Taki oto widok zastałyśmy wczoraj z Praksedą u kotów ze śmietnika z Odolan.Prakseda wielkie dzięki,że mnie tam dopingowałaś jechać,że obadałaś budki,dołożyłaś polar,zabrałaś ze sobą puszki,choć masz swoje stado kotów.
.
Nie ma śladu karmienia,żadnego pojemnika z karmą,nawet śladów rozsypanej karmy,ani deka wody. Dostęp do budek zablokowany,choć widać że sierść jest na kotarce przy wejściu i w środku wygniecione-czyli korzystały z tych schronień.
Przyszła jedna koteczka,głodna (zjadła całość serduszek,które zawiozłam). Zdezorientowana,nie widziała nawet gdzie szukać jedzenia. Odwykła.
Zostawiłam to miejsce,uspokojona wielką nadzieją,że koty zostawiam zaopiekowane.
Bardzo,bardzo mi przykro. Tylko tyle mogę dziś napisać.
PS.Kocurki u bezdomnych mają się dobrze,choć wzięłam nawet transporter,gdyby trzeba było do weta wieźć. U drugich bezdomnych też kotka i pies ok. Tylko wszędzie karmy brak. I tabletek na odrobaczenie.W gminie nic nie dałam rady wymóc,zapisy na karmę dopiero w lutym
A i tak nie ma się o co bić na 3 koty 10puszek i worek karmy 2,8kg na 3mce.Żenada.
Przepełnienie frakcji szklanych zgłosiłam od nr interwencyjnym 19115. Ręce mi opadły.
A smutek o tamtejsze koty znów zalał serce.