Spray to kiepski pomysł.
Raz, że trzeba psikać, a dwa, że rozcieńczony więc dużo trzeba napsikać.
W zasadzie najlepiej kupować jak największe spot on XXL dedykowane psom ras olbrzymich i strzykawką odmierzać dawkę na poszczególnego kota, tak chyba najtaniej wyjdzie.
Tylko trzeba patrzeć na skład
Są też preparaty w postaci spot-on dla bydła/owiec ale tu
trzeba szczegółowo sprawdzać jaką mają substancję czynną i czy ona jest bezpieczna dla kotów. Cena tych bydlęcych jest niższa (głównie dlatego, że pies,kot czy koń to zwierzęta "luksusowe"

więc i cena wyższa). Może coś uda się dopasować.
Może coś dla ferm zwierząt futerkowych też wyprodukowano, co nadałoby się i dla kotów. Cena takowych też winna być mniejsza.
Myślę, że tymi tropami trzeba podążyć by jakoś zabezpieczać bezdomniaki i nie zbankrutować.
izka53 pisze:Insekty bardzo uodporniły się na wszystkie środki. Środki przeciw kleszczom nie odstraszaja tych insektów, a jedynie powodują śmierć kleszcza przed upływem bodaj 12 godz, co jest uważana, że czas bezpieczny ( podobno w takim czasie kleszcz nie zaraża ). Ale trzeba takiego martwego paskuda i tak wydziabać, bo nie zawsze sam odpadnie.
Może zarazić (niby producenci uważają, że kleszcze zaraża dopiero w momencie jak "wyrzyguje" nadmiar wypitej krwi, ale "gwarancji" to żaden dać nie chce

). No i znam przypadki zarażenia boreliozą u ludzi, gdzie kleszcza dość szybko usunięto, a mimo to zdążył zakazić.
I to prawda z tym uodparnianiem się - to część ich ewolucji.
Ja to w ogóle uważam, że trza by coś zrzucić na tereny zielone co by wybiło tę kleszczową zarazę, ale one pełnią funkcję regulacyjną pogłowia zwierzyny i są potrzebne w przyrodzie.