SabaS pisze:Niby wszystkie koty nasze są, ale to wobec diabelków jest nie w porządku. Ta kobieta dostaje jedzenie dla nich czy ogólnie dla kotów wolnożyjących? Ta karma jest z fundacji czy UM? Jesli jest jakaś zrzutka na inne koty to się chwali, ale może powinna pogadac z innymi osobami i moze przekazywać karmę na zasadzie wymiany? Bo nie wiem jak ona moze patrzec na glodne koty pod swoim domem, a dołącza się do jakiejś zbiórki tak naprawdę ich kosztem. Dobrze, że ich nie zostawilaś, zwłaszcza teraz gdy zima nadchodzi. Da się z nią jakoś pogadać? A diabełki są cudnej urody. A pomożesz rozszyfrować tytuł? Który to +1?
Ta kobieta jest zarejestrowana w Urzędzie Gminy i dostaje karmę oraz talony do lecznicy. każda osoba, ktora ma pod opieką jakąś minimalną ilośc kotow (nie pamiętam jaką, ale jak ona się rejestrowała to Diabełkow było 6) moze się zarejestrować jako karmicielka i rejestrując zobowiązuje się do ich karmienia i dbania zdrowotnego oraz sterylizacji/kastracji.
Pani B. zarejestrowała się już wiele lat temu, jak czarne były małe, a mają teraz 11 lat. I zawsze jej towarzyszyły inne osoby, ktore de facto karmiły, leczyły , a pani B. stała np. na schodach, ja karmiłam pod schodami, zatrzymywali się ludzie i zachwycali jakie ładne koty, a wtedy pani B. mówi jak to ona dba o nie, karmi i w ogole. czyli pomaga czyimiś rękoma. podobnie jest teraz z pomoca temu panu, jakoś analogia sama rzuca się w - przynajmniej moje - oczy.
Mnie to wkurza. Bo jak mnie kiedyś dorwała w rossmanie i miala pretensje, ze pani Ela, ktora zrezygnowała z karmienia Diabełkow, przestaje je karmic. I jak ona może tak koty zostawiac. Powiedziałam, ze robi to dobrowolnie, za własne pieniądze i że w sumie to ona, pani B. jest zarejestrowana i usłyszałam, ze koty tego nie chca jeśc, a ona nie ma pieniędzy. I jak coś od kogoś dostanie to im daje. A jak nie to nie. A ze nie dostaje to nie daje. proste.A że kupuje wołowine kestra Rambusiowi to ma kasę, prawda? Tylko czy ja moge ją rozliczać z tegon czym i jak karmi swojego kota? Ale mam niezgodę na to jak olewa koty wolnozyjące. I jeszcze - ona nawet jak daje im jeść to ich nie wola. Jak koty czekają to ok, jak siedzą gdzieś to stawia miskę pod schodami i już. A czy zjedzą koty, czy wrony to trudno..
No nic, jakoś mam w sobie dużo sprzecznych myśli i emocji na ten temat.
+1 to BurKocik , jedynak z 14 kotow, w mojej piwnicy.