Brusia jednak jakoś tak została jednak Panią Kropeczką...powoli rozglądamy się za domkiem..
tymczasem łazienkę opanowała taka piękność..
szczerze powiem, to nie powinnam jej brać. Bo ludzie u których się urodziła, ani myślą wysterylizować jej matkę. Mimo że to młodzi ludzie, mieszkający w pięknym domu, to okazali się zwykłymi prymitywami, z ograniczonymi umysłami. Ale jak ją zobaczyłam, to nie mogłam jej zostawić, bo pomyślałam że chociaż jej uda się oszczędzić ciągłego rodzenia niechcianych kociąt...nie powinnam jej brać, bo w żaden sposób dla ogółu kociej nadpopulacji to nie pomoże, jej matka dalej będzie rodzić kocięta. Więc trud wyprowadzenie jej na prostą, znalezienia domu a również koszty poniesione na nią to w sumie wyrzucony czas i pieniądze. Ale no nie mogłam ją zostawić...
A kotka nigdy nie odrobaczona, nie zaszczepiona, o testach nie wspominając,ze świerzbowcem w uszach...kot który urodził się u kogoś w domu, z kotki która teoretycznie ma dom i opiekunów...nigdy nie będzie dobrze w tym kraju...