Dziękuję Madie za wieści....dobre wieści
cieszę się ogromnie...
A ja długo nic tu nie pisałam, bo zbyt wielu smutku mnie zalało
Łaciata Zdrójka ....
Odeszła dość nagle w poniedziałek, zaraz po niedzieli, kiedy to miała pojechać z Tobą do nowego domu...
Już jakiś tydzień wcześniej zaczęła wyglądać niewyraźnie, ale miała objawy nasilonego PZJ, więc myślałam, że dostanie swoje leki i będzie lepiej... i jeszcze pomyślałam żeby już nigdzie jej nie wysyłać... ładnie zaadoptowała się do mojego mieszkania, nie było wojny na żadnym z potencjalnych frontów... powiedziałam Ci o tej decyzji, biorąc pod uwagę komplikacje jakie wówczas miałaś odetchnęłaś z ulgą.....
Miałam nadzieję na fajny czas z dwoma pięknymi Łaciatkami w domu- bo mieszkała wówczas ze mną moja ukochana Patka-Łatka, wówczas 11-letnia...
Ale radość była krótko... Łatka-Zdrójka trafiła w środę do wet, zrobili badania i byli w szoku- kotce zniknęły wszystkie
białe krwinki .... nie wiedzieli co to jest- poza niewydolnością szpiku... a w nocy z niedzieli na poniedziałek zaczęła krwawic z pyszczka- otworzyła się rana po resekcji zęba z sierpnia... i tego krwotoku nie dali rady zatrzymać ( czynniki krzepliwości na zerowym poziomie, pomimo podawania leków...) I umarła 29 października 2018r...
A moja Patka -Łatka odeszła 22 listopada 2018r.
A później wielkie odchodzenie kotów działkowych, którymi się opiekuję ( choć stadko- w większości ma swoją właścicielkę..) - zaczęło się od uśpienia w ostatnich dniach grudnia najstarszej koteczki, założycielki rodzinki, a latem odeszła jej córka , potem wnuczka, synek ... To były koty, jak na działkowe dość stare 10+, ale zabiła je białaczka... odeszła też taka burasia przybłęda... też z białaczką, ale objawy miała dokładnie takie jak Łatka- Zdrójka...
A we wrześniu ub. r. odeszła moja Mama - po ciężkiej, bardzo trudnej w ostatnie pół roku, chorobie...
Taki smutny czas był...
Więc ten Twój post , Madie, to taki promyczek...
o zdjęcia upraszam