Strona 38 z 59

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Wto kwi 11, 2017 21:17
przez Roztoczanka
To jutro wędrujemy do weta....Maurycy strasznie przeżywa te wizyty. Wsadzenie go do kontenerka to istny dramat. U weta już spokojny, tylko potem w domu przez trzy dni z szafy nie wychodzi, tylko do kuwety i zjeść....Ale jak mus to mus...ech, trzeba było wterynarię studiować...

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Wto kwi 11, 2017 21:20
przez zuza
Biedulek :( Za brud trzymam! (bo to bedzie najlatwiejsze do likwidacji :)

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Wto kwi 11, 2017 21:25
przez Roztoczanka
Zuza, też za brud trzymam....Jutro zadzwonię do wetki, dam znać co i jak...

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 20:21
przez Roztoczanka
Uffff, wszystko dobrze. Uszy "czyste". Trzepanie główką i drapanie to była reakcja na Brodline. Pani wet powiedziała, że trzeba co jakiś czas uczy czyścić, ponieważ Maurycy ma tendencję do zbierania się tam brudu. Być może jest to pozostałość po jakimś przebytym stanie zapalnym albo świerzbowcu...On nie miał żadnej książeczki zdrowia, więc trudno cokolwiek powiedzieć. Ważne, że teraz tam nic nie ma niepokojącego.
Maurycy oczywiście obrażony, w szafie siedzi....

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 21:00
przez zuza
Trza przeblagiwac ;)

Dobrze, ze nic ;)

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 21:04
przez Baltimoore
Roztoczanka pisze:To jutro wędrujemy do weta....Maurycy strasznie przeżywa te wizyty. Wsadzenie go do kontenerka to istny dramat. U weta już spokojny, tylko potem w domu przez trzy dni z szafy nie wychodzi, tylko do kuwety i zjeść....Ale jak mus to mus...ech, trzeba było wterynarię studiować...


Na naukę nigdy nie jest za późno :D

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 21:38
przez Roztoczanka
Oj, troszkę już za późno... :wink:

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 21:44
przez Roztoczanka
Taki jestem obrażony....
Obrazek

Brzebłaguję... :201494 , udko ugotowałam i nic...

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Czw kwi 13, 2017 23:48
przez Atta
Roztoczanka pisze:Uffff, wszystko dobrze. Uszy "czyste". Trzepanie główką i drapanie to była reakcja na Brodline. Pani wet powiedziała, że trzeba co jakiś czas uczy czyścić, ponieważ Maurycy ma tendencję do zbierania się tam brudu. Być może jest to pozostałość po jakimś przebytym stanie zapalnym albo świerzbowcu...On nie miał żadnej książeczki zdrowia, więc trudno cokolwiek powiedzieć. Ważne, że teraz tam nic nie ma niepokojącego.
Maurycy oczywiście obrażony, w szafie siedzi....


Ależ ON tylko ćwiczy zen :mrgreen: kot tez musi sie odstresić . Ważne,że nie ma jakiś głębszych problemów i przed Wami malują sie już spokojne święta. Najlepszego :kotek:

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Sob kwi 15, 2017 20:11
przez Atta
Spokojnych świąt :201461

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Sob kwi 15, 2017 21:01
przez Roztoczanka
Atta pisze:Spokojnych świąt :201461

No niestety....daleko do spokoju....O ile u Mauryca wszystko ok, to niestety z psem właśnie byliśmy u weta. :cry:

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Pon kwi 17, 2017 18:17
przez ser_Kociątko
Co się dzieje? :(

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Pon kwi 17, 2017 19:06
przez Roztoczanka
ser_Kociątko pisze:Co się dzieje? :(

Byliśmy wszyscy w szoku, gdy dwie godziny po spacerze pies zaczął strasznie wyć, nie mógł podnieść głowy!!! Kiedy próbowałam mu dotknąć łebka, albo pomóc go podnieść, był straszny wrzask. Natychmiast tel do dyżurnej lecznicy wet, psa w samochód. Po drodze główkowanie, co to może być...Okazało się, że na spacerze Kazan znalazł taki wieli gruby kij, który mu wypadał z pyska, a on sobie koniecznie chciał go nieść....Ta gałąź przekrzywiała mu głowę. U weta okazało się, że ma zwichnięty krąg szyjny... :cry: Zastrzyki, prześwietlenie, opatrunek ortopedyczny.. Noc miałam z głowy. Pies spał, ja nie. W niedzielę już jadł, chodził na spacer, ani nie zapłakał. Śpi normalnie, nie popiskuje. Kazan jest bardzo chory. Historia jego leczenia jest baaaardzo długa. Napiszę tylko, że teraz jesteśmy na Vetorylu. Ma też niedoczynność tarczycy. Trafiliśmy na cudownego weta, który bardzo ostrożnie podchodził do psa, nie chciał go znieczulać, dobierał leki. Kazan nie może brać sterydów.... Wczoraj dzwonił i pytał, jak się Kazik czuje. Jutro będziemy dzwonić do pani wet, która prowadzi psa i pewnie czeka nas wyjazd do polikliniki. Chyba, że pani dr wyda dyspozycje temu wetowi tu na miejscu (okazało się, że współpracują ze sobą).
Kazan to mój wymarzony, ukochany malamut. Mam go od szczeniaka. Chorować zaczął jak miał trzy lata. Teraz ma prawie 9. To taki kochany, radosny pies. I będę o niego dbać i bedę go leczyć aż do końca jego dni.

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Wto kwi 18, 2017 11:28
przez zuza
O kurcze, biedulek :(
Zdrowia ogromnie duzo!
Dobrze, ze tak szybko udalo sie z wetem, wspolczuje przezyc :(

Re: Adoptowałam dorosłego kota

PostNapisane: Wto kwi 18, 2017 12:21
przez Roztoczanka
Bardzo dziękujemy. Dobre i ciepłe myśli bardzo nam potrzebne...A tu Kazanek w opatrunku ortopedycznym :cry:
Obrazek
Obrazek