U nas, wraz z częstszym zamykaniem balkonu, jest gorzej. Ostatnie kilka dni było naprawdę źle. O mało co nie "zagazowałam" Nowaków. Najpierw zaczęło śmierdzieć w łazience. Śiuśkami. Wyszorowałam kuwetę, wypucowałam łazienkę, poprawy brak. Nieraz, kiedy za oknem taka jesienna "zgniła" pogoda to u mnie na ostatnim piętrze "ciekawe zapachy" z kibelka się cofały. Ale nigdy tak intensywnie. Nowaki prawie przestały wychodzić spod wanny. Dopiero latarkowa, podwannowa lustracja uwidoczniła problem. W dużej plastikowej misce pod wanną było ok 0,5 l. siusuek i z 5 kup. Obstawiam na Mumina choć obydwoje widywałam w kuwecie. Po wyczyszczeniu od razu lepiej. Mumin zaczął częściej wychodzić ale czemu oni obydwoje tak siedzieli w tym odorze? W tych oparach?!
Na drugi dzień w misce jedne siuśki. Wymyłam octem, przetarłam skórką z cytryny i zostawiłam w misce połowę wyciśniętej cytryny. Nie chcę zabierać miski, bo jak zaczną lać na podłogę to zostanie mi tylko zburzenie kafli.
Czy ktoś na tyle zrozumie kota i wytłumaczy dlaczego Amorka siedzi głównie w łazience? Nie boi się ani Maćka ani Dropsa. W czasie szykowania jedzenia potrafi Maćka sprać po pysiu, lub strzelić mu baranka, nie ucieka przed nimi, spaceruje beż śladu strachu a potem wraca do łazienki. Muminek w dalszym ciągu boi się Maćka.