W-wa, Zakochane w sobie koty - w DS u ewkkrem :)

co słychać, drodzy moi?

Fleur pisze:co słychać, drodzy moi?

Sama nie wiem :oops:

. Koty są zagadką.
Czasem uciekają przede mną, czasem nie. Na dźwięk domofonu Maciek ucieka pod wannę i siedzą w trójkę w całkowitej zgodzie (wspólna krzywda jednoczy), jak nikogo nie ma i Maciek pójdzie do łazienki to III wojna światowa. Warki i krzyki. Maciek miał przekute ucho jak do kolczyka

. Przypuszczam, że to "robota" któregoś z Nowaków :twisted:

Dropsowi schodzą z drogi i obywa się bez płaczów. Zresztą Dropsa nie ciągnie do Nowaków.
Zaczyna być trudniej bo Drops i Maciek mniej czasu spędzają na balkonie więc Amorka i Mumiś mniej wychodzą.
Tradycyjnie wychodzą (od niedawna w parze) na jedzonko. W czasie jedzenia też panuje zgoda. Robią się coraz bardziej grymaśne :evil:

. Serduszka drobiowe zjedzą jak z łaski. Wołowina, indyk i najlepsza wątróbka. Puszki i saszetki średnio. Apetyt mają za za duży. Jak tak dalej pójdzie to problem wanny sam się rozwiąże. Po prostu się tam nie zmieszczą :twisted:

.
Poza wpadkami w pierwszym i drugim dniu ani razu nie nabrudziły poza kuwetą

.

I na koniec ciekawostka: Amorka i Mumiś zachowują się jak stare, dobre małżeństwo. Wyszły na posiłek, pobarankowały ze sobą i pewnie Amorka miała dość tych pieszczot bo strzeliła Mumiścia z liścia w pyszczek :twisted:

. Mumiś się nie obraził tylko poszedł do miski

.
Dzieciaki pozdrawiają

Jeśli one faktycznie dużo jedzą i tyją zastanowiłabym się nad uszczupleniem porcji żywieniowej, bo problem dwóch pulpetów będzie znacznie trudniejszy do rozwiązania niż socjalizacja. Oczywiście ustaliłabym dietę z vetem i jak się do tego zabrać.

Chikita pisze:Jeśli one faktycznie dużo jedzą i tyją zastanowiłabym się nad uszczupleniem porcji żywieniowej, bo problem dwóch pulpetów będzie znacznie trudniejszy do rozwiązania niż socjalizacja. Oczywiście ustaliłabym dietę z vetem i jak się do tego zabrać.

Według mnie, one nie jedzą za dużo, tylko mają za mało ruchu.
Jak już uda się wszystkim kotom pogodzić ze swoją obecnością, to Maciek zadba o kondycję Nowaków. On się chce bawić. Na razie zadręcza Dropsa i mnie, no Nowaki go odganiają.

Może jakaś mysz by im podpasowała dla ruchu?
https://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawk ... ota/myszki

Mają zabawki

. Myszki, kłębuszki, woreczki. Zabawki z walerianą wywabiają je z bunkra :twisted:

. Mumiś się bawi a Amorka usiłuje wetrzeć w siebie zapach waleriany. Czy taką stymulację walerianą można "przedawkować"? Kocimiętka nie działa. Laserek i wędki odpadają, bo wtedy szaleje Maciek i A.M uciekają.

Raczej chyba nie można przedawkować waleriany na zabawce - chyba żeby ją piły. Ale jak wszystko - może się znudzić.
U mnie hitem teraz jest sznurek od kroplówki prowadzony po tekturach ze świeżo zakupionych prześcieradeł. Szeleszczące duże płachty folii też się kotom podobają, bo tam mogą wpadać w poślizg za zabawką.

Nie wiem co o tym myśleć. Amorka i Mumiś mają (w ludzkich kategoriach) kryzys małżeński. Wczoraj, jak już pisałam, Amorka strzeliła Mumisiowi z liścia. Dzisiaj była powtórka z rozrywki z tym, że Mumiś jej oddał :!:

. Na ogół są baranki i ocieranie się o siebie ale mam wrażenie, że wkradła się jakaś frustracja. Może za mało przestrzeni dla nich dwojga, (łazienka, najczęściej bo dalej boją się wyjść), może zbyt dużo zmian i konieczności adaptowania się do wciąż nowych warunków. W ciągu ostatniego półrocza muszą się przyzwyczajać do nowych warunków po raz trzeci!!!.
Wiem, że najlepsze byłoby dogadanie się Maćka i Dropsa z Amorką i Mumisiem. Wbrew dotychczasowych, naszych wyobrażeń, byłyby szczęśliwsze bez innych kotów. (Moje wrażenie). Już ponad dwa miesiące. Miziel - zamieniam posłanka i Drops nie ma oporów - śpi na posłanku Nowaków a Maciek zmienił miejscówkę bo na dawnej był kocyk Nowaków. Nowaki leżakują na kocykach D i M.
Co dalej? Zobaczymy. To trudny (dla mnie) przypadek. Straszliwie żal mi kociambrów. I Nowaków i Maćka i Dropsa.
Cierpliwości? Czy coś zmienić? Skłaniam się ku odcięciu Nowakom czeluści podwannowych ale nie wiem czy to dobry pomysł.
Z Maćkiem muszę do weta na czyszczenie ząbków. Maciek to panikarz i znów nie wiem czy nie pogorszę sytuacji.
Odciąć podwannę czy nie odciąć - oto jest pytanie????????????

Schronienia Nowakom w żadnym wypadku nie odcinaj. To jest podstawa ich poczucia bezpieczeństwa. Tylko cierpliwość. Drobne niesnaski małżeńskie to norma. Ja też mam taką parkę i kiedy kocica jest zbyt namolna to kot paca ją i syczy.
Grupa do siebie przywyknie. Dwa miesiące to bardzo krótko. Zachowaj spokój, unikaj radykalnych zmian.

Ewkkrem, trzymaj się, Ty i stadko. Za dalszą integrację :ok:

Moje kochane kocioluby! Dla mnie nie potrzeba dopingu. Pytam, bo nie wiem, tak do końca, co dla Nowaków będzie najlepsze. Też myślę, że azyl powinny mieć. Śmiesznie wyglądają te sprzeczki Amorki i Mumisia ale to dla mnie (śmieszne). Nie myślcie, że oni się tylko kłócą. A i M najczęściej barankują. Chodzi mi o to, czy te, od niedawna zauważone scysje nie są wyrazem stresu, frustracji czy jakiegoś dodatkowego dyskomfortu, który dałoby się wyeliminować. Dla Nowaków to może być jakaś reakcja nerwowa? Neurotyczna? Szczególnie teraz, gdy znowu się coś zmienia. Zimno, więc trzeba zamykać czasem balkon i D. i M. w domu. Dla Amorki i Mumisia znów mniej miejsca :placz:

.
Najbardziej dodaje mi optymizmu: " Dwa miesiące to bardzo krótko". Miziel - kocham Cię!!! (nie bój się - jestem hetero)

A może by spróbować z feromonami ? Nie znam się zbytnio na tym, ale starej po wyprowadzce dawałam Relaxer do żarcia. Może coś warto pomyśleć w tym kierunku ?

Koty naprawdę nie są głupie i wiedzą, że zimno idzie od balkonu, więc zamknięty lepszy od otwartego. Więc nie jest to powód do kociego stresu, zwłaszcza że rezydenci nie są agresywni. U Ciebie w domu jest prawie idylla. Nie masz bójek, wrzasków, wydzierania kłaków, sikania ze strachu pod siebie w zwarciu z agresorem, nie masz też mobbingu kuwetkowego, zmuszającego prześladowanego kota do robienia ukradkiem gdziekolwiek poza kuwetą.
Dogadzaj im wszystkim tylko i będzie dobrze, dotrą się. Nowaki umieją współżyć w stadzie i unikać konfliktów. One muszą się do siebie przyzwyczaić, a to trwa. Wg kociej miary czasu to jeszcze za krótko dla nowych, by uwierzyć, że nic strasznego już się w ich życiu nie wydarzy i że są bezpieczne.
U mnie wystarczy wizyta wetki w domu, by przez tydzień koty miały stan podwyższonej ostrożności.A co tamte przeżyły?
O jednym trzeba pamiętać, że nie wolno kota pozbawiać tego, co ma. Jak np. tego schronu pod wanną. To strasznie frustruje i na długo, nawet jeśli po kocie tego nie widać. Wpuścisz np. kota do łóżka, to już nie należy go pozbawiać tego przywileju. Itd.

W-wa, Zakochane w sobie koty - w DS u ewkkrem :)

Kto przegląda forum