Strona 2 z 5

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Pt lut 19, 2016 17:35
przez asiek o
Trzymaj się i napisz czasem co u Lunki :1luvu:

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 18:21
przez furia87
Dlaczego ból jest coraz większy? Z każdym dniem jest coraz gorzej. Wczoraj odebraliśmy urnę. Czy to normalne, ze nienawidzę wszystkich w okol i siebie tez? Czy jest jakieś miejsce gdzie można wszystko z siebie wyrzucić? Chyba nie powinnam zakładać wątku ku pamięci Furii, a wirtualne cmentarze mnie odrzucają. Wiele osób w okol mnie nie rozumie mojego cierpienia. Juz 4 razy słyszałam, ze mam kupić drugiego kota, jak można być tak okrutnym. Boje się jutro iść do pracy. Tych spojrzeń współczucia, pytań, albo niezrozumienia. Boje się, ze się rozpłacze przy wszystkich. Ja chce żeby ona wróciła, ja sobie nie poradzę bez niej.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 19:30
przez miszelina
Polecam Ci ten wątek:
viewtopic.php?f=1&t=140128
Może znajdziesz w nim trochę rad, jak pogodzić się z odejściem kota. Każdy z nas inaczej to odczuwa, ale płaczą wszyscy.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 19:31
przez furia87
dziękuje

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 19:54
przez Moliera1
furia87 pisze:Dlaczego ból jest coraz większy? Z każdym dniem jest coraz gorzej. (...) Juz 4 razy słyszałam, ze mam kupić drugiego kota, jak można być tak okrutnym. Boje się jutro iść do pracy. Tych spojrzeń współczucia, pytań, albo niezrozumienia. Boje się, ze się rozpłacze przy wszystkich. Ja chce żeby ona wróciła, ja sobie nie poradzę bez niej.


Kochana, boli i boleć będzie. Zabrzmi to bardzo banalnie, ale jedynie czas jest w stanie zaleczyć rany. Tu na forum jest wiele wątków, które naprawdę mogą pomóc Ci zrozumieć przez co właśnie przechodzisz.

A ludzie niestety tacy są, że potrafią palnąć teksty "przecież to tylko zwierzę" i "nie ma co beczeć, będziesz mieć następne". Naprawdę szkoda Twoich nerwów na przejmowanie się na dodatek takimi, masz już wystarczająco na głowie. O takich ludziach możesz sobie pomyśleć jakie to przykre, że są tak ubodzy uczuciowo, że nigdy nie pokochali tego "tylko zwierzęcia", aby odczuć stratę po nim.

My też płakaliśmy w pracy (mój mąż również, chociaż nie jest wylewny ani mazgaj). Po prostu zrobić to na boku, dyskretnie, jeśli jest taka możliwość. Ściskam. :kotek:

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 20:17
przez Kinnia
furia87 pisze:Dlaczego ból jest coraz większy? Z każdym dniem jest coraz gorzej. Wczoraj odebraliśmy urnę. Czy to normalne, ze nienawidzę wszystkich w okol i siebie tez? Czy jest jakieś miejsce gdzie można wszystko z siebie wyrzucić? Chyba nie powinnam zakładać wątku ku pamięci Furii, a wirtualne cmentarze mnie odrzucają. Wiele osób w okol mnie nie rozumie mojego cierpienia. Juz 4 razy słyszałam, ze mam kupić drugiego kota, jak można być tak okrutnym. Boje się jutro iść do pracy. Tych spojrzeń współczucia, pytań, albo niezrozumienia. Boje się, ze się rozpłacze przy wszystkich. Ja chce żeby ona wróciła, ja sobie nie poradzę bez niej.


a może pisz tutaj o swoim bólu, o tym co masz w głowie, o tej złości i żalu
to też jakis sposób, całkiem dobry,
poza tym będziesz/jesteś "wśród swoich"
każdy z nas wie jak to jest, i rozumie Twój ból, tęsknotę ....
zawsze ktoś odezwie się, będzie
pisz

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 21:34
przez furia87
Napisałam na tym wątku co wysłała mi miszelina. Gdyby nie Luna zalamalalym się totalnie. Mam załamanie, ale jak Kicia przychodzi to trzeba się pozbierać. Boli to ze jutro w pracy zrozumie mnie może tylko jedna koleżanka, wcześniej rozmawiałam z innymi,ze boje się sterylizacji, ze jestem niepewna, ze kotki są delikatne. Słyszałam zawsze, żebym nie przesadzała, ze to normalna procedura. Jedna mówiła, ze przeginam, ze traktuje koty jak ludzi. Ze człowiek jest zawsze przed zwierzęciem. Czytaj nie wydawać pieniędzy na badania. Druga, ze dlaczego sterylizuje, ze mogłabym rozmnażać i sprzedawać. Ze jak to kot może mieć raka sutka czy macicy. Jestem na obczyźnie, moja rodzina mieszka w Warszawie. I wiem, ze gdybym była w Warszawie weterynarz przed sterylizacja nie odmówiłby mi badan krwi. I wiem, ze czułabym się pewniej i gdyby odmówił naciskałabym. I wiem ze nigdy nie popełnię tego samego błędu. Tutaj w Niemczech jest inna mentalność. Kot umiera, weterynarz mówi, ze nic nie dało się zrobić.Człowiek to akceptuje. Moja mentalność mówi, ze przez swoja niewiedze pozwoliłam kotu umrzeć w bólu. Ale ja więcej na to nie pozwolę.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 21:48
przez furia87
Chciałabym założyć później watek Luny. W "Nasze Koty" tak? Ona teraz będzie miała badania krwi i rentgen, zresztą jest kotem który stracił siostrę, i wydaje mi się ze radzi sobie lepiej od nas. Chciałabym żeby śmierć Furii nie była bezsensowna i pomagać innym. Chciałabym jak już sobie poradzę z tym wszystkim być wsparciem dla innych. Ponieważ ja otrzymałam wsparcie na tym forum. To jest bezcenne.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 21:51
przez miszelina
Nie słuchaj tych koleżanek, są po prostu głupie. A wszystkich komplikacji po sterylce nie da się przewidzieć, nawet robiąc wcześniej badania krwi. Niewydolność serca wyjdzie na usg, na echu serca, ale nie w morfologii. A tych badań nie robi się kotkom, zwłaszcza młodym, z nieobciążonych ras.
Bardzo dobrze Cię rozumiem, mój Drabik odszedł właśnie na serce, wcześniej niezdiagnozowane. Też wyrzucałam sobie, że pierwszy atak zlekceważyłam, że nie zrobiłam dalszej diagnostyki, że zadowoliłam się wynikami, które pokazały tylko obniżony potas. Moja wetka, chociaż doskonała, też nie widziała powodu do niepokoju.

Załóż wątek Luny, pisz o niej. A forum jest właśnie po to, żeby opowiadać o swoich kotach, ale też, żeby wspierać innych.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 21:51
przez furia87
I naprawdę każdy komentarz jest na wagę złota. To tak jakby nie być samym w tak strasznych chwilach.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 21:57
przez furia87
Nie słuchałam ich, myślałam może czasem, ze naprawdę przesadzam. Ale wychodzi na to, ze miałam przeczucie w tym panikowaniu. Nienawidzę ich teraz i to nie jest normalne. Mam ochotę im wykrzyczeć, ze zwierze to nie zabawka ku ich uciesze, i ze badanie krwi kosztuje mniej bólu niż śmierć kota. Mam ochotę wykrzyczeć wszystkim, ze wcale nie jesteśmy lepsi od zwierząt. Jesteśmy potworami, którzy niszczą ten świat. Mam tak od wtorku. I mam tylko nadzieje, ze się opanuje jutro.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 22:08
przez miszelina
Mam koleżankę w pracy, która też uważała, że ja przesadzam, że jestem nadgorliwa, śmiała się, że chowam wszystkie gumki, że mam obsesję na punkcie zamykania pralki, że nie mam anielskich włosów na choince. Do czasu, aż jej kot połknął igłę, którą lekkomyślnie zostawiła na "sekundę" na stole. Na szczęście udało się go uratować. Od tej pory już się nie wyśmiewa. Czasem trzeba poczuć na własnej skórze, jak to boli.

Przytul Lunę, ona Ci pomoże przetrwać ciężkie chwile.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 22:11
przez Moliera1
miszelina pisze:Mam koleżankę w pracy, która też uważała, że ja przesadzam, że jestem nadgorliwa, śmiała się, że chowam wszystkie gumki, że mam obsesję na punkcie zamykania pralki, że nie mam anielskich włosów na choince. Do czasu, aż jej kot połknął igłę, którą lekkomyślnie zostawiła na "sekundę" na stole. Na szczęście udało się go uratować. Od tej pory już się nie wyśmiewa. Czasem trzeba poczuć na własnej skórze, jak to boli.

Przytul Lunę, ona Ci pomoże przetrwać ciężkie chwile.



"Połknął igłę"... Matko kochana... Ludzie nie mają po prostu wyobraźni :|

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 22:24
przez furia87
Na szczęście mam pralkę w piwnicy. Mam obsesje na pkt zamykania zmywarki. Opuszczania klapy w toalecie. Odkąd są koty (kot) nic nie może leżeć na podłodze. Trujące kwiaty wyleciały. A najlepsze z tego wszystkiego jest to ze zabroniłam myc miseczek płynem, ponieważ to chemia. Kuwetę myje soda oczyszczona. Wszystkie środki czystości bio albo naturalne. Woda do picia z filtra. I awantura o podgrzewanie kociego jedzenia w mikrofali. Nie można.

Re: Woda w płucach, śmierć kotki

PostNapisane: Nie lut 21, 2016 22:28
przez furia87
A Luncik, jak ja nazywamy, przezywa renesans. To chyba zasługa Feliway. Kota nigdy nie była tak otwarta, miziasta i ufna. Nigdy nie leżała nam na kolanach. Teraz mogę robić z nią wszystko, i daje sobie ranę po sterylce oglądać, i kubraczek jej nie przeszkadza.