Dopisek zrobiony 28 listopada - w chwili obecnej już wiemy co dolega Misiowi, skąd jego dziwne problemy. Miś ma niedoczynności nadnerczy (ch. Addisona - niezwykle rzadka u kotów), przytarczyc, nieprawidłowo pracuje również tarczyca. Ale głównym jego problemem jest choroba Addisona, pozostałe prawdopodobnie są wtórne do niej. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kto wie jakie były początki tej historii.
Nie wiem jaka jest przyczyna obrażeń maluszka.
W każdym razie w mojej kuchni obecnie przebywa kolejny lokator.
Kilka dni temu walczyliśmy o jego życie taki był słaby, odwodniony, bez apetytu.
Gdy tylko poczuł się lepiej na lekach, kroplówkach i karmieniu strzykawką - jego trochę dziwnie wyglądający ogon zrobił się nagle jeszcze bardziej dziwny a chwilę potem obumarł. Dzisiaj była operacja amputacji, nie można było z tym czekać na lepszy czas bo momentalnie powstały ogniska martwicy. Proces był dziwaczny, była obawa że to jakiś proces wrodzony, bo w błyskawicznym tempie zanikły na nim mięśnie, stawy zesztywniały na kamień, czucie było zachowane dwa dni przed operacją, wczoraj wieczorem już go nie było praktycznie za to ogon zaczął się rozkładać.
Zdjęcie RTG wykazało prawdopodobny uraz - jeden z kręgów był zniszczony. Prawdopodobnie doszło do uszkodzenia naczyń krwionośnych, przez jakiś czas ogon działał, ale mięśnie zanikały, krążenie było coraz słabsze, stawy sztywniały, aż dołożyło się wycieńczenie i poleciało szybko.
Dzisiaj kociak wylądował na stole operacyjnym pod nożem chirurga.
I jest bez ogonka
Niestety, trzeba było amputować go bardzo wysoko, mam nadzieję że nie dojdzie do porażenia nerwów odbytu
To sie wkrótce okaże.
Chirurg mówił że raczej nie powinno się tak stać.
W dodatku maluszek ma kaprawe oczko.
Też nie wiadomo z jakiego powodu.
Ma objawy wcześniejszego łzawienia, ale obecnie nie ma objawów infekcji, a oczko mniejsze, takie dziwne. Według chirurga to wynik przebytej infekcji albo urazu.
Nie jest to coś postępującego.
Ale raczej już takie zostanie.
Miś to kupka kociego nieszczęścia.
I pełni zaufania do człowieka.
Delikatności.
I ciapowatości.
Kwintesencja dobrej duszy w schorowanym ciałku.
Gdyby ktoś coś - kocinka szuka domu - nie w tej chwili, za moment, jak go zaopiekujemy.
Takiego bezpiecznego, spokojnego, pełnego ciepła i dobroci.
To Miś który potrzebuje poczucia bezpieczeństwa.
Nie dlatego że jest bojaźliwy - absolutnie. Ale to nie jest raczej zwierzak przebojowy, dusza towarzystwa.
Chyba że ozdrowieje i mu się odwidzi.
Ale nie wygląda na to.
To taki Miś zimową porą.
Miś koala.
Miś pluszowy z gorącym sercem.
Niestety, w zły moment trafił, właśnie skończyliśmy leczenie dwójki wcześniejszych znajdek.
Jesteśmy w trakcie walki o Małą Czarną, ciągłe badania, transfuzje, w poniedziałek kolejne badania - a zaraz potem zapewne kolejne podanie krwinek.
Dlatego gdyby ktoś miał chęć wspomóc leczenie Misia - nie odmówię
Chętnie wkleję opis z operacji, paragon za nią - tudzież kolejne dokumenty bo pewnie troszkę tego jeszcze będzie - to bardzo biedne kocie ciałko. Niestety, nie mam dokumentów za wcześniejsze wizyty, zdjęcia - nie pomyślałam, wywaliłam, więc tego nie liczę.
Przypuszczam że czeka nas jeszcze usg (kociakowi mocno powiększył się obwód brzuszka - być może dlatego że je jak smok, ale dopiero co był szkieletorkiem), być może badania krwi.
Na razie zrobiliśmy to co konieczne do ratowania jego życia - w poniedziałek dalsze decyzje w zalezności od tego jak się sytuacja rozwinie.