» Pt lip 15, 2022 17:12
Re: <3>Moje wolnozyjące..2 Diabelki i BurKocik.
Kłopoty.
Łapek od tygodnia nie je. Przestał nagle, z dnia na dzień. Podchodzi do miski, albo się pochyli i nagle odskakuje jak oparzony i ucieka. Nie ma go jak złapać, nie mam tu klatki łapki. Poproszona karmicielka pani B. skontaktowała się z panią G. , która powiedziała, ze kiedyś próbowała złapać łapcia do klatki-łapki i się nie udało, więc teraz nie przyjedzie, bo szkoda czasu. Trzeba czekać aż kot osłabnie na tyle, ze da się złapać ręcznie. Wczoraj go nie było cały dzień, dzisiaj rano go zobaczyłam, zamiauczał do mnie, polizał trzy razy sosik z saszetki i odskoczył jak poparzony i uciekł.
Wczoraj rano, przed godz. 9 idąc do metra zobaczyłam jak dozorca opryskuje trawniki i chodniki preparatem przeciw chwastom. Wracając przed 22 zobaczyłam Milusia ze ślinotokiem i takim odgłosem plus oblizywaniem języczkiem pyszczka, jakby mu się chciało wymiotować. Zadzwoniłam do pani Ewy, która ich karmi codziennie ok 17ej i mi powiedziała, ze popołudniu było wszystko ok, zjadł dużo, się przytulał itp. Szybko burza mózgu - co robić, na ile jest zagrożenie, czy faktycznie to może być efekt tych opryskow itp. Stwierdziłam, ze nie będę spała spokojnie wiedząc, zę coś się z nim dzieje, poszłam po transporter, złapałam i wcisnęłam na siłe chłopaka i pojechaliśmy.
Zaczełam w aucie czytac i myślec dokąd z nim pojechać. Boleśnie zderzyłam się z weterynaryjna nocna rzeczywistością, czyli info na stronie, ze wizyta nocna n a wejscie to koszt 250zł. Do tego opłata za leki, zabiegi itp.
Miluś dostał kroplówkę z ornipuralem, catosalem, do tego steryd i antybiotyk. Zapłaciłam... 300zł.
To jest kosmiczna abstrakcja, szaleństwo, to jest nie-po-ję-te.
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI...""Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...