Witam wszystkich serdecznie, zadziało się u nas coś niedobrego, coś czego w ogóle się nie spodziewałam. Pisałam w październiku, że dobrze sobie radzimy, i faktycznie tak było bo wszelkie problemy z pęcherzem skończyły się, odczyny martwicze zagoiły się przepięknie, futerko odrosło, wątroba była pod kontrolą, wyniki dobre, Kiciunia ślicznie jadła i piła, była wesoła, wręcz szalała po domu. W listopadzie zauważyliśmy, że ma lekko zmętniałe oczka, od razu pojechaliśmy to weta, który ją zbadał i przekierował nas do okulisty, następnego dnia podczas wizyty (badanie wzroku, zmierzenie ciśnienia) okazało się, że Kicia ma zaćmę starczą ale jak na jej wiek nie jest jeszcze tak źle. To nas uspokoiło, w domu dalej było wszystko w porządku, cały grudzień był spokój.
Na początku tego tygodnia Kiciunia zaobserwowaliśmy, że Kiciunia chodzi ostrożniej, skacze ostrożniej i o zgrozo chyba nie widzi psa!!!, który co prawda krzywdy jej nigdy nie zrobił ale generalnie starali się wzajemnie na siebie nie wpadać, objawiło się to tym, że szła prosto pod jego łapy a ten stał zdziwiony bo to się nigdy nie zdarzało. Natychmiast umówiliśmy wizytę, Kicia miała być na czczo, mieliśmy też wziąć mocz. Na miejscu pobrano wyniki (profil geriatryczny, tarczyca) i zmierzono ciśnienie, myślałam, że dostanę zawału bo okazało się, że Kiciunia ma ogromne nadciśnienie - górne 230!! i pewnie stąd nagła utrata wzroku (odklejenie siatkówek). Kicia dostała lek na nadciśnienie agen 1/8 tabletki raz dziennie i na 18 tego samego dnia mieliśmy pojechać jeszcze do kardiologa, zrobić jej echo serduszka. W między czasie dostaliśmy wyniki badań: mocz w porządku, morfologia w porządku, kreatynina, mocznik w porządku, glukoza w porządku, bilirubina - w porządku, próby wątrobowe kiepskie -
ALT - 941!, AST - 135!, na wyniki tarczycy jeszcze czekaliśmy. Echo serduszka niczego nie wykazało, poza galopem co przy nadciśnieniu jest właśnie obecne. Dostaliśmy atenolol 1/4 tabletki wieczorem i za 2 tygodnie do kontroli.
Następnego dnia przyszły wyniki tarczycy - wszystko w porządku, więc zrobiliśmy jeszcze rtg i usg (miała w październiku ale może coś się przecież zmieniło). Wszystko w porządku, nerki, wątroba (bez zmian w porównaniu do ostatniego usg), moczowody, pęcherz, śledziona - wszystko ok!
Włączono ornipural żeby zbić trochę te wyniki i umówiliśmy się na wizytę do profesora Balickiego na konsultacje okulistyczną.
Kiciunia ewidentnie nie widzi nic, sprawdzaliśmy na wszelkie sposoby, które wpadły nam do głowy, a na które kiedyś Kicia reagowała natychmiast (np. ulubione zabawki, widok saszetek z jedzeniem) . Zmętnienie zeszło prawie całkiem, źrenice reagują na światło, Kicia wszędzie trafia i radzi sobie, ładnie je i załatwia się ale nie widzi! ;( Strasznie do dla nas przykre. Wydaje mi się, że jej tez jest z tym ciężko, bo stało się to tak nagle, serce mnie boli jak sobie pomyślę co ona musi czuć. Widać, że jest osowiała. Przeczytałam chyba wszystko co jest dostępne w necie na temat opieki nad niewidomymi i niedowidzącymi kotkami i staramy się wszyscy stosować wszelkie wskazówki.
Ja się cały czas zastanawiam czy mogliśmy temu zapobiec??? Jestem w szoku, bo jeszcze w zeszły weekend, bawiłam się z Kiciunia w chowanego (uwielbiała to!!) wyglądała przez okno, witała nas w drzwiach
czy naprawdę nie odzyska już nawet odrobiny wzroku? Jakie macie sugestie z waszego doświadczenia?
Dla mnie chyba na zawsze pozostanie tym samym maleństwem, które wtuliło się we mnie 17 lat temu, dlatego tak trudno pogodzić się z tym wszystkim co się teraz dzieje, tym bardziej, że po niej naprawdę nie widać niemalże żadnych oznak starości, nie wiem, a może ja tego nie widzę po prostu, może ja muszę sobie to wszystko w głowie poprzestawiać, tylko jak? Moja kochana dziewczynka, Kotunia
Pozdrawiam.
ps: czytam, czytam i czytam i natknęłam się na kilka artykułów dotyczących hiperaldosteronizmu, którego wynikiem może być tak wysokie nadciśnienie, poproszę jutro jeszcze o zrobienie jonogramu, szczególnie sód i potas oraz oznaczenie poziomu aldosternu i CK.