Wczoraj rano trafił do mnie kolejny nowy. O ile uda się go wyprowadzić na prostą niewątpliwie nie wróci na ulicę - jest ewidentnym miziakiem. Niestety na ból nie reaguje polubownie, więc trochę nam ciężko się współpracuje
to kolejny kot z mega-ropniami, dziś ropa tryskała z niego na dobre PÓŁ METRA po lekkim uciśnięciu skóry. Nie podoba mi się pod paroma względami, kciuki się niewątpliwie przydadzą.
I może jakieś imię
jakiś pomysł?