Co tam poślizg, grunt, ze są fotki, i to jakie
Cieszę się, że Panienka zdrowa...a obsługa...no cóż, wiadomo...księżniczka...niedotykalska. Uczciwie na początku pisałam, że trochę chimeryczna...
A teraz
update dotyczącej reszty kotów z tamtego miejsca....
Jutro tam mknę zabrać tę łaciatą kicię do weta w moim mieście w celu generalnego remontu, bo jest w tragicznym stanie tj. już jest lepiej, dostała w tamtym tygodniu conwenię, od pewnego czasu dostaje tylko " miękkie" do jedzenia, jak tam byłam kilka dni to zadbałam, by to było mięcho mielone. Zły stan- tj. zamienienie się w szkieletora wynikł chyba z problemów z pysiem, a karma to były same chrupy ( i to kiepskiej jakości). Faktem jest, że kicia, wraz ze swoją siostrą, często się ukrywa. Tak im zostało od czasów masakry, więc i nie najłatwiej zobaczyć co się dzieje, ale też faktem jest to, że brakuje woli zadbania o nie
Inny news jest taki, ze nie ma już tego psa który zagryzał koty...po ubiegłorocznej nawałnicy, która skosiła setki hektarów lasów w tamtym rejonie, pies poszedł w las wraz z drugim ( tj drugą, bo to suczka) i nie wrócił..... i źle i dobrze.... ehh
I jeszcze inny
news- białego kocurka już od dawna nikt nie widział... był starszy od tych kolorowych kotek i z wiecznym katarem..więc..raczej (*)