Dzięki za wszystkie życzenia
Ludzcy weci zrobili mi face lifting kręgosłupa w odcinku szyjnym i podobno mam teraz tam wszystko jak w młodości
, znaczy w dzieciństwie (doktorek się zreflektował jak zobaczył mój wzrok po pierwszym stwierdzeniu)
Czas szpitalny minął całkiem miło, bo zbiegiem okoliczności spędzałyśmy go razem z koleżanką Agneską leżąc na sąsiednich łóżkach. Bylo wesoło i pewnie nas dobrze zapamiętano
Już prawie dwa tygodnie jestem w domu, zapakowana w sztywny kołnierz i tylko pokazuję paluszkiem co trzeba zrobić, bo na razie nie wolno mi prawie nic. A tak naprawdę, to staram się nie widzieć co jest do zrobienia, żeby nie marudzić tym wszystkim, którzy robią to za mnie. I to jest najtrudniejsze, pogodzenie się ze zwalaniem całej swojej pracy na innych
Odliczam dni do kontroli lekarskiej i możliwego powrotu do normalnego funkcjonowania. No może prawie normalnego. Ale już choć jakiegoś.
Na razie moje działania ograniczają się głównie do zmiany ułożenia drętwiejących półdoopków i układania kolejnych warstw gazy i waty między kołnierzem i odgniatanymi częściami szyi i czaszki.
Mam wakacje i podobno powinnam się z tego cieszyć, bo nie wiadomo kiedy będą kolejne
Ale najważniejsze i najlepsze co mnie spotkało (poza naprawą mię rzecz jasna), to niesamowite wsparcie ze strony naszych kocich znajomych, teraz już w dużej części przyjaciół.
Nie wyobrażałam sobie, że tyle osób będzie chciało poświęcać czas i siły na przyjeżdżanie do nas tylko po to, żeby sprzątać i myć kuwety, podlogi, drapaki, okna itp, żeby mnie nie korciło zrobienie czegoś głupiego, a w domu bylo czysto i w miarę świeżo. Że stopniowo przez kilka kolejnych sobót dwóch panów zechce pomóc Januszowi w osiatkowaniu wszystkich okien, a ostatnio wybiciu w murze korytarzyka i zamontowaniu kocich drzwiczek, dzięki czemu koty spokojnie mogą wychodzić i wracać z woliery przy zamkniętych drzwiach balkonowych. Że grupa osób złoży sie na łóżko szpitalno-ortopedyczne i specjalną poduszkę i przywiezie mi to w ramach niespodzianki, żebym bez bólu mogła dochodzić do siebie i przesypiać noce bez prochów nasennych. Że dostaniemy z tż tak ogromne wsparcie, ktore da nam siły i możliwości na przetrwanie kilku miesięcy mojego unieruchomienia, kiedy, przykro o tym pisać, ale najbliższe osoby tego wsparcia dać nam nie chciały (albo się wręcz odwrócily d...).
Nigdy nie pomyślałabym, że właściwie obcy ludzie zrobią zupełnie bezinteresownie tak dużo dla nas i futer
I to jest wielkie