Udało się!!!! Mama moich Hasioczków złapana, już w lecznicy czeka na sterylizację.
Nie będzie już na tym śmietniku nowych Hasioczków!!!!
Oczywiście nie obyło się bez komplikacji i nerwów.
Pojechałyśmy wczoraj, kocica siedziała w swojej budce, ale po kociakach ani śladu...czekałyśmy chwilkę, przetrząsnełyśmy śmietnik i najbliższe krzaki i nic. Kocica cały czas krążyła wokół nas. Zdecydowałyśmy że nie łapiemy kotki, żeby małe nie zostały same a przecież były na śmietniku dwa dni wcześniej. Poprosiłyśmy dziewczynę która jest na miejscu żeby się zorientowała czy karmicielki nie wiedzą czegoś na ten temat. Okazało się że ktoś zabrał kociaki do domu - w ten sam dzień kiedy my przyjechałyśmy na śmietnik. Mamy nadzieję że kociaki trafiły do dobrego domu. Może coś się na ich temat więcej dowiemy.
A dzisiaj kocicy nie było w budce. Kocyki były zimne więc kocicy tam nie było od jakiegoś czasu. I nigdzie jej nie było widać. Lekko podłamane, bo pogoda paskudna, mokro, zimno - więc jeśli kotka się zaszyła gdzieś indziej to pewnie nosa nie wyściubi- nastawiłyśmy klatkę, z postanowieniem że czekamy pół godziny i się zwijamy. Jakieś było nasze zdziwienie, kiedy wchodząc do śmietnika usłyszałyśmy że coś się złapało i się rzuca w klatce. Nie wierząc własnym oczom, zobaczyłyśmy mamę Hasioczków w klatce!!!
w trakcie transportu do lecznicy
w lecznicy
widać jak nie ma futra na pyszczku, pod oczami, to pewnie z ciągłego kk.
Kocica jest bardzo drobna, mała, taka chudzinka.
Chciałam napisać że nie macie pojęcia jak się cieszę że kotka się złapała, ale Wy właśnie macie pojęcie jaka to radość kiedy uda się złapać bezdomną kotkę żeby poprawić jej los dzięki sterylce. I nie będą się rodziły kolejne pokolenia bezdomnych kociąt.