Nad morzem było bardzo fajnie, wróciłam prawie bezwypadkowo (tylko pod koniec podróży wsiadła do przedziału dziewczyna pachnąca uderzeniowo truskawkami, więc robiłam za bojownika intifady do rana), Fio przeżyła podróż, pobyt i powrót całkiem nieźle, ja odpoczęłam.
morelowa - trzeba było jechać.
Trisia jest po operacji, jeszcze nie jest w 100 % pewne czy przeżyje (bo może mieć infekcję bakteryjną, pupa może dalej wypadać jak już zdejmie się szwy - wyjdzie w praniu. Standardowo jak byłam bez dostępu do neta to miałam tony wieści, ludzie mnie szukali pilnie etc. Ale to standard.