aktualizacja: koty są zabezpieczone u ewkkrem

aktualizacja: rodzina zmarłego znalazła dom i oddała tam koty
AKTUALIZACJA:
zakochany duet spotkała wielka tragedia, straciły wszystko. zmarł wspaniały człowiek, który podarował im dom. mieszkali sami, rodzina nie może się nimi zaopiekować.
PILNA POMOC POTRZEBNA!! miejsce na przeczekanie, DT, DS, wszystko, tylko nie powrót do schronu, gdzie nabawiły się depresji i apatii....
aktualizacja: rodzina zmarłego znalazła dom i oddała tam koty
Amorka i Mumin to pseudonimy dwóch kotów: pięknej brązowo-beżowej marmurkowej kotki i srebrzystego, whiskasowego kocura. Wydawać by się mogło, że koty, jak każde - ale nie. Amorka i Mumin wyróżniają się tym, że z całego stada trzydziestu kotów oboje właśnie wybrali siebie nawzajem.
Nigdy nie byłam świadkiem takiej wieloletniej, wzajemnej miłości dwóch wolno żyjących kotów. Tak, to nie jest kaprys chwili - A. i M. "zostali parą" wkrótce po tym, jak pojawili się na cmentarzu, czyli około 4 lat. Nawet na człowieka to niezły staż, prawda? A w przypadku kota wolno żyjącego to może stanowić długość całego życia.
Amorka i Mumin niezmiennie od lat odbierają mowę swoimi wyrazami czułości - wzajemnymi barankami (mają mocne głowy ;P), miziankami obustronnymi, zaplecionymi na wszelkie sposoby ogonkami. Zazwyczaj przychodziły w parze, czasem na obiad biegły z różnych stron albo jedno dobiegało później - ich spotkanie zawsze było serdeczne i gwałtowne

W stadzie mamy różne dominacje, animozje, nieśmiałości, ale też pokojowe nastawienia do świata i sympatie - wśród tych ostatnich nigdy nie było czegoś na miarę tej dwójki.
Amorka i Mumin swoją sympatię zaczęły przelewać na człowieka. Nigdy nie były szczególnie płoche czy wrogie, ale w pewnym momencie mizianki odludzkie (zwłaszcza podbródkowe) zaczęły wywoływać nastroje ekstatyczno-mruczące. Amorka chętnie poddawała się miziankom na kolanach oraz całkowicie oddawała do dyspozycji swój orzechowy brzuszek, Muminek pozwalał sobie wycinać kołtuny z trudno dostęnych miejsc ponadprzeciętnie puszystego, miękkiego i gęstego futerka.
Dwa baranki obbarankowywały łydki karmicieli z dużą mocą, Mumik zjadał z ręki, Amorka nie nauczyła się tego - zawsze podany kawałek mięsa musiała zbarankować, rozpłaszczając go sobie na czole

Niestety, wolne życie naszej pary zaczęło jej poważnie zagrażać. Cmentarz nie jest miejscem dla kotów wcale, ale dla kotów ufnych stanowi śmiertelne zagrożenie - historia cmentarniaków ma wiele smutnych momentów, strasznych wydarzeń i znaków zapytania. Zdarza się, że giną dzielne koty - jak w sierpniu zeszłego roku Nosia.
Znalazła się osoba, która wyraziła gotość ewentualnego przyjęcia do siebie cmentarniaków na DS - jednak w niepewnej, bliżej nieokreślonej przyszłości. Ponieważ nie wiadomo, kiedy zaszłaby możliwość zaadoptowania przez nią kotów, a na cmentarzu miziaki były bardzo zagrożone, dzięki uprzejmości władz schroniska w Milanówku zapewniliśmy ich własną, bezpieczną, ciepłą i sytą kawalerkę.
Niestety, Amorka i Mumin w nowych okolicznościach bardzo się boją. Są razem, ale z człowiekiem kontaktują się na dobrą sprawę tylko w soboty. Nie socjalizowane - dziczeją. Są smutne, nie rozumieją o co chodzi.
Bardzo potrzebują socjalizacji, ludzkiego ciepła, pozytywnych bodźców. Bez tego staną się dzikunami pogrążonymi w depresji.
Szukamy dla nich DT lub od razu DS , który zrozumie, że te koty mają do dania wiele, tylko potrzebują socjalizacji, czułości człowieka.
Bardzo tego potrzebują!
https://www.youtube.com/watch?v=isOIlBZ5NJk - razem
https://www.youtube.com/watch?v=AdBTJyTshWs - razem
https://www.youtube.com/watch?v=VmjOR1K ... e=youtu.be - brzuszek
https://www.youtube.com/watch?v=Hz4pY2X ... e=youtu.be - mizianie

























































