Nie wiem co o tym myśleć. Amorka i Mumiś mają (w ludzkich kategoriach) kryzys małżeński. Wczoraj, jak już pisałam, Amorka strzeliła Mumisiowi z liścia. Dzisiaj była powtórka z rozrywki z tym, że Mumiś jej oddał
. Na ogół są baranki i ocieranie się o siebie ale mam wrażenie, że wkradła się jakaś frustracja. Może za mało przestrzeni dla nich dwojga, (łazienka, najczęściej bo dalej boją się wyjść), może zbyt dużo zmian i konieczności adaptowania się do wciąż nowych warunków. W ciągu ostatniego półrocza muszą się przyzwyczajać do nowych warunków po raz trzeci!!!.
Wiem, że najlepsze byłoby dogadanie się Maćka i Dropsa z Amorką i Mumisiem. Wbrew dotychczasowych, naszych wyobrażeń, byłyby szczęśliwsze bez innych kotów. (Moje wrażenie). Już ponad dwa miesiące. Miziel - zamieniam posłanka i Drops nie ma oporów - śpi na posłanku Nowaków a Maciek zmienił miejscówkę bo na dawnej był kocyk Nowaków. Nowaki leżakują na kocykach D i M.
Co dalej? Zobaczymy. To trudny (dla mnie) przypadek. Straszliwie żal mi kociambrów. I Nowaków i Maćka i Dropsa.
Cierpliwości? Czy coś zmienić? Skłaniam się ku odcięciu Nowakom czeluści podwannowych ale nie wiem czy to dobry pomysł.
Z Maćkiem muszę do weta na czyszczenie ząbków. Maciek to panikarz i znów nie wiem czy nie pogorszę sytuacji.
Odciąć podwannę czy nie odciąć - oto jest pytanie????????????