Atta pisze:To już jakiś postęp. Chociaz z tego co piszesz, to dla tych dwojga nie najlepsze miejsce, skoro przyzwyczajone od małego do innego życia. Ach...
oj tak , zdecydowanie to domowe koty. Sama koleżanka mówi że pchają się do domu, ale no..cóż..oni nie tolerują kotów w domu, więc domowe, kanapowe mruczki muszą się zadowolić oborą i stajnią...ale przynajmniej ta koteczka nie będzie już rodzić...
u nas jakaś czarna seria...u naszego kocurka Dżerego jakieś podejrzane narośla na dziąsłach...czekamy na wyniki biopsji...
a ja się biję z myślami co zrobić w sprawie Lolka i Devilka...podczytując różne historie trochę się załamałam, bo ludzie mają teraz takie wymagania co do kotów, a tu chłopaki są jakie są. Tzn. przecudne, kochane, ale jednak trochę indywidualiści - szczególnie Devilek. No i podgryzacz Lolek. Kto da im szansę i czas żeby mogły zaufac tak jak mi...a co jeśli ktoś po dwóch tygodniach stwierdzi że jednak ich nie chce i wrócą do mnie z poszarpaną psychiką? Czy może powinny zostać już u mnie? Ale wiem że mnie nie stać bo przecież jeszcze mam trójkę własnych kotów. Devilek po ponad roku przychodzi do mnie i śpi koło głowy, głośno mrucząc i sprawiając wrażenie najbardziej zadowolonego z towarzystwa człowieka kota na świecie, mimo że za 5 minut spiepsza na mój widok pod łóżko. Czy ktoś go pokocha takiego trochę dziwaczka? Kto doceni to jego zaufanie, trochę sinusoidalne
Kto nie będzie wymagał od niego za dużo, kto da mu tyle swobody żeby mógł być samym sobą, bez nacisków. Mam duże obawy, widząc jak coraz częściej ludzie nie widzą w kocie żywego, czującego zwierzaka, z indywidualnym charakterem, potrzebami, upodobaniami...tylko kolejny element wystroju wnętrza, który ma IM pasować.