- wklej" z wypowiedzi Aneti.
AnielkaG
 

Post » Wto maja 03, 2016 21:04 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

Dorkadorka wyadoptowała więcej tymczasôw niż wiele z Was tu piszących. Ćwiczyła najróżniejsze przypadki kocich chorób i nie starczy tu czasu ani nie ma potrzeby aby to opisywać, a tym bardziej komukolwiek udowadniać.
To że nie znacie mnie z nicka bo nie udzielałam się dotąd na tym forum , nie upoważnia Was do lekceważących wpisôw ale jeśli lepiej się z tym czujecie to jeżdzijcie sobie do woli - nie obchodzi mnie to.

Teraz dorkadorka jest daleko , ale z sympatii do pewnych osób , śledzi temat.


zastanowił mnie model porozumiewania się tutaj..
czytacie w ogóle co się tu pisze czy klepiecie tylko bez sensu aby klepać a przy okazji się wyżyć ?

Może któraś z Was, zamiast tracić energię na złośliwości zauważyła że Aneti pisała iż kotek je, leczy się , przyjmuje interferon i czuje się coraz lepiej ..
ja mogę dodać że kotek mizia się i jest w lecznicy trochę na specjalnych prawach :)
a także że 10-go ma USG i do tego czasu będzie leczony w lecznicy.


Anielka - odpisz proszę grzecznie na moje grzeczne pytanie - ile masz kotów w DT ?
Z iloma Rudzik byłby w pokoju ?
Nikt nie napisał że nie chce oddać Ci Rudzika - przeciwnie -np. ja zadałam pytanie na ktôre odpowiedż nie jest chyba trudna. Zadałam je w jakimś celu - jeśli mam podjąć decyzję na co przeznaczyć moje pieniądze to mam prawo do podstawowych informacji i dziwię się że kogoś tu to dziwi.
I analogicznie , jeśli Aneti oferuje zarówno utrzymanie Rudzika w DT jak i sfinansowanie jego leczenia + wożenie do weta
( a jak wiadomo interferon który już kot dostaje to kosztowny lek a więc Aneti nie blefuje ) to ma prawo znać szczegółowo warunki w jakie kot miałby trafić.
Ja , ze względów o których już wspominałam, mogę całą tę operację tylko wspomóc finansowo co już na początku zaoferowałam , a więc zamiast eufemizmôw i peanôw uprzejmie proszę o konkrety .

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Pt maja 06, 2016 15:41 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

Jako DT dla min. białaczkowców (a jest teraz i ogólnie było już ich trochę) powiem tylko:
lepszy dt z wieloma felvikami niż klatka w przychodni.
W dodatku dt, który świetnie zna się na tej chorobie (jeśli w ogóle ktoś może powiedzieć, że się zna), a Aniela się zna.
To, ze w tej chwili kot czuje się lepiej nie znaczy, ze będzie tak za kilka dni.
Na USG można jechać z dt.
A, jak wiadomo, stres w bialaczce jest główną przyczyną uaktywnienia się choroby i w efekcie śmierci.
Nie wierzę w świetną calodobową opiekę nad białaczką u kota w klatce (zresztą bez też) w jakiejkolwiek przychodni.
A co do ilości adopcji, nie licytowałabym się z niektórymi tu piszącymi :mrgreen:


Mając ofertę Anielki, chorym jest z niej nie skorzystanie :|
Zresztą ciekawe co zrobicie po 10 maja....

Hania66

 
Posty: 4591
Od: Pt mar 10, 2006 17:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 15, 2016 20:10 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

Rudzik już w dt.
nie zakoconym, doświadczonym , uważnym , przestronnym - słowem wymarzonym w jego sytuacji :ok:

dziękujemy wszystkim za wszelką pomoc :)

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Nie maja 15, 2016 20:14 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

a świstak siedzi za te sreberka
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Nie maja 15, 2016 20:17 Re: Dom tymczasowy potrzebny NA JUŻ!!!

A jaki fantastyczny zbieg okoliczności :mrgreen:
EmiBell pisze:proszę o zamkniecie wątku.
fantastyczny, nie zakocony, doświadczony i uważny DT znaleziony :)
viewtopic.php?p=11491103#p11491103

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 03, 2016 23:06 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Witam wszystkich.

opiszę losy Michałka - bo takie kotek dostał imię - Michałek - od cukierków Michałków, bo naszym zdaniem to słodki kot...

od razu zaznaczę że nie mam wpływu na sytuację, opisuję ją grzecznościowo ponieważ założycielka wątku nie ma dostępu do netu a sytuacja Michałka jest pilna-potrzebna mu koniecznie pomoc i bardzo liczymy na to, że może znajdzie się tu ktoś kto tej pomocy mu udzieli.

Michałek, od ostatniego mojego wpisu, cały czas aż do ostatniej środy spędził u osoby która kiedyś pomagała kotom, jednak obecnie , ze różnych względów już się tym nie zajmuje. Jednak dla Michałka, a raczej dla Aneti, zgodziła się zrobić wyjątek. Miał wspaniałe warunki, bardzo duży pokój, troskliwą opiekę i dał się poznać jako kochany, miły i mądry kocurek. Zupełnie niekłopotliwy, miły i uwielbiający człowieka. Kompletnie pozbawiony agresji, natomiast mający swoje zdanie i wyrażający je bardzo zdecydowanie przy codziennym czterokrotnym zakraplaniu oczek szczypiącymi kroplami - to kocie prawo i każdy dt dobrze wie że czasem musimy robić kotu wbrew robiąc mu dobrze :))
W połowie czerwca miał operację entropii - bo po badaniu u dra Garncarza okazało się że kotek oczy ma całkowicie zdrowe natomiast na skutek długotrwałego kociego kataru kotkowi wywinęły się dolne powieczki do środka.
Operację i rekonwalescencję kotek zniósł bardzo dobrze. Bardzo szybko i pięknie się zagoił, a biorąc pod uwagę że wcześniej miał wykonaną kastrację, leczenie mega kataru, trzytygodniowy pobyt w lecznicy, podawany interferon, itd. - to wszystko świadczy o tym ze jest to bardzo silny kot.
W środę kotek wyruszył do swojego upragnionego domu stałego - pani która zdecydowała się go adoptować wydawała się bardzo fajną, ciepłą osobą, wizyta przed adopcyjna oraz kilkanaście rozmów telefonicznych przed, upewniły założycielkę wątku że będzie to dobry dom dla Michałka a więc Aneti osobiście zawiozła kotka na Śląsk wraz z wypasioną wyprawką ..
Pani która miała go zaadoptować założyła wg. zaleceń siatkę na balkonie i dzwoniła przez cały czas od "przed operacji" mówiąc jak bardzo już Michałka kocha, jak bardzo na niego czeka, itp. itd.
Na miejscu Michałek prawie natychmiast poczuł się jak u siebie w domu a pani wydawała się zachwycona.
Jednak już w piątek pani zaczęła mieć wątpliwości i narzekać że kot jest zbyt dominujący, że "przespał z nią całą noc" , że nie może się bez niego ruszyć, że chodzi za nią krok w krok"... koniec końców zażądała od Aneti zabrania kota co Aneti w sobotę zrobiła.
Kotek który okazał tak cudowne, wspaniałe zaufanie nowo poznanemu człowiekowi, został za to ukarany eksmisją. Niestety możemy nad tym tylko ubolewać...

W tak zaskakującej sytuacji, po totalnym zaskoczeniu, żalu i panice powstał problem gdzie umieścić Michałka.

Do poprzedniego miejsca nie mógł już trafić ponieważ ludzie którzy mu wcześniej pomogli wyjechali na wcześniej zaplanowany długi urlop.
Po przyjeżdzie ze Śląska , w sobotę, Michałek cudem trafił więc do Państwa którzy na zasadzie gorączkowych poszukiwań w czasie podróży, wśród rodziny, znajomych i znajomych znajomych zgodzili się dać mu tymczas do czasu zrobienia ponownego testu w kierunku FelV.
Test ten został dziś zrobiony, Felv został potwierdzony a kotek w związku z tym ma czas do jutra.
W domu są dwa psy do których kotuś bardzo się drapie niszcząc Państwu drzwi, Państwo nie mają już siły trzymać Michałka ani chwili dłużej - są to zupełnie przypadkowi ludzie którzy wielkodusznie zgodzili się pomóc w krytycznej sytuacji.

Sytuacja Michałka jest następująca - jeśli nie znajdzie się nikt kto zdecyduje się dać Michałkowi tymczas to jutro kotuś zostanie wywieziony do miejsca skąd został zabrany.
Zapewne będzie tam szczęśliwy jak kiedyś - to znane mu miejsce, znane mu koty i pewnie po wstępnym obwąchaniu, może prychnięciach , wszyscy przypomną sobie że na wzajem się znają.

Jednak kotuś jest nosicielem wirusa Felv a więc najprawdopodobniej będzie zarażał tamtejsze koty - na tym polega cały problem.


Niestety osoby które, niemałym kosztem, wyleczyły i dały przez ten czas dom Michałkowi wyczerpały już wszystkie możliwości swoje, rodziny i znajomych co do znalezienia Michałkowi kolejnego lokum.
Kotek jest kochany, bardzo proludzki, bardzo wdzięczny i mądry.
Zobowiązujemy się pokryć koszty wyżywienia i ewentualnego leczenia czy badań Michałka ( chociaż jest już przebadany na wskroś i u dra Marcińskiego i u dra Garncarza i internistycznie - poza nosicielstwem Felv to "całkiem zdrowy" i świetnie leczący się kot.
Jesli ktoś jest w stanie udzielić Michałkowi jakiejkolwiek pomocy to serdeczna prośba o PW lub wiadomość na wątku.




zdjęcia tuż po operacji:

Obrazek


Obrazek


Obrazek

zdjęcia zrobione wczoraj:

Obrazek


Obrazek


Obrazek
Ostatnio edytowano Nie lip 03, 2016 23:20 przez dorkadorka, łącznie edytowano 1 raz

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Nie lip 03, 2016 23:19 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Jak na osobę, która nie ma dostępu do neta, to założycielka wątku całkiem nieźle edytuje posty - polecam pierwszy post wątku, są dane edycji. To raz.

Dwa - tak na marginesie tylko, po wrodzonej złośliwości - super dt dla białaczkowca, zaiste, caaaałe półtora miesiąca :roll:

Trzy - zarażanie to nie jedyny problem. Ten kot jest nosicielem i to aktywnym (żeby nie powiedzieć - chorym) - ta białaczka w końcu go zabije, a bez pomocy człowieka to będzie naprawdę cholernie trudna śmierć. I, jak dla mnie, TO jest podstawowy problem z wypuszczeniem tego kota z powrotem.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 03, 2016 23:28 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Oki,
Twoje złośliwości nikomu nie są potrzebne i nikt zainteresowany losem Michałka ich czytać nie chce.
Nie wnoszą nic merytorycznego do sprawy.

Może doczytaj ze kot z "dt" pojechał planowo do ds-u.
Można oczywiście,chcąc się czepnąć, pluć żółcią na dt z powodu że ds się rozmyśił...

Albo ktoś zechce pomóc temu kotu albo nie.
Osoby które mu pomogły do tej pory wyczerpały już wszelkie swoje możliwości - jeśli ktoś może pomóc proszony jest o sygnał, jeśli nie a tylko chce wylewać swe frustracje i mądrzyć się to doprawdy obejdzie się.

Generalnie -oczywistym jest że nikt z zainteresowanych nie chce go wypuszczać z powrotem, natomiast jednocześnie nikt też nie ma już możliwości aby mu pomóc bardziej niż do tej pory pomógł. Takie są przykre fakty, czy się to komuś podoba czy nie.
Ostatnio edytowano Nie lip 03, 2016 23:39 przez dorkadorka, łącznie edytowano 1 raz

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Nie lip 03, 2016 23:38 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Jak na razie to w ciągu niecałych trzech miesięcy udało Wam się zafundować białaczkowemu :!: kotu, jeśli dobrze liczę:
- co najmniej dwie zmiany lecznicy,
- dwa zabiegi chirurgiczne,
- trzy zmiany domu.
Teraz chcecie go wyrzucić z powrotem w miejsce, w którym nikt go nawet na kastrację nie zabrał, a kotki chodziły w ciąży.
A to tylko dlatego, żeby nie trafił do tej strasznej AnielkiG :strach:
Rzeczywiście - dobrych chęci tu aż nadto.
I niestety, jak to bywa z dobrymi chęciami, prowadzą one prosto do piekła. Tym razem kociego.

Przy okazji stosujecie paskudny szantaż emocjonalny, ale to już najmniejszy problem w tej całej sprawie.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lip 03, 2016 23:49 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

sugerujesz ze kota białaczkowego nie należało kastrować lub też pozwolić mu na permanentny ból spowodowany tarciem futerka po gałkach ocznych, nie robiąc operacji ?
to nie byłoby znęcanie się ? Niestety weci zdecydowali inaczej - ale może Twoja wiedza jest bardziej profesjonalna ?

Nie mamy żadnych uprzedzeń, natomiast mamy poważne wątpliwości czy kot który żył dotąd na wolności będzie szczęśliwy w małym pokoju wśród kilkunastu innych chorych kotów i mamy prawo do takich wątpliwości. Chcemy dla tego kota komfortu a nie więzienia go w przepełnieniu.
Każdy ma prawo do własnego zdania i takie jest nasze zdanie, dlatego szukamy kogoś innego kto mógłby dać mu dt.

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Nie lip 03, 2016 23:55 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

i jeszcze, bo może o tym nie pisałam.
to nie ja tu podejmuję decyzje gdzie pojedzie kot.
ja w związku z tym, że nie ma w tej chwili takich możliwosći założycielka wątku, opisałam całą sytuację.

Jesli ktoś ma jakiś konstruktywny pomysł to bardzo proszę o wiadomość. Na pewno udzielimy wszelkiego wsparcia komuś kto da Michałkowi dom.

dorkadorka

 
Posty: 41
Od: Pon kwi 11, 2016 23:22
Lokalizacja: Petah Tikva

Post » Nie lip 03, 2016 23:58 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

OKI co się czepiasz, dobre Laski som przeca
litościwe i miłosiernie, uchroniły kociastego przed stabilnym i znającym się na rzeczy DT
atrakcji chłopak miał po kapelusik - nie nudził się więc
życie towarzyskie prowadził pełną gębą
a teraz limit miłosierdzia siem wioł i wyczerpał
to co się dziwić, że bruk pozostał
toż to proste wszystko jest
a że sensu i logiki -że o merytoryce nie wspomnę- brak całkowity występuje
cóż, do "większej skali" pasuje idealnie przecież, i w normach się mieści ..... przecież

mam tylko prośbę do 'opiekunek miłosiernych' - ćwiczcie leczenie i całą resztę na ..... no w kazdym razie nie na kotach czy psach ..... na myszkach też nie
zapewne bliższe osoby macie
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pon lip 04, 2016 0:01 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

Sugeruję, że skoro już była taka konieczność, to należało mu zapewnić przede wszystkim spokój - a nie przerzucać w krótkim czasie, bezpośrednio po zabiegach w coraz to nowe miejsca. Co do bólu i dyskomfortu to są środki przeciwbólowe, na których można odczekać rozsądny czas, przynajmniej dopóki sytuacja lokalowa się nie ustabilizuje i organizm nie dojdzie do siebie po poprzednim zabiegu i leczeniu - bo leczony był dość długo.

A co do miejsca, to jak sama piszesz - "macie wątpliwości", które może warto by było rozwiać, ale po co (zresztą teraz już pewnie za późno).
Można zamiast tego kotu zrobić sajgon.
Bo tak.
A potem go olać zwalając winę na innych: "nikt nie chciał pomóc".
Bo tak.
Cudnie.
Pomagamy :1luvu:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 04, 2016 0:06 Re: Ostatnia szansa- pilnie potrzebna pomoc!!!

dorkadorka pisze:Witam wszystkich.

opiszę losy Michałka - bo takie kotek dostał imię - Michałek - od cukierków Michałków, bo naszym zdaniem to słodki kot...

od razu zaznaczę że nie mam wpływu na sytuację, opisuję ją grzecznościowo ponieważ założycielka wątku nie ma dostępu do netu a sytuacja Michałka jest pilna-potrzebna mu koniecznie pomoc i bardzo liczymy na to, że może znajdzie się tu ktoś kto tej pomocy mu udzieli.

Michałek, od ostatniego mojego wpisu, cały czas aż do ostatniej środy spędził u osoby która kiedyś pomagała kotom, jednak obecnie , ze różnych względów już się tym nie zajmuje. Jednak dla Michałka, a raczej dla Aneti, zgodziła się zrobić wyjątek. Miał wspaniałe warunki, bardzo duży pokój, troskliwą opiekę i dał się poznać jako kochany, miły i mądry kocurek. Zupełnie niekłopotliwy, miły i uwielbiający człowieka. Kompletnie pozbawiony agresji, natomiast mający swoje zdanie i wyrażający je bardzo zdecydowanie przy codziennym czterokrotnym zakraplaniu oczek szczypiącymi kroplami - to kocie prawo i każdy dt dobrze wie że czasem musimy robić kotu wbrew robiąc mu dobrze :))
W połowie czerwca miał operację entropii - bo po badaniu u dra Garncarza okazało się że kotek oczy ma całkowicie zdrowe natomiast na skutek długotrwałego kociego kataru kotkowi wywinęły się dolne powieczki do środka.
Operację i rekonwalescencję kotek zniósł bardzo dobrze. Bardzo szybko i pięknie się zagoił, a biorąc pod uwagę że wcześniej miał wykonaną kastrację, leczenie mega kataru, trzytygodniowy pobyt w lecznicy, podawany interferon, itd. - to wszystko świadczy o tym ze jest to bardzo silny kot.
W środę kotek wyruszył do swojego upragnionego domu stałego - pani która zdecydowała się go adoptować wydawała się bardzo fajną, ciepłą osobą, wizyta przed adopcyjna oraz kilkanaście rozmów telefonicznych przed, upewniły założycielkę wątku że będzie to dobry dom dla Michałka a więc Aneti osobiście zawiozła kotka na Śląsk wraz z wypasioną wyprawką ..
Pani która miała go zaadoptować założyła wg. zaleceń siatkę na balkonie i dzwoniła przez cały czas od "przed operacji" mówiąc jak bardzo już Michałka kocha, jak bardzo na niego czeka, itp. itd.
Na miejscu Michałek prawie natychmiast poczuł się jak u siebie w domu a pani wydawała się zachwycona.
Jednak już w piątek pani zaczęła mieć wątpliwości i narzekać że kot jest zbyt dominujący, że "przespał z nią całą noc" , że nie może się bez niego ruszyć, że chodzi za nią krok w krok"... koniec końców zażądała od Aneti zabrania kota co Aneti w sobotę zrobiła.
Kotek który okazał tak cudowne, wspaniałe zaufanie nowo poznanemu człowiekowi, został za to ukarany eksmisją. Niestety możemy nad tym tylko ubolewać...

W tak zaskakującej sytuacji, po totalnym zaskoczeniu, żalu i panice powstał problem gdzie umieścić Michałka.

Do poprzedniego miejsca nie mógł już trafić ponieważ ludzie którzy mu wcześniej pomogli wyjechali na wcześniej zaplanowany długi urlop.
Po przyjeżdzie ze Śląska , w sobotę, Michałek cudem trafił więc do Państwa którzy na zasadzie gorączkowych poszukiwań w czasie podróży, wśród rodziny, znajomych i znajomych znajomych zgodzili się dać mu tymczas do czasu zrobienia ponownego testu w kierunku FelV.
Test ten został dziś zrobiony, Felv został potwierdzony a kotek w związku z tym ma czas do jutra.
W domu są dwa psy do których kotuś bardzo się drapie niszcząc Państwu drzwi, Państwo nie mają już siły trzymać Michałka ani chwili dłużej - są to zupełnie przypadkowi ludzie którzy wielkodusznie zgodzili się pomóc w krytycznej sytuacji.

Sytuacja Michałka jest następująca - jeśli nie znajdzie się nikt kto zdecyduje się dać Michałkowi tymczas to jutro kotuś zostanie wywieziony do miejsca skąd został zabrany.
Zapewne będzie tam szczęśliwy jak kiedyś - to znane mu miejsce, znane mu koty i pewnie po wstępnym obwąchaniu, może prychnięciach , wszyscy przypomną sobie że na wzajem się znają.

Jednak kotuś jest nosicielem wirusa Felv a więc najprawdopodobniej będzie zarażał tamtejsze koty - na tym polega cały problem.


Niestety osoby które, niemałym kosztem, wyleczyły i dały przez ten czas dom Michałkowi wyczerpały już wszystkie możliwości swoje, rodziny i znajomych co do znalezienia Michałkowi kolejnego lokum.
Kotek jest kochany, bardzo proludzki, bardzo wdzięczny i mądry.
Zobowiązujemy się pokryć koszty wyżywienia i ewentualnego leczenia czy badań Michałka ( chociaż jest już przebadany na wskroś i u dra Marcińskiego i u dra Garncarza i internistycznie - poza nosicielstwem Felv to "całkiem zdrowy" i świetnie leczący się kot.
Jesli ktoś jest w stanie udzielić Michałkowi jakiejkolwiek pomocy to serdeczna prośba o PW lub wiadomość na wątku.




zdjęcia tuż po operacji:

Obrazek


Obrazek


Obrazek

zdjęcia zrobione wczoraj:

Obrazek


Obrazek


Obrazek


to sie w głowie nie mieści ile macie serca dla tego kota ... :strach: :strach: :strach:
a ile w Was dobroci, ze może troszkę syknie, prychnie w byłym miejscu "zamieszkania" .... oj tam, poprychają posykaja, po pyskach sobie dadzą, a że się pozarażają i potem pewnie w cierpieniach odejdą to cóż ... przeciez szukłałyście z całych sił dt ...
a że nie wyszło ...

ide zapalić bo mi się kratka w koła z wrażenia od Waszej dobroci zamieniła ... :evil:
"Człowiek którego kochają koty nie może być człowiekiem bezwartościowym.",

KotwKratke

Avatar użytkownika
 
Posty: 2208
Od: Nie lis 20, 2011 19:33

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 163 gości