Miau.PL

ogromna ulga, myślę że skoro ani jednemu nie wyszedł dodatni test to wszystko ok. Dodatkowo zdecydowałam żeby od razu, za jedną kłujką, zrobić jeszcze badania krwi ogólne. Nie udało się niestety przy Lolku, bo pękła żyła, zrobił się krwiak i krwi wystarczyło tylko na test - także musimy to powtórzyć.
Koszty teraz nagle się nagromadziły, zatem zapraszam na bazarki

1.viewtopic.php?f=20&t=177267 (jeszcze co nieco zostało z biżu)
2. viewtopic.php?f=20&t=179721
3. viewtopic.php?f=20&t=179719
4. viewtopic.php?f=20&t=179718
5. viewtopic.php?f=20&t=179717

Spokojnych świąt

i od nas też

dzięki za życzenia!!!

Dzisiaj oddajemy się słodkiemu lenistwu

i ciąg dalszy lenistwa...dzisiejszego popoludniowego

https://youtu.be/0IYJjiQ5S0I

Eh.. tylko się lenią.. Kiedy one zaczną robić coś pożytecznego

Lenią, lenią - dosłownie i w przenośni

o przepraszam, wcale sie nie lenią
a miejscówkę mają już przez zasiedzenie

wolałabym żeby zasiedziały się gdzie indziej...są przekochane, urocze, cudne, niesamowite...ale nie da się ukryć że blokują miejsce na kolejne tymczasiki..

W dodatku koszty poniesione na testy, badania krwi i szczepienia (bo już była pora) trochę mnie przerosły - wyniosły 300 zł


Dzięki wsparciu Cioć i zakupów na bazarkach uzbieraliśmy: 119,09 zł
42,33 - bazarek z zabawkami kocimi - Czarno-czarni
12,20 - bazarek z lawendą - uga
30,00 - bazarek z breloczkiem i biżu - MamaGiny
5, 00 - bazarek koszulkowy - Migotka123
29,56 zł - bazarek koszulkowy - Czarno -czarni

(kwoty podane po odliczeniu kosztów przesyłek).

Ogromnie dziękuję - to już spora kwota. Zbieram jednak na badania nadal, bo to był znaczny jednorazowy koszt poza zwykłymi kosztami jak karma czy żwirek, z którymi jako tako sobie radzę. Dlatego zapraszam na kolejne dwa bazarki
różności do domu
viewtopic.php?f=20&t=180131
podkładka pod mysz i mysz
viewtopic.php?f=20&t=180130

A co udowadniają zdjęcia, to solidnie zbudowane blokady

bylam wczoraj w miejscu skąd są moi kocurkowie...strasznie smutno się mi zrobiło, po pierwsze bo przypomniał się Boluś...a po drugie - okazało się ze przez zimę wszystkie koty zniknęły z tego miejsca, w tym dwie wysterylizowane kotki. Nie wiadomo co się stało, w pobliskim lesie jest podobno spora rodzina borusków. Nie słyszałam wcześniej żeby borsuki mogły załatwić koty, kuny, lisy tak, ale o borsukach nie słyszałam. Chociaż pewnie niewykluczone.

Wróciłam do domu i wymiziałam Psotka i Lolka- ucieszyłam się że im się udało...są bezpieczne...co prawda nie mają swojego domu (jeszcze!), ale są, żyją..gdyby zostali w tamtym miejscu też pewnie by znikli...

musi się udać z domami a póki co - mają GIT życie

Smutne, że zniknęły te koty. Taki los wolnożyjących... nigdy nie wiadomo, co się stanie Dobrze, że kocurkom się udało

berni pisze:

O jak sobie cudnie biwakują po domowemu Pamiętam z dzieciństwa takie wersalkowe namioty, tylko kot nie chciał się ze mną w to bawić