Przepraszam, ze tak długo się nie odzywałam. Moliero, współczuję Ci z całego serca. Wiem co to za ból, ale nie wyobrażam sobie stracić 2 kotów, tylko proszę nie zrozum mnie źle. Wciąż uważam, ze to wszystko jest niesprawiedliwe, Furia powinna być teraz z nami i codziennie rano mnie budzić. Teraz cały mój świat kreci się wokół Luny, mielismy ostatnia wizytę, rentgen wyszedł dobrze, już się na nas dziwnie patrzą w lecznicy.
I tak ciągle świszczy. Ponoć może z tego wyrosnąć. Mamy dać kotu spokój i pozwolić być kotem. Pozwalamy. Własnie jesteśmy na etapie przykręcania ściany wspinaczkowej dla Luny
Luna dostała głosu, jak były male żadnego miauczenia, tylko czasem ciche gruchanie , tak teraz cala gama dźwięków które mnie maja przywołać
Inne miauczenie na głaskanie, jeszcze inne jak coś się nie podoba. Teraz właśnie się jej nie podoba ze nie może wejść do salonu, ale niestety, budowa ściany w toku i wiertarka w ręce.
Dokacamy się w połowie kwietnia. Nie mam serca zostawiać kota na 9 godzin samego, potem idziemy spać i kolejne 8 godzin. Bawie się z nią przed praca, po pracy ile mogę, ale jej to nie wystarcza. Nagraliśmy na kamerę jeden dzień jak nas nie było, śpi, płacze, śpi, płacze, szuka nas. Juz 30 min przed naszym powrotem siedzi pod drzwiami. Feliway ciągle w kontakcie, boje się wyciągnąć.