Mamy już termin - 2.11 odbędzie się zabieg
.
Polega na wstrzyknięciu czegoś w rodzaju kontrastu, co pokaże zmienione chorobowo miejsca tarczycy. Potem wstrzykiwany jest dożylnie jod. Wszystko odbywa się w znieczuleniu ogólnym.
Doktor powiedział, że można by było jod podać nawet doustnie (tak chyba jest u ludzi), ale u kota większa pewność, że się przyjmie jest przy podaniu w iniekcji. Poza tym, chodzi również o bezpieczeństwo ludzi podających lek.
Potem kot przebywa przez kilka dni w specjalnym szpitalu, w klatce. Nie można go odwiedzać, dostęp do kota ma tylko personel szpitala. W czwartym dniu robią badania i jeśli radioaktywność kota jest w przewidzianej normie może następnego dnia jechać do domu. Jeszcze przez jakiś czas należy unikać bliższego kontaktu z kotem i jego wydzielinami i wydalinami. Dotyczy to szczególnie dzieci i kobiet w ciąży. W Austrii obowiązuje przepis, który nakazuje składować rzeczy, z którymi kot miał kontakt (np. żwirek) przez kilka tygodni i dopiero po tym czasie można je wyrzucić.
Na dwa tygodnie przed terapią należy zrobić badania, żeby sprawdzić czy kot nadaje się do znieczulenia. To jest ostateczny termin, w którym można odwołać terapię, gdyby okazało się, że kot nie może zostać poddany zabiegowi. Lekarz prowadzący kota powinien wyrazić zgodę na znieczulenie ogólne.
Około 7 dni przed terapią należy odstawić metizol.
Kota można zawieźć do kliniki w weekend i odebrać również w weekend. W naszym przypadku zawieziemy Felę w sobotę, w poniedziałek odbędzie się zabieg, a w następną sobotę (jeśli będzie odpowiednio radioaktywna
) odbierzemy. Przedłużenie pobytu kota podwyższa koszty około 50 euro. Łącznie zabieg kosztuje około 800 euro.
Doktor powiedział, że mieli jeden przypadek śmiertelny, ale przyczyną nie była ani terapia, ani nawet znieczulenie. Kot był obciążony poważnym schorzeniem kardiologicznym i prawdopodobnie i tak by umarł. Terapia jodem była terapią ostatniej szansy.
Powiedział również, że rzadkim powikłaniem może być porażenie krtani, za to często kotu zmienia się głos.
Jod podawany jest w niskiej dawce, także nie ma możliwości, żeby wyrządził jakąś krzywdę kotu.
Nie ma potrzeby wizyty kontrolnej. Po powrocie do domu opiekę nad kotem przejmuje lekarz prowadzący - kontrola polega na badaniach krwi, które pokazują czy terapia zadziałała. W 95% przypadków następuje całkowite wyleczenie, w 5% przypadków potrzebny jest jeszcze jeden zabieg po jakimś czasie.
Fili - wiek nie jest przeciwwskazaniem, chyba że kot nie nadaje się do znieczulenia. Co do niewydolności nerek, musiałabyś porozmawiać z doktorem. Wiem, że jeśli nadczynność maskuje niewydolność nerek i po leczeniu metizolem pogarsza się ich stan i parametry nerkowe, to jest to przeciwwskazaniem. Jeśli niewydolność nerek postępuje, to oznacza, że po wyleczeniu nadczynności tarczycy kot szybko umrze. W przypadku metizolu można zmniejszać dawkę i lawirować między nadczynnością tarczycy i niewydolnością nerek, natomiast w przypadku wyleczenia jodem nie ma takiej możliwości.
Nie wiem natomiast jak jest w przypadku, gdy niewydolność nerek jest ustabilizowana, a kot ma już jakiś czas, wyciszoną metizolem, nadczynność tarczycy. Może to oznaczać, że leczenie jodem nie pogorszy stanu nerek, ale o to, jak pisałam, musiałabyś zapytać doktora.
Doktor rozmawia w języku angielskim. Jest również bardzo dostępny - w naszym przypadku odebrała sekretarka i początkowo powiedziała, że doktor oddzwoni. Jednak kiedy się dowiedziała, że dzwonimy z Polski, doktor po chwili podszedł do telefonu. Podczas jednej rozmowy, po otrzymaniu szczegółowych informacji o Feli (historia zdrowotna, wyniki badań), stwierdził że jest idealną kandydatką do tej terapii, przedstawił wszystkie szczegóły i zarezerwował termin zabiegu.
Co do podawania leków - doczytałam w informacjach na stronie kliniki (przetłumaczyłam z niemieckiego translatorem google - da się zrozumieć), że jeśli kot wymaga podawania leków, trzeba je ze sobą przywieźć i będą podawane przez pracowników szpitala. Myślę, że analogicznie jest z karmieniem - jeśli kot nie będzie jadł, będą go karmić, nawet siłowo, np. sondą. Oprócz tego doczytałam, że można przywieźć kocyki czy legowisko, ale nie gwarantują zwrotu.
Tutaj FAQ ze strony kliniki:
http://www.vetmeduni.ac.at/de/radioonko ... kleintier/