przepraszam, że nic nie pisałam ale dzieje się więcej niz mam ochotę by dzialo się.
Teraz walczę o kotke Sabinke . Juz jest po operacji. Wypuszczono z niej 1,5 L płynu , wycięto pół watroby. Żoładek jest w zaniku, śledziona też.Było pytanie czy ja wybudzać. Nie potrafiłam odebrac jej szansy. W poniedziałek była operacja. Wczoraj wymiotowała ogromnymi ilosciami żółci a dzis sama je , siusia, woła o żarcie i myje futerko. To nie FIP. Płyn był białkowy ale nie pienił się, jałowy, perłowy. Chirurg nie rozumie jak ona żyje, dalismy sobie trzy dni i w trzeci dzien po operacji Sabinka wrociła z całą siłą. Jeżdzę na wizyty kontrolne bo boję się żeby mnie nic nie zaskoczyło. To silna dziewuszka. To juz trzeci raz kiedy wymyka się śmierci. Pierwszy raz umierała z glodu. Nie mogła ssac matki bo zrobiły się jej przetoki. Marzenia pomogła mi z wetem i udalo się ją wyprowadzić. Potem podczas leczenia wszystkie parametry krwinkowe zaczeły jej gwałtownie spadać Podczas niezbędnej transfuzji sabinka odchodziła. Wrócił ja steryd. I teraz o mały włos juz nie byłoby jej z nami. Ja tylko kciuki i dobre mysli poproszę.