» Śro lut 24, 2016 18:40
Re: Czesiaczkowy team
Wiem tylko, że gdybym go z tego rowu nie za zabrała, gdybym nie wiedziała, że on tam jest, to leżałby tam może długie godziny nie mogąc się ruszyć. Gnałam z nim do weta, bo zawsze ma się nadzieję. Ale wiedziałam, że jeśli nie uda się go uratować, to chociaż odejdzie humanitarnie. To był ludzki, wiejski kocurek. Nie zostawiłam go u weta do utylizacji, chociaż za darmo zaproponował. Wolałam go zabrać i pochować przy drzewach. Niech ma swoje miejsce. Widok jak się tam sparaliżowany czołgał był okropny. Czas obraz zaciera, ale na razie mocno mi to stoi przed oczami.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop