Pokarmowo - je, po jakimś czasie zwraca wszystko. Standardowe "przepychacze" nie pomogły jak dotąd. Będzie rtg z kontrastem. No a potem wyjdzie co dalej. Malutka naprawdę niesamowicie dobrze przyjęłam Susu w swoim domu, dlatego bardzo bym chciała, by rzecz cała rozwiązała się jak najszybciej.
Dzięki za kciuki. Póki co wiemy, że żołądek i jelito cienkie są drożne: jutro rano ostatnie rtg. Test trzustkowy lipazy specyficznej ujemny (ufff). Podniesiona kreatynina i ast (got), a trzy tygodnie temu były wyniki książkowe. Być może to pokłosie narkozy i metacamu, ale zobaczymy do jutra. Limfocyty niskie. Dostała kroplówkę dożylnie i synulox. Nacrazie zakaz jedzenia i picia, żeby kontrast nie wrócił paszczą (nie wymiotuje nim póki co pomimo, że nie dano nic przeciwwymiotnego).
Wczoraj waliły wielkie płatki śniegu (takie jak płatki kosmetyczne), dziś leje. Ziemia nie jest w stanie wchłonąć tej wody - wszędzie kałuże/bajorka. Kciuki nie za moje zdrowie (jakoś się zagoję przecież), tylko za Malutką potrzebne. Żeby było dobrze. A o psie wszystko wiecie - jedyną nowością jest to, że jak chce do człowieka a jest zamknięty w łazience (bo tam mu papu daję by nie ryzykować spięć) to cichutko piszczy. Dziś jak tak zaczął piszczeć gdy wychodziłam do pracy, to wzięłam go na dwór (bo nie lazł do pokoju do kocich misek od razu) - i miał trochę luźną kupę. Muszę skołować skądś kennela, żeby go z kotami w pokoju zostawiać z czystym sumieniem.
Edit: Malutka miała USG, które nie wykazało jasno powodu problemu. Będzie kolejne RTG po południu. Całe stada kciuków potrzebne
U nas dokonała pogoda. Pochmurno i lekka mżawka, czasem leje, a czasem, ale bardzo, bardzo rzadko grad. Zielsko rośnie i kwitnie, ludzi w parku mało, a w łąkach pojedyncze sztuki, spotykamy raz na 30 minut. Sielanka. Psy zachwycone, bo mogą biegać bez ograniczeń. I ja jestem zachwycona.
Nic się nie działo takiego - może trochę więcej spał. W nocy piszczał troche i rano już było po wszystkim. Tyle wiem. Był badany wcześniej, wydawało się, że wszystko jest OK.