Pandusia unika mnie coraz bardziej, bo wciskam w nią leki na siłę, alejakoś wspólnie dajemy radę.
Niestety posypała się też delikatna Żarka, a ona boi się już każdego kontaktu (wszystkie trzy siostry od początku bardzo chorowały, więc były mocno męczone leczeniem). Jest już niby trochę mniej ropy, która wylewała się z noska i oczek, ale mała mocno wychudła.
Żeby nie stresować jej jeszcze bardziej i nie trzymać jej w klatce, zamknęłam środkowy pokój i tam są wszystkie strachajła.
Chorzy są Bączek i Sznik. Chora jest też nasz Rysieńka. Kicha Blacky, zresztą kilkoro innych też. U Felviczków znowu kicha i gluci Takt, a Zapineczce znowu ropieją oczka.
Przydałoby się żeby choć tych kilkoro zdrowych znalazło domy, ale od długiego czasu nie ma żadnych telefonów czy maili adopcyjnych. Jak zaczarowane