Strona 1 z 9

Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys...choroba cushinga (:

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 21:40
przez katarzyna1207
Trzy tygodnie temu w miejscu, gdzie dokarmiam koty, złapałam maleńkiego kotka- z wyglądu około 6 - 7 tygodni, ewidentnie chory: nastroszone futerko, łyse placki na grzbiecie, „garbata” pozycja ciała, bardzo duży brzuszek … Został w szpitalu u mojej wetki, na wstępie maleństwo odpchlono, odrobaczono (w podzielonej dawce), waga wyjściowa 620 g. Apetyt dopisywał, małe najadało się „do wypęku” i darło o więcej, brzuszek nadal jak balon. Odrobaczenie zostało powtórzone, znowu w podzielonej dawce, brzuszek bez zmian (stąd imię „Kleszczyk”). Pojawił się katar, więc dostała krople do oczu i antybiotyk. Na usg wyszedł płyn w otrzewnej, udało się trochę pobrać, ale za mało na testy, poza tym rozdęte jelita, wątroba „biała” … Płyn gęsty w kolorze żółtym… Wetka zdecydowała, że spróbuje pobrać na czczo, może uda się więcej… I tu zaczynają się dziwne rzeczy …- na czczo płynu nie ma, pojawia się po jedzeniu … a malutka po każdym posiłku puchnie jak kleszcz …Jest ciągle głodna, płacze o jedzenie … a poza tym jest aktywna, mruczy, mizia się … chce na rączki …I NIC nie rośnie … Po sprawdzeniu ząbków wyszło, że kicia ma około 5 miesięcy i nadal wygląda na te 6 – 7 tygodni. Na skórze jakieś zmiany (najbliższe prawdy jest paskudne określenie „parchaty kotek”) …wetka określiła te zmiany jako „starcze” … grzybica wykluczona … Wczoraj miała zrobioną morfologię i biochemię … Mała ma ponad 71 tys. leukocytów ….sprawdzone 2 razy … to nie błąd maszyny … pozostałe wyniki podobno w normie – nie mam ich jeszcze fizycznie, ale wpiszę jak dostanę ….
Kleszczyk jest ewidentnie kocim karzełkiem …. W poniedziałek będzie miała testy na Felv/Fiv
Ale co dalej? W jakim kierunku szukać przyczyn takiego koszmarnego stanu zapalnego (i karłowatości) ??? Teoretycznie ona nie powinna już żyć z taką leukocytozą ….
Może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem, i coś podpowie …. Nie ukrywam, że oprócz finansów (które mam bardzo ograniczone), nie chcę jej zamęczyć badaniami … to jest maleńkie kociątko … mieści się na dłoni ….
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie ....

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 21:54
przez Marcelibu
Kociego karzełka, ale nie tak malutkiego miała vega013.
Tylko już chyba nie wchodzi na forum... Jeśli chcesz - skontaktuję się.
Ilość leukocytów jest powalająca. Aż nie do uwierzenia.
I jakby jedzenie lądowało gdzieś poza jelitami.
Ale to przecież nie możliwe - kotka by już nie żyła.
Co to znaczy "biała" wątroba?
Płyn znikający... Same znaki zapytania.
:( :ok:
Edit:
Chyba Aleksandra59 ma/miała karzełka.

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 22:00
przez asia2
z takim przypadkiem nie spotkalam się ale jakie wyniki są poza leukocytami. Trzeba ratowac watrobe i podac antybiotyki o spektrum dzialania watrobowym i poza. Warto tez zapodac hepatil, zentonil, ornipural albo bioprazol, polprazol. Płyn jakby fipowy ale czesto przy infekcjach watrobowych i podobnych pojawia się w brzuszku płyn i jest rożny. Może mamy do czynienia z sumą infekcji narządów. Czy na usg niczego wiecej nie zauważył wet? Wyniki nie moga byc ok, jesli jest taka leukocytoza i watroba na usg wychodzi slabo, doproś się o nie.
Nie sugeruje, ze to to ale ostatnio mialam pod opieką kotke , ktorej watroba sama ze sobą walczyła , może warto zrobic tez badania w tym kierunku . W przypadku tej koteczki, udalo się ale ratunkiem było podanie sterydów i to w dużej ilości.

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 22:01
przez katarzyna1207
Marcelibu pisze:Kociego karzełka, ale nie tak malutkiego miała vega013.
Tylko już chyba nie wchodzi na forum... Jeśli chcesz - skontaktuję się.
Ilość leukocytów jest powalająca. Aż nie do uwierzenia.
I jakby jedzenie lądowało gdzieś poza jelitami.
Ale to przecież nie możliwe - kotka by już nie żyła.
Co to znaczy "biała" wątroba?
Płyn znikający... Same znaki zapytania.
:( :ok:
Edit:
Chyba Aleksandra59 ma/miała karzełka.


Byłbym wdzięczna; gdybyś mogła się z vegą013 skontaktować ...

"biała" wątroba - tak określiła to wetka - tzn. że na usg wyszła bardzo jasna ... co nie jest normalne ...

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 22:05
przez katarzyna1207
asia2 pisze:z takim przypadkiem nie spotkalam się ale jakie wyniki są poza leukocytami. Trzeba ratowac watrobe i podac antybiotyki o spektrum dzialania watrobowym i poza.

Wyniki oczywiście będę miała ...mała miała morfologię plus biochemię: nerki i wątroba ... i parametry wątrobowe podobno wyszły ok ...

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 22:12
przez ASK@
U Agneski Konwalia jest karzełkowata. Nie tak drastycznie to się odbywało ale jednak. Napisz do niej. Leczyła małą chyba u Gujskiej na Gagarina( w-wa).

Myślę, ale to moje sugestie, że mała może mieć zsumowane różne infekcje a karłowatosć jej dowaliła swoja drogą. U ludzi często wiąże się to z niedorozwojem narządów
Kciuki za Kleszczyka. :ok:

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Sob paź 10, 2015 23:06
przez Meteorolog1
Również mocne :ok: :ok: :ok:

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Nie paź 11, 2015 0:24
przez Blue
Kotka może być chora na jakieś zaburzenie metaboliczne albo genetyczne, przy takim nasileniu objawów i ich pojawieniu się w tak wczesnym dzieciństwie.... Pewnie trudno o pozytywne nastawienie :(
Niestety ta działka medycyny weterynaryjnej leży i kwiczy. Więc o diagnozę trudno.
Trzeba też wziąć pod uwagę na pewno jako przyczynę karłowatość przysadkową.
Ta choroba ma wiele obliczy, w zależności od tego którego hormonu brakuje - czasem jednego, czasem kilku. Tu wygląda jakby się coś dodatkowo dołożyło - ale sporo rzeczy pasuje.

Na pewno i przede wszystkim - zbadałabym cechy płynu.
Czy jest jałowy czy septyczny, czy to wysięk czy przesięk a może chłonka podbarwiona bilirubiną.

Trudno uwierzyć by tak na bieżąco pojawiał się (to już prędzej) i znikał. Prędzej po najedzeniu się kociaka jest bardziej wyeksponowany i łatwiejszy do pobrania.

Leukocytoza silna, ale pytanie jak wygląda rozmaz manualny.
I reszta wyników.
Testy na wirusówki koniecznie trzeba zrobić.
I dokładne oznaczenie jonogramu.

Jaki masz dokładny opis usg?

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Nie paź 11, 2015 10:38
przez vega013
Witaj Kasiu, przeczytałam Twój opis i poza karłowatością, moja Lili nie miała żadnego z objawów opisywanych przez Ciebie. Gdybyś mogła przyjechać do Warszawy, potrafiłabym pozałatwiać wizyty u specjalistów, bo szlak mam już przetarty. Lili cierpiała na karłowatość przysadkową, padaczkę, hipoglikemię, hipokalemię, niewydolność trzustki i nerek. Była maciupeńka, a poza tym wyglądała normalnie. Bardzo chciałabym Ci pomóc. Leczyłam Lili u świetnej wetki, dr Marii Chmielewskiej. Poza tym oczywiście niezbędne były konsultacje specjalistów.
Pozdrawiam Ciebie i koteńkę.

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Nie paź 11, 2015 11:24
przez katarzyna1207
vega013 pisze:Witaj Kasiu, przeczytałam Twój opis i poza karłowatością, moja Lili nie miała żadnego z objawów opisywanych przez Ciebie. Gdybyś mogła przyjechać do Warszawy, potrafiłabym pozałatwiać wizyty u specjalistów, bo szlak mam już przetarty. Lili cierpiała na karłowatość przysadkową, padaczkę, hipoglikemię, hipokalemię, niewydolność trzustki i nerek. Była maciupeńka, a poza tym wyglądała normalnie. Bardzo chciałabym Ci pomóc. Leczyłam Lili u świetnej wetki, dr Marii Chmielewskiej. Poza tym oczywiście niezbędne były konsultacje specjalistów.
Pozdrawiam Ciebie i koteńkę.


Dziękuję, że się pojawiłaś ....Do Warszawy będzie mi teraz bardzo trudno się wyrwać (chorują mi moi rezydenci :( ), więc przynajmniej te podstawowe badania (już wiem, że tarczyca koniecznie) muszę zrobić w Lublinie ... O ile uda się ustalić przyczynę tej koszmarnej leukocytozy i ją zbić jakoś, to na pewno konieczne będą specjalistyczne konsultacje ... Nie wiem, czy nie zacząć od Lechowskiego, którego znam, bo prowadzi mi od 4 lat mojego Pokerka.
Lili pamiętam ... była prześliczna ... Jak maciupeńka była i w którym momencie przestała rosnąć? Bo u Kleszczyka wychodzi, że posypało się wszystko gdzieś w wieku 6-7 tygodni ....Nie wiem, gdzie to kociątko było wcześniej, bo jego rodzeństwo matka przyprowadziła już jakiś czas temu, a malutką zobaczyłam dopiero na początku września ....

edit: czy mogłabyś na pw podać mi jakieś namiary na siebie?

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Pon paź 12, 2015 13:21
przez vega013
katarzyna1207 pisze:
vega013 pisze:Witaj Kasiu, przeczytałam Twój opis i poza karłowatością, moja Lili nie miała żadnego z objawów opisywanych przez Ciebie. Gdybyś mogła przyjechać do Warszawy, potrafiłabym pozałatwiać wizyty u specjalistów, bo szlak mam już przetarty. Lili cierpiała na karłowatość przysadkową, padaczkę, hipoglikemię, hipokalemię, niewydolność trzustki i nerek. Była maciupeńka, a poza tym wyglądała normalnie. Bardzo chciałabym Ci pomóc. Leczyłam Lili u świetnej wetki, dr Marii Chmielewskiej. Poza tym oczywiście niezbędne były konsultacje specjalistów.
Pozdrawiam Ciebie i koteńkę.


Dziękuję, że się pojawiłaś ....Do Warszawy będzie mi teraz bardzo trudno się wyrwać (chorują mi moi rezydenci :( ), więc przynajmniej te podstawowe badania (już wiem, że tarczyca koniecznie) muszę zrobić w Lublinie ... O ile uda się ustalić przyczynę tej koszmarnej leukocytozy i ją zbić jakoś, to na pewno konieczne będą specjalistyczne konsultacje ... Nie wiem, czy nie zacząć od Lechowskiego, którego znam, bo prowadzi mi od 4 lat mojego Pokerka.
Lili pamiętam ... była prześliczna ... Jak maciupeńka była i w którym momencie przestała rosnąć? Bo u Kleszczyka wychodzi, że posypało się wszystko gdzieś w wieku 6-7 tygodni ....Nie wiem, gdzie to kociątko było wcześniej, bo jego rodzeństwo matka przyprowadziła już jakiś czas temu, a malutką zobaczyłam dopiero na początku września ....

edit: czy mogłabyś na pw podać mi jakieś namiary na siebie?

Właśnie prof. Lechowski zdiagnozował karłowatość przysadkową u Lili. Uważam, że to wspaniały człowiek. Nie tylko świetnie diagnozuje, ale też potrafi wytłumaczyć tak, że każdy zrozumie. Z kolei dr Maria Chmielewska doskonale prowadziła Lili i pięciokrotnie łapała ja za sam koniuszek ogonka i wyciągała zza Tęczowego Mostu. Malutka bardzo dużo zawdzięczała jej wiedzy i umiejętnościom. Zresztą dr Chmielewska prowadzi nasze kociarstwo, a każde z nich ma jakąś "usterkę", która wymaga kontroli i leczenia.

Nie wiem, kiedy Lili przestała rosnąć, bo po raz pierwszy dowiedziałam się o niej, kiedy przeglądałam Allegro. Zobaczyłam ogłoszenie o niewysterylizowanej kotce bengalskiej, nieco mniejszej od wzorca. Cena ostro szła do góry, a włos mi się zjeżył, kiedy zobaczyłam kto licytuje, a raczej kiedy przejrzałam, co licytujący sprzedają. Same pseudohodowle. Zadzwoniłam więc do sprzedającej i poprosiłam, żeby wysterylizowała koteczkę przed sprzedaniem, bo w przeciwnym wypadku zrobią z kotki maszynkę do rodzenia. Wtedy właścicielka zlikwidowała licytację i przekonała mnie, żebym wzięła kotkę. Okazało się, że miała już pięknego kocura bengalskiego i starannie wybrała kotkę, która miała być jego partnerką i początkiem hodowli. Kupiła przepiekne 2-miesięczne kociątko, które "zrobiło brzydki kawał" (jak powiedziała) i szybko przestało rosnąć. Nie robiła żadnych badań, odczekała ponad pół roku i w końcu postanowiła pozbyć się kotki. Wiesz, kiedy wyjęła z transportera maleństwo ważące 800 gramów, nie mogłam uwierzyć, że to roczna kotka, ale w rodowodzie była data urodzenia. Potem w ciągu następnego roku Lili dociągnęła do 1,2 kg i tę wagę utrzymywała przez 5 lat. W porywach tyła do 1,5 kg, potem wracała do poprzedniej wagi. Dwa dni po przybyciu do nas, Lili miała pierwszy silny atak padaczki. Z całą pewnością miała takie ataki już wcześniej. Od tego pierwszego ataku zaczęła się nasza walka o życie i komfort życia Lili. Prawdę mówiąc, nie chciałam mieć rasowego kota, wolę pomagać bezdomniaczkom, ale to właśnie Lili dramatycznie potrzebowała pomocy. Nie rozumiem takich ludzi, jak pierwsza właścicielka Liluni. Kot się zepsuł, to trzeba się go pozbyć. Najlepiej jeszcze na nim zarobić. To "nieco mniejsza od wzorca" znaczyło de facto "pięciokrotnie mniejsza od wzorca". W dodatku wiedziała o chorobie kotuni i nic o niej nie powiedziała. Tak naprawdę, wiadomość o chorobie Lili sprawiłaby, że tym chętniej bym ją wzięła i nie przeżyłabym szoku na widok nagłego silnego ataku padaczki. Byłam przerażona, bo mój stareńki kot kiedyś dokładnie tak samo gwałtownie, konwulsyjnie przebierał łapkami, kiedy umierał i tak samo się wyginał.

Przykro mi, że nie mogę nic poradzić w sprawie Kleszczyka. Bardzo współczuję koteczkowi.

Na pw podam Ci namiary. Pozdrawiam Cię serdecznie :1luvu:

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Pon paź 12, 2015 19:20
przez muza_51
:ok: :ok: :ok: za kocinkę.Pozdrawiam Kasiu.

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Pon paź 12, 2015 19:26
przez katarzyna1207
Kleszczyk miała dzisiaj pobieraną krew ... Niestety nie wystarczyło na wszystkie badania ... Testy Felv/Fiv negatywne ... Reszta krwi poszła na badanie hormonów tarczycy ... Na dodatek malutka się zasmarkała, dostaje kolejny antybiotyk i lydium .... Przez ponad 3 tygodnie pobytu w lecznicy "przytyła" 3 dkg .... :( A pożera wszystko w tempie ekspresowym ...

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Pon paź 12, 2015 20:01
przez agnieszka.mer
Kciuki za mini kocinkę :ok: :ok: :ok:

Re: Koci karzełek, leukocyty ponad 71 tys. .....

PostNapisane: Pon paź 12, 2015 21:22
przez katarzyna1207
To jest Kleszczyk ... żebrzący o jedzenie oczywiście ....

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek