» Czw lip 20, 2017 13:18
Re: Kot w każdej szafie (II)
Witajcie po przerwie.Tym razem będzie trochę o mnie i co u mnie.
Długie milczenie w moim wątku nie oznacza bynajmniej, że nic nie dzieje się w sprawach kocich. Przeciwnie. Nadmiar problemów i pracy jest m.in. przyczyną braku sił i czasu do pisania na forum.
Mimo sterylizacji i kastracji kotów nie ubywa. Nie wiadomo skąd pojawiają się nowe.
(Nie dalej jak dwa dni temu, ktoś przy moim blokowym śmietniku zostawił w reklamówce 5 tygodniowe kociątko. Na szczęście zajęła się nim nowa sąsiadka. Przemiła, wrażliwa, odpowiedzialna dziewczyna.)
Nadal karmię w kilku miejscach, łapię, tymczasuję, leczę itp. Jednak lat przybywa a sił i zdrowia ubywa. Skupiam się tylko na tym, co napotkam na swojej drodze. Nie angażuję się już w forumowe i internetowe akcje/interwencje. Po prostu nie mogę, organizm odmawia mi posłuszeństwa. Cierpię na zespół chronicznego zmęczenia i depresję somatyczną. Niezorientowanym wyjaśniam, że jest to rodzaj depresji (ja to nazywam nerwicą), która nie objawia się zaburzeniami emocjonalnymi tylko ma odzwierciedlenie w samopoczuciu fizycznym. I tak mam ogromne trudności z uruchomieniem się rano, dolegliwości sercowe, stany kompletnego odrętwienia (np. nie jestem w stanie sięgnąć po szklankę stojącą obok), zawroty głowy, sztywnienie mięśni i stawów, i długa lista innych. W związku z tym ambitne plany na dany dzień idą w kąt. A poczucie niewypełnionych obowiązków nakręca spiralę dolegliwości. Jak pisałam, staram się nie angażować w nowe kocie znajomości, miejsca, itp, gdyż mimo woli emocjonalnie przejmuję na siebie nowe problemy. Ale niestety ludzie nie mają nade mną litości. Np. w zeszłym tygodniu dostałam 4 informacje o kociakach bez matek na działkach, z prośbą o pomoc. I zawszę słyszę taki tekst: Nie chodzi o to, żebyś ty osobiście się nimi zaopiekowała ale może kogoś znasz. No a wiecie jak jest. Sama nie jestem w stanie pomóc kilkunastu kociakom jednocześnie, a tych „ktosiów” nie ma. Znajomi kociarze też zakoceni po uszy. W wakacje adopcje nie idą. No i ja przeżywam, myślę, co z nimi będzie, jak jesienią ludzie powrócą z działek. Niektórzy ludzie bywają nachalni. Domagają się ode mnie działania, opowiadają mi o swoich problemach: bo ja nie mogą spać przez tego kociaka, bo ja nie mogę wyjechać, bo ja nie mogę…, nie mogę…, itd. Nikt nie pyta czy ja mogę. Egoizm i spychologia. W porównaniu z przeszłością jestem asertywna, ale i tak wszystkie te zgłaszane mi sprawy wciąż siedzą mi w głowie i zadręczam się.
Tracę siły w pomaganiu.
Żalę się Wam, bo wiem, że u wielu znajdę zrozumienie, bo z Wami dzieje się podobnie. Jeżeli z kimś przestałam korespondować, dzwonić to proszę nie brać mi za złe. Przyjaciołom i Tym życzliwie pamiętającym o mnie serdecznie dziękuję. Pozdrawiam Wszystkim.
Agnieszka
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)