» Nie wrz 09, 2018 20:08
Re: Moje tymczasy- sztuk 2-Devilek i Lolek i Brunonek -nowoś
to się pokomplikowało...tych kotów w potrzebie jest po prostu za dużo i już nie wiem któremu pomóc...
1. jakiś czas temu znajomy znalazł w swoim ogrodzie małe 3 tygodniowe kociątko. Po dwóch dniach odkarmiania, podłożyli kociątko kotce sąsiada która miała swoje kocięta. Kotka przygarnęła kociątko, wykarmiła jak swoje i maleństwo dorastało z przybranym rodzeństwem i mamą. Po kilku dniach od podrzucenia kociaka kotce, okazało się że w garażu znajomego jest reszta rodzinki malca - czyli jego prawdziwa mama z 3 rodzeństwa. Znajomi zaczęli dokarmiać rodzinkę, poradziłam im żeby już nie oddawali pierwszego kociaka prawdziwej mamie, skoro tamta kotka go przyjęła. Więc kociak nr 1 chował się w przybranej rodzinie, a jego prawdziwa rodzina żyła sobie w garażu dokarmiana przez znajomego. Historia ma tragiczny finał dla prawdziwej rodziny kociaki, bo po kilku dniach znajomy znalazł w garażu pozagryzane kocięta...chyba kuna...a kocica się wyniosła.
Kociak mieszkając z przybraną rodziną umknął po raz kolejny śmierci. Wtedy powiedziałam znajomemu że jakby nie znaleźli domu to ja mogę zabrać tego szczęściarza do siebie. Ale potem wakacje, urlopy, znajomy nie wiedział czy przybrany dom nie znalazł już domu dla kociaka. Od 3 tygodni nic nie mówił o kociaku. W tym czasie trafił do mnie Brunonek. Myślałam nad zabraniem chociaż jednego z jego rodzeństwa - na działkach zostały 4 kociaki. Więc dla spokoju sumienia, spytałam znajomego co z tym kociakiem i się jednak okazało że nie ma domu, i bardzo chętnie mi go dadzą bo rodzina u której się wykarmił nie ma co z nim zrobić.
I tu się mi sprawy komplikują, bo teraz u mnie jest Brunonek - jeszcze nie testowany i nie szczepiony. Mi najbardziej pasowało zabrać któreś z jego rodzeństwa, bo od razu mogliby być razem, no ale wtedy ten kociak szczęściarz nie ma DT. A że kiedyś się zdeklarowałam....
2. u koleżanki od której była ta kocica o której pisałam kilka postów wcześniej, bez ogonka, są kolejne koty do zabiegów oraz jeden kociak...jeden tylko przeżył z dwóch miotów!!! Jego rodzeństwo rozjechało auto...koleżanka chętnie go odda...
3. na działkach zostały 4 kociaki - rodzeństwo mojego tymczasowego Brunonka....
cóż...dość tych żali...jutro muszę zabrać Brunonka na testy na białaczkę i FIV, wtedy on mógłby już biegać z Lolkiem i Devilkiem a to by mi ułatwiło dalszą organizację prac.
a ponieważ niestety to koszty to znów wracam do bazarkowania.
Dla moich adoptusiów za TM [']
Gór mi mało i trzeba mi więcej....