Strona 65 z 72

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Pt gru 15, 2017 19:08
przez ASK@
Może należy zastosować chwyt "na weta". Mój wet musi go leczyć ale nie wie co i jak.Dokumenty konieczne by kotu nie powtarzać badań i jakiś stresów. Jeśli to kłopot, to może (a wiem,że nie macie czasu bo to święta i takie tam...) to mój zadzwoni do waszego tylko nazwę lecznicy podajcie. Lub pójść na skróty i wydzwaniać do okolicznych wetów pytając o kota i nasłać swego.

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Pt gru 15, 2017 21:41
przez Kinnia
dociskamy kolankiem, dociskamy

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Sob gru 16, 2017 22:40
przez Kinnia
co tutaj tak cicho
8O

ok

Hyzio rozwijać się zaczyna
dzisiaj ostrożnie wyszedł z kennel'a na kolana, miział się, łasił, mruczał, strzelał baranki, ślinił ze szczęścia
do czasu
dzisiejsza obserwacja wskazuje, że Hyzio dostaje ataku paniki na podniesiony głos
dzisiaj ja siedziałam z miziającym się Hyziem, Krzysiek wyszedł z pokoju, zaczął rozmawiać dosyć głośno na korytarzu, Hyzio uciekł natychmiast do klatki, połozył na posłanku, zwinał w kłębek chowając główkę ile się dało i zaczął strasznie trząść
podobnie stało się gdy ja głosniej odpowiedziałam, czy zauważył szybszy ruch
Hyzio nie reaguje panicznym strachem jedynie na szept, spokojny, monotonny głos oraz powolne ruchy
zaczynam się zastanawiać i coraz bardziej nie podobają mi się skojarzenia jakie mam
u człowieka powiedziałabym, że obserwuję syndrom dziecka maltretowanego
jak to nazwać u kociego dziecka?
przecież u mnie przed adopcją, Hyzio niczego się nie bał, jako najodważniejszy z braci, chętnie i z wielkim zacięciem eksplorował nowy teren, nawet gdy dostawał leki, kułam tyłeczek itd. Hyzio nie trzymał urazy, otrzepał się, pogapił zaczepnie i ... był spokojny
no rzesz kurka wodna
:evil:

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Sob gru 16, 2017 22:44
przez Ewa.KM
no to już wiesz dlaczego był chory i popuszczał

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Sob gru 16, 2017 22:47
przez Kinnia
Ewa.KM pisze:no to już wiesz dlaczego był chory i popuszczał


ano
obstawiam SUK
i głupiego weta do kompletu

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Sob gru 16, 2017 22:53
przez Szalony Kot
O matko. Dobrze pamiętam, że oni mają jeszcze drugiego kota..? :(

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Sob gru 16, 2017 23:58
przez Kinnia
Szalony Kot pisze:O matko. Dobrze pamiętam, że oni mają jeszcze drugiego kota..? :(


dobrze pamiętasz
ich drugi kot - chronologicznie ten do którego Hyzio dołączył, ten kocurek nie zyje od roku, podobno umarł we śnie, podobno był zupełnie zdrowy itd.
podobno wzięli do Hyzia kolejnego kota, ale jakoś o nim nikt nic nie chciał mi powiedzieć
wiem tylko, że wzięli kociaka/młodzika
i mam podejrzenia, że może być rasowy, kłamali gdy pytałam co to za kot i usłyszałam, że taki jak Hyzio

w każdym razie tam wciąż jest jakiś kot

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Nie gru 17, 2017 0:14
przez Szalony Kot
Kurczę, na czarną listę takich, żal Hyzia, żal ich kota i żal każdego kolejnego, który miałby tam trafić :evil:

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Nie gru 17, 2017 14:07
przez Kinnia
jak dotąd Hyzio nie posikuje, nie kropelkuje
wali w kuwetę, je
w kwestii jedzenia - chłopak śmiga puchę rozcieńczoną wodą i ma szczęście w oczach gdy pije tą paciaję
dzisiaj zaszczycił mnie i pokazał jak to się po hyziowemu robi :lol:

ostatni raz posikiwał - gdy Go odbierałam, po prostu był upaciany moczem na całym boku i czuć od Niego było moczem
teraz mimo ograniczonego miejsca - futro czyste, posłanie suche, kuweta pełna :mrgreen:

zapomniałam napisać - wraz w Hyziem dostałam 2 plastikowe miseczki oraz kilka leków, o których juz wspominałam
po konsultacji z wetami odstawiłam od pierwszej chwili cały ten uspokajająco-sterydowo-antybiotykowy syf

Hyzio wcina puchy cioci Ewy (trudno, objada Chruściaki, ale wyboru za dużego nie mam) rozrobione wodą, surowiznę i ..... cukier ma w normie

zobaczmy co dalej będzie


edit
bo ważne :D
dzisiaj przywitał mnie miaukoleniem
gadajny się robi chłopak, tak jak za kocięctwa

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Nie gru 17, 2017 15:00
przez Ewa.KM
no to odkladam dla Hyzia dwie zgrzewki tych puch bo u mnie nie cieszą się uznaniem.

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Nie gru 17, 2017 19:07
przez Kinnia
Ewa.KM pisze:no to odkladam dla Hyzia dwie zgrzewki tych puch bo u mnie nie cieszą się uznaniem.


dziękujemy najmocniej :201494
Hyzio, ja i hyziowe sadełko
:mrgreen:


pomalutku, spokojnie i pomalutku

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Wto gru 19, 2017 15:13
przez violet
Hej, hej,
co u Hyzia i reszty?

:ok: :ok:

:201461

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Wto gru 19, 2017 21:26
przez Kinnia
Hyzio chodzi w obroży feromonowej
i nie wiem, czy to jest moje pobożne życzenie, czy jest nieco spokojniejszy
mniej gwałtownie się rusza, i przeciągnął się parę razy
niby niewiele .... a jednak trochę inaczej
pomalutku oswajamy rzeczywistość
:D

dzisiaj znów był dzień u weta
Krzysiek wiózł na cito psa, który jest bratem jednego ze szczeniąt, a który od 3 lat mieszkał w okolicznym zakładzie naprawczym
zakład 'się przeniósł' a psa zostawił
pies dzisiaj przyszedł z olbrzymim guzem na szyi, z gorączką ....
Krzysiek dzwonił do gościa, a facet zaczął pociskać pierdy typu - bo ja jeszcze nie mam ogrodzenia
no rzesz ....
biedna psina, u nas jest spory mróz, on po zabiegu, na antybiotyku i w budzie na dworze
ja już nie mam nawet łazienki na jakąkolwiek awarię
:placz:

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Śro gru 20, 2017 8:35
przez Patmol
i dlatego to oddawanie kotów, jak dla mnie , jest takie trudne
bo z jednej strony trudno wszystkich podejrzewać o brak odpowiedzialności, a z drugiej strony jednak dużo osób jest mało odpowiedzialnych, jeśli chodzi o opiekę nad zwierzętami
a z trzeciej strony jak tych kotów zrobi się za dużo w mieszkaniu, to tez nie jest dla nich fajne

moja Sweetie, jest u nas prawie 5 lat, boi się krzyków do dzisiaj
jak mój mąż krzyczy na Młodego, i żadnego to związku ze Sweetie nie ma, to i tak Sweetie dla pewności za mnie się chowa :roll:
ale rękami można już przy niej machać

Re: jak to z kotem było ... gangstera end

PostNapisane: Pon gru 25, 2017 22:54
przez Kinnia
prawda, oddawanie kotów/psów jest strasznie trudne
chyba coraz trudniejsze

Ciocia Ewa, dzięki wielkie za puchy
Hyziowi wchodzą idealnie

Hyzio ma się coraz lepiej
co ma być w kuwecie, tam jest
cukier w normie
Hyzio dzisiaj mruuuuuczał i ugniatał
ostrożny był i bardzo uważny, ale gdy się zapomniał, to istne szaleństwo - baranki, całusy, mizianie na całego, na głowie stawał

ogarniamy