Zastrzyki z milgammy dla Dropka są momentami wyzwaniem - chyba już wolę siebie kłuć niż zwierzaki
. Bo one nie rozumieją o co chodzi... Dropek nie bardzo chciał jeść wczoraj - dziś łaskawie zjadł wołu na spacerze (uwalił się na trawniku vis a vis wyjścia, to pobiegłam i przyniosłam i zjadł). Wczorajsze jego jedzenie wywaliłam, bo się zepsuło przez noc. Bardzo mi się to nie podoba. Plus w nocy odeszła sunia z tego samego schroniska, której tłuszczak okazał się być złośliwym nowotworem - mam nadzieję, że u Dropka to naprawdę tłuszczak.
Koty żyją i mają się nieźle. I z reguły wracają do domu jak widzą, że zamknęłam balkon (jakieś pół h przed wyjściem do pracy - żeby miały czas na decyzję).
Dziś u nas piękna pogoda (tak jak wczoraj, tylko cieplej) - oby jak najdłużej.