Moniczka - totalny koszmar

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 13, 2004 12:16

up!

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 14, 2004 23:25

ja mam niestety ojczyma, ktory sie stasznie panoszy a rodzina mu ustepuje dla swietego spokoju. Oczywiscie rodzina nie akceptuje kotow. Dlatego w przypadku scysji i tak stanie po jego stronie bo ja jestem wariatka, ktora sie zajmuje kotami.

Dlatego z Moniczka jest niebotyczny problem.
Inne koty do adopcji siedza sobie w swoim pomieszczeniu (rodzina juz sie znudzila czepianiem o to) i wszystko jest OK.
Ale Moniczka nie chce tam byc - skacze na klamke, otwiera dzwi, sika ze zlosci itp.
Moglaby sobie siedziec na schodach i czasem wychodzic do ogrodu (trzyma sie dom ale to jest niebezpieczne). Niestety z idiota nie da sie dogadac.
Nie moge na schodach ustawic kuwety, czy nawet polozyc gazety. Musze scierac siki i kupy papierem. Przeciez kot musi sie gdzies zalatwic. Ona na schodach nie brudzi (mowi o schodach w piwnicy, gdzie lubie siedziec bo jest sama). Zalatwia sie w jedno miejsce.

Nie mozna tez postawic miski z jedzeniem lub z woda bo ten... zaraz to wyrzuci.

Nie wiem jak to rozwiazac. Na razie biore ja do kociarni zeby sobie zjadla i napila sie wody a potem ja wypuszczam na schody i stamtad moze sobie wyjsc na dwor.

Ale to nie jest rozwiazanie. Ostatnio wymiotowali i dostala rozwolnienia. Moze sie najadla psiego jedzenia czy cos takiego.
Nie wiem w ogole jak i gdzie mam tego kota karmic!

W dodatku ona nie zawsze przychodzi na zawolanie. Ciagle marwie sie ze na dworze cos jej sie stanie.

Moj kocur (sikacz) tez wychodzi ale ten przynajmniej zawsze przychodzi na zawolanie.

Ostatnie pare dni kuweta Moniczki stala na schodach. Myslalam ze facet zapomnial. Ale skad! Dzis kuweta zostala odstawiona do kociarni.
Postanowilam sobie ze bede wyrzucac na smietnik jego smiecie - miski z zaschnieta farba, brudne pedzle, pojemniki z kilkuletnim brudem. Takie skarby oczywiscie moga tam byc bo piwnica to jest przeciez "skladowisko smiecia" i do tego sluzy.

Tak w ogole piwnica to jest miejsce do skladania starych szpargalow, smarow, kublow po farbie, starych opon, zardzewialych czesci do malucha. Koty niestety zajmuja smieciom miejsce i jeszcze do tego smierdza chocby sie tam postawilo 10 kwiatowych odswiezaczy i sprzatalo 3 razy dziennie.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 15, 2004 7:17

rzeba bardzo pilnie zukać Moniczce domu... Dałaś ogłoszenia gdzie się da?
Biedna kocina :(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pt wrz 17, 2004 14:13

Ja prowadze osrodek adopcyjny wiec bez przerwy daje sie ogloszenia. W Wyborczej. Ludzie przychodza i nie chca takich problematycznych lub nieufnych. Zreszta teraz to nawet maluchow nikt nie chce.
Mam 9 maluchow i oddaje sie w slimaczym tepie. Chociaz w zasadzie oddaly sie 3 we wrzesniu.

Byli chetni na Moniczke. Kiedys nauczycielka przyprowadzila dzieci aby poogladaly kotki (rok temu). Dziewczynce spodobala sie Moniczka i przyprowadzila ojca. Nie moglam ukrywac problemu kotki bo to widac. Oczywiscie pan juz sie nie skontaktowal. A mogl to byc dobry dom. Ale tez nie wiadomo, bo mialam wtedy mala czarna koteczke - to samo tylko mala i zupelnie zdrowa. Ale nawet nie chcieli jej w zamian. Przeciez bym zrozumiala ze boja sie brac kota z problemami.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 17, 2004 14:18

Moniczka chyba zginela.

Nie ma jej od wczoraj rano.
Ostatnio skapitulowalam i wypuscilam ja na klatke schodowa. Ma tam dobre miejsce, bez kotow, spokoj. Ale oczywiscie ojczym nie pozwala tam postawic kuwety, wscieka sie gdy jest nabrudzone, mimo ze wszystko sprzatam.

Wczoraj rano zastalam drzwi na dwor otwarte, ani sladu Mony. Nie wiem czy ten typ ja nastraszyl, poszczul psami. A moze przesadzam. Moze po prostu otworzyl drzwi. To bylo o 7 rano czyli nie mial czasu ja gdzies wywiezc ani nawet wyniesc gdzies daleko.

Niestety ona nie jest typem ktory kreci sie pod domem.

Moj kocur sikacz, caly czas jest pod domem. Czasem trzeba wolac z godzine ale zawsze przychodzi. Nigdy nie zostal na noc na dworze bo mozna go dowolac.

Moniczka niestety raz przyjdzie raz nie.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 17, 2004 14:38

W tej okolicy niestety nie da sie znalezc zagubionego kota bo tu sa wszedzie domy z ogrodkami, wszedzie dzungla zarosli i krzakow, nic nie widac. Kiedys kotka rozwalila siatke w oknie i uciekla.
Obeszlam wszedzie dookola. Pytalam ludzi, ktorzy siedzieli w ogrodach ale nikt oczywiscie nie widzial.
Na szczescie wieczorem wrocila.

Mialam zamiar zalozyc Monie obrozke. Nic to nie da ale wskazuje ze to jest czyjs kot.

Nie wiem czy ona wroci a jak wroci to czy ja mam przezywac stresy ze znowu zginie.
Zamknac w klatce tez jej nie moge bo kot moze siedziec w klatce nawet miesiac jak jest chory ale nie mozna zdrowego kota trzymac latami w klatce.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 17, 2004 14:51

Wspólczuję serdecznie :cry: Mam nadzieję, że Moniczka sie jednak znajdzie :!:
Mysza, Felinka, Zenuś, Malutek i Pipi

www.empatia.pl/futro

Trop

 
Posty: 618
Od: Czw sie 28, 2003 12:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob wrz 18, 2004 17:12

Wrocila.

Juz nie wiem co robic.
Nie moge bez przerwy przezywac takich stresow.
Przede wszystkich zaloze jej obrozke.

Jakims cudem moja rodzina lubi kocura-sikacza. Ten zreszta trzyma sie domu i kreci sie, wchodzi i wychodzi. Ponoc cala ulica jest poinformowana ze to jest nasz kot i nikt mu nic nie zrobi.

Z Moniczka niestety jest gorzej.
Kiedy jej nie ma w kociarni to mam polowe pracy mniej.
Ci ktorzy maja wiecej kotow w domu to wiedza ile to jest roboty.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 20, 2004 14:15

Trzymajmy kciuki za MONICZKĘ, miejmy nadzieje, żę i ona i wszystkie inne kotki znajdą kochające rodziny i domy oczywiście. Ja osobiście nie zawidze ludzie którze decydują się na kota, a potem je wyrzucają jak śmieci :[ :evil: To są poprostu SADYŚCI!!!!! Jeszcze raz TRZYMAMY KCIUKI ZA WSZYSTKIE KOTKI I KOCURKI :)

anoli

 
Posty: 8
Od: Sob wrz 18, 2004 10:22
Lokalizacja: Bytom Odrzański

Post » Pon wrz 20, 2004 14:50

Mal-gosia pisze:Wrocila.

Juz nie wiem co robic.
Nie moge bez przerwy przezywac takich stresow.
Przede wszystkich zaloze jej obrozke.

Jakims cudem moja rodzina lubi kocura-sikacza. Ten zreszta trzyma sie domu i kreci sie, wchodzi i wychodzi. Ponoc cala ulica jest poinformowana ze to jest nasz kot i nikt mu nic nie zrobi.

Z Moniczka niestety jest gorzej.
Kiedy jej nie ma w kociarni to mam polowe pracy mniej.
Ci ktorzy maja wiecej kotow w domu to wiedza ile to jest roboty.

Małgosiu dawałas ogloszenie na aaabyy w wyborczej ?
ja nie sadze zeby to był problematyczny kot.. .. normalnie załatwia sie do kuwety.. prawda ..tylko ma problem z innymi kotami w poblizu... ja nie wiem co tu jest problematycznego..szczerze mowiac ...
a tak w ogole to trzymaj sie ... moze ojczymowi sie odmieni ...

Ada

 
Posty: 3248
Od: Wto lis 18, 2003 13:25
Lokalizacja: Warszawa-Wola

Post » Pt paź 22, 2004 8:35

o Moniczce tez dawno nie była żadnycc wieści..
Obrazek

Szelmaa

 
Posty: 15821
Od: Pon maja 24, 2004 10:59
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Pon lis 15, 2004 1:43

Ada pisze:
Małgosiu dawałas ogloszenie na aaabyy w wyborczej ?
ja nie sadze zeby to był problematyczny kot.. .. normalnie załatwia sie do kuwety.. prawda ..tylko ma problem z innymi kotami w poblizu... ja nie wiem co tu jest problematycznego..szczerze mowiac ...
a tak w ogole to trzymaj sie ... moze ojczymowi sie odmieni ...


Faktycznie niby to nie jest klopotliwy kot
1. zlatwia sie do kuwety ale musi to byc kuweta bezzwirkowa, najlepiej wiecej niz jedna i niestety zdarzaja sie wpadki

2. innych kotow nie lubi ale nie atakuje ich i nie jest wobec nich agresywna

PROBLEMY
1. skacze na klamke i otwiera dzrwi lub wybiega pod nogami, wchodzi do mieszkania - nie moge na to pozwolic bo mam 2 grupy kotow, ktore sie nie maja prawa stykac

2. nie mozna jej podac zadnego leku pod zadna postacia
Obecnie zlapala grzyba na uszach, lapce, brwi - nie mozna jej ani dac tabletki ani posmarowac ani wypsiukac Fungidermem.
CO JA MAM ROBIC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ma mi chodzic z grzybem i zarazac inne koty????


Ojczymowi sie nie odmieni!!!! On tu jest od 30 lat i do tej poru mu sie nie odmienilo wiec sie nie odmieni - to jest podly prymityw i strraszny sobek, ktory nigdy nic dla nikogo nie zrobil.

Ostatnio ten dziadyga wykryl ze jakis kot (Monisia) wchodzi do kotlowni i kazaj zamykac drzwi. Czyli kotka juz nie ma schronienia ostatniego.

Ja juz po prostu nie moge tego wytrzymac. Niech codzi po dworze. Jakos trzyma sie domu i wraca.
Na zime ojczym otwiera ogrodek zeby psy tam biegaly. Latem jest zamkniete bo psy kopia doly. Wiec nie wiem gdzie Moniczka bedzie chodzic jesli na ogrodku beda psy.

Zreszta juz jestem u kresu wytrzymalosci nerwowej jesli chodzi o Moniczke.

Kiedys ja lubilam bo jest bardzo przymilna ale teraz juz nie moge na nia patrzec.
Ci ktorzy sie zajmuja zwierzetami to wiedza ile to wymaga wysilku, pracy, czasu. Ale jak sie trafi taki koszmarny egzemplarz to sie wszystkiego odechciewa.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 15, 2004 1:59

no nie mi ręce i nogi opadają jak o takich "osobach" czytam :x . nie mogę Ci inaczej pomóc jak trzymać kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: . Sama mam podobny problem. Mieszkam w starym domu dwu izbowym i kocice mieszkają w robionej jeszcze łazience. Też mam problem ,stale uważać,żeby samemu nie wypuścić lub żeby pies nie wypuścił żadnej z nich. Muszą tam siedzieć aż znajdę kasę na sterylkę :( . Zanim udało mi się znaleśćnowe domy dla5 kociąt(to i tak był cud,że jeden pan wziął 4 razem)to one się naumiały od dołu drzwi otwierać(jak mechanik samochodowy wyglądały :) . Łapiąc je któregoś dnia moja mama nabawiła się kontuzji-żebro jej pękło. Dlatego trzymam kciuki baaaaardzo moocno :!: :!: :!: :!:

dalma&dymek

 
Posty: 51
Od: Pon lis 15, 2004 0:04
Lokalizacja: Jastrząb k/Radomia

Post » Pon lis 15, 2004 2:07

moj poprzedni post chyba brzmi zniechecajaco i ponuro ale ja nie potrafie pisac slodko i cwierkac jakie te koty sa slodkie i przytulasnie

Moniczka taka jest ale po kolejnej wyplutej tabletce i kolejnej szarpaninie zeby jej chocby ucho posmarowac mascia to sie wszystkiego odechciewa.

Zreszta mozna sobie ponarzekac a i tak nic to nie da.
Co mozna zrobic z kotem, ktory nie ma zadnych szans na adopcjie?
Wiekszosc ludzi po prostu wiezie zwierzaka do schroniska i tyle.

Poltora roku sie z nia mecze. Na poczatku musiala prosic znajomych zeby przez pol roku przyjezdzali jej robic zastrzyki. Dostawala lepsze jedzenie bo ma delikatny zoladek. Ale juz dosc, nie bede wiecej o nia dbac.

wole sie troszczyc o inne koty, ktore siedza u mnie jeszcze dluzej i tez nie maja szansy na adopcje ale za to nie sprawiaja klopotu.

Mal-gosia

 
Posty: 527
Od: Sob sty 17, 2004 23:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 15, 2004 7:45

Mal-gosiu, a moze sprobuj pogadac na przyklad z tymi ludzmi z Tychow? Z przystani Ocalenie? (mam nadzieje, ze dobrze zapamietalam nazwe)
MOze to jest jakas szansa dla niej?
:roll:
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84800
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, indianeczka, Zeeni i 150 gości