madrugada pisze:Basiu, jak pięknie napisałaś. Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.
Niestety, kościół katolicki nie szanuje życia zwierząt, odmawiając im prawa do posiadania duszy, uznając je za istoty gorsze od człowieka. Zupełnie nie pamiętając o św, Franciszku i wersecie z Księgi Koheleta: "Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt." (Księga Koheleta 3.19)
Wielu księży, niestety, nie widzi nic złego w bestialskim zabijaniu zwierząt hodowlanych. Gdy byłam dzieckiem, co prawda było to bardzo dawno temu, na lekcjach religii uczono mnie, że przykazanie "Nie zabijaj" dotyczy również zwierząt. Czemu teraz podejście do tematu tak diametralnie się zmieniło?
O tym, że zwierzęta mają duszę, przekonałam się po śmierci mojej ukochanej koteczki Fiolki, z którą byłam bardzo związana emocjonalnie. Przepraszam, że nie opowiem tu tej historii, ale dla mnie jest ona bardzo intymna.
Też bardzo bym chciała, żeby podejście do zwierząt zmieniło się. Ale nie stanie się to w ciągu roku, czy kilku lat. Trzeba kilku pokoleń, żeby zmieniła się świadomość każdego człowieka. Nota bene, czy mi się wydaje, czy tylko w Polsce istnieje problem bezinteresownego znęcania się nad zwierzętami?
Tymi, niezbyt optymistycznymi, przemyśleniami kończę rok. Oby następny był lepszy od poprzedniego.
Życzę wszystkim w 2018 roku dużo zdrowia, szczęścia, miłości i pieniędzy. Bo choć pieniądze szczęścia nie dają, jednak bardzo pomagają, choćby w utrzymaniu zdrowia.
Dziękuje Grażynko za Twoje słowa i wsparcie tego o czym pisze.
Skala problemu cierpienia wszelkiego rodzaju jest na swiecie olbrzymia.
Ja chce się skupić na sprawie zwierząt bo one ie potrafia mówic i same sie nie obronią.
Mam niewielką nadzieję na zwiększenie zauważenia problemu dzięki obecnemu papieżowi który znacznie częsciej
niż jaki
kolwiek z jego poprzedników kościoła katolickiego wypowiada się w temacie życia ,ochrony i cierpienia zwierząt.
Ale jak słusznie zauwazyłąs chyba musza minac wieki by coś sie w tej mierze zmieniło...
I tak widac jakąś poprawę w kwestii np zakazywania pokazów zwierzat w cyrkach czy likwidacje ferm futrzarskich.
Wszystkiego tego, co jest bezsensownym cierpieniem zwierząt by ktoś mógł sie na nich bezkarnie bogacić Ale to wierzchołek problemu.
Prawo jest nadal bardzo tolerancyjne, a duzo ludzi ma zamknięte serca na cierpienie bezbronnych ,zależnych od ich istot .
Traktuje je jak nieczułe przedmioty nierzadko wyżywając na bezbronnych stworzeniach swe sadystyczne skłonnosci
Osobnym problemem są ludzie traktujacy zwierzeta jak fabryki do produkcji pieniędzy by czarpać zysk z ich rozmnażania zaspakajajac swą kolejną życiową fanaberię.Taki zwierzak jest jak bankomat, tylko nigdy nie wiadomo jaką ilośc pieniedzy się z niego wyciagnie. Bo np potomstwo urodzi sie w łatki ,a winno być w ciapki bo poszłoby za więcej . Bo akurat moda jest na.....A tu wyszło co wyszło ,a gdyby wyszło byłoby można kupić więcej i wiecej, nierzadko jeszcze ubierając swoje rozmnażactwo w piękne słowa i przybijajac metkę z ,,jakością".
Ale skoro popyt jest......................Ludziom nigdy dosyć
Ogromnym problemem jest jednak życie zwierząt na wsi. Kosciól jako skupiający wokół siebie ludzką, wiejską społeczność winen zwracać wiernym uwage na problem i uwrażliwic ,ze zwierzę tak samo czuje i cierpi jak człowiek . Nawet jesli hodowane jest w przeznaczeniu na mieso powinno być traktowane z szacunkiem bo jest żywe,i czuje .A i np pies pilnuje czy kot służą i ochraniając dom i mienie .Nie tylko powinno otaczac sie opieka to z czego spodziewa sie zysku ale wszystkiego co zyje i bierze sie pod opiekę.
Zdecydowanie zbyt mało słów w obronie zwierzat i ich bytu w całej tej kościelnej instytucji.
Za mało w kosciele jest Boga, a za duzo instytucji-niestety