Miau.PL

Witajcie, bardzo prosze o pomoc forumowiczów. Wczoraj wieczorem mojej mamy koteczka spadła z balkonu i nie chce wrócić z nia do domu, wręcz ucieka od niej. Czy pomoze tylko klatka pulapka? Co zrobic? Jak mogę im pomóc? (mieszkam w innym mieście)
Na razie chowa się pod we wnękach pod balkonami, ale boję się, ze moze zawędrować gdzieś dalej. Nie zna tego terenu.
Kotka mieszka z mamą od prawie roku, została przygarnięta z grupki bezdomnych i potrzebujących kotków, miała wtedy około dwa miesiące. Jest wysterylizowana. Siatka została kupiona (na moją wyraźną prośbę) i czekala na powieszenie ale nie było komu ją powiesić...
Kotka ufała tylko mojej mamie, od wszystkich innych uciekała. A z nią spała, przytulała się i bawiła. Jest szansa, że wróci z nią do domu?

Z góry dziękuję za odpowiedzi.

Kotka jest teraz w szoku, w obcym otoczeniu. Bywa, że w takiej sytuacji domowe koty nie podchodzą do opiekuna.

Trzeba ją wołać najlepiej nocą jak jest cisza i spokój wokół domu, zachęcać do podejścia ale bardzo spokojnie, bez nerwowych ruchów. Poza tym przynosić jedzenie i zostawiać jej tam.
Jak minie szok powinna reagować inaczej.
Klatka łapka jest dobrym pomysłem o ile w ogóle podejdzie do jedzenia, w szoku nie czuje głodu.

Z wolaniem ostrożnie. Czasem koty są jeszcze bardziej przestraszone z powodu wołania.
Tak na przykład wystraszył się Racuch, nie tak dawno poszukiwany kotek z Otwocka. Przestraszył sie i wołania i klatki łapki i powędrował gdzieś. Szukanie trwało 3 miesiące i odnalazł się w Karczewie, ponad 8 km od Otwocka.
Dlatego teraz trzeba podejsc do tematu niezwykle ostrożnie. Bo szukanie kota to jest nadludzki wysiłek wymagający ogromnego poświęcenia i siły. Zarówno fizycznej jak i psychicznej. W 99,9% przypadków zagubiony kot nie podchodzi do opiekuna. Zachowuje się tak, jakby go nie znał.
Kot po zaginięciu zwykle trzy, cztery dni jest w pobliżu miejsca zaginiecia. Potem zaczyna wędrować. Najczęściej w poszukiwaniu jedzenia. Wystawiłabym klatkę łapke z jakims mocno pachnacym jedzeniem, na przykład sardynką albo tuńczykiem z puszki. Mozna też wspomóc sie walerianą. Np. wystawić w klatce lub blisko niej spodeczek z watą zlaną walerianą.
Trzeba tylko być przygotowanym na to, że mogą przybiec inne koty. Jeśli się złapią, trzeba będzie wypuścic i czatować dalej.
Klatkę należy wystawić albo o świcie albo w nocy, żeby nie przeszkadzały np. psy wyprowadzane na spacer czy przechodzacy ludzie.
Jeśli łapanka się nie uda, będę podpowiadać dalej. Ale trzymam kciuki za to, aby moje dalsze rady nie byly potrzebne.

A czy może wiecie o kimś w Szczecinie albo okolicach, kto ma do wypożyczenia taką klatkę do łapania kotków? Mama nie ma możliwości pożyczyć od TOZu, bo pracuje za długo... Kurczę, tylko problem z tą koteczką jest taki, że niejadek z niej w ogóle, nie da się przekupić jedzeniem raczej:/

To może waleriana pomoże?

Jeśli do kota da się podejść na odległość metra-półtora, można próbować użyć starej firanki jako siatki...

Udało się! Dzięki Waszej pomocy i determinacji mojej mamy udało się ją przynieść do domku:) W nocy czekała pod balkonami, więc mama do niej zeszła, zachęcała walerianą,delikatnie ją wołała, udało się ją nawet poszczotkować ulubioną szczotką i w końcu weszła do transportera. Po powrocie dużo piła a potem zasnęła.

Dzię-ku-je-my!
:ryk: