To ja niby mam być tym guru od poszukiwań zaginionych kotów

Jak długo szukać kota? Do skutku.
Moje motto brzmi tak: KOT GINIE TAK NAPRAWDĘ WTEDY, GDY PRZESTAJE SIĘ GO SZUKAĆ.
Podam oczywiście jak należy szukać, nie znając realiów życia w Norwegii.
Przez kilka pierwszych dni szukanie powinno polegać na stałym przeszukiwaniu terenu w pobliżu miejsca zaginięcia. Kot, zaraz po zaginięciu, najczęściej wystraszony jest gdzieś blisko. Najlepiej szukać nocą, nad ranem - wtedy gdy jest niewielki ruch, np. w Polsce ok 4:00 - 5:00 i późnym wieczorem 23:00 - 24:00 i nieco później. Trzeba zaglądać pod każdy krzak, każdy samochód, zaglądać w piwniczne okienka, zajamarki, nawet we wnęki tam gdzie okienka są zamknięte. Rownież na klatkach schodowych pobliskich domów, w piwnicach lub pod ich drzwiami, w tym własnego. I wołać kota, spokojnie, bez krzyku. Znajomy głos pozwoli mu poczuć się bezpiecznie i zniechęci do wędrowania. Wystawiać też jedzenie. Bo gdy kotek zrobi się głodny, zacznie wędrować w poszukiwaniu jedzenia. Wtedy szukanie go będzie trudniejsze, bo będzie musiało objąć znacznie większy teren.
Naleźy także porozwieszać ogłoszenia i reagować z rozwagą, żeby kota nie przestraszyć, na każdy sygnał. W ogłoszeniu musi być kolorowe zdjęcie kota, dobrze jest też obiecać NAGRODĘ za pomoc w odnalezieniu kota i podać np. kwotę, bo to działa na wyobraźnię ludzką, w tym na okolicznych meneli, którym na pieniądzach będzie zależeć.
Nie wiem, czy w Norwegii istnieje ktoś taki jak karmicielki kotów. Jeśli są, należy nawiązać kontakt ze wszystkimi okolicznymi karmicielkami. Trzeba pytać ludzi wychodzących z budynków, spacerujących z psami, dozorców. Tam, gdzie trudno jest nawiązać kontakt, można zaobserwować miejsca gdzie stoją puste lub pełne tacki z jedzeniem dla kotów i zostawić tam kartkę ze swoim numerem telefonu. Np. przyciskając ją kamieniem.
Gdy minie kilka dni, a kot się nie odnajdzie, trzeba kontynuować rozklejanie ogłoszeń w coraz większym oddaleniu od miejsca zaginięcia, nawet w miejscach które wydają się być nieprawdopodobne, że kot tam mógł dotrzeć. I co najmniej raz na tydzień kontrola czy wiszą, a zerwane uzupełnić. Mogą to robić także znajomi, niekoniecznie właściciel kotka. Ponadto wręczanie ulotek z numerem telefonu i opisem kota ludziom. Spacerującym, biegającym, czekającym na przystankach. Jeśli w okolicy sa domy jednorodzinne, wrzucać ulotki do skrzynek pocztowych, dobrze też wrzucać do skrzynek pocztowych w blokach. Poinformować o poszukiwaniach napotykane dzieci. One obserwują i reagują i już kilka razy dzięki dzieciom koty odnaleziono. Cały czas trzeba reagować na wszelkie sygnały od ludzi.
Dobrze jest wieszać ogłoszenia na przystankach autobusowych. Wprawdzie nie wolno i pewnie będą zrywać, ale nie słyszałam jeszcze nigdy o ukaraniu kogokolwiek za ogłoszenia o poszukiwanych zwierzetach.
Zrobić też wydarzenie na Facebooku. Portale społecznościowe to potęga. Nie jedno zaginione zwierzę odnalazło się dzięku Facebookowi.
To jest w zasadzie wszystko co można robić i co TRZEBA robić.
Tak ja znalazłam swoją kotkę, po 5 cięzkich m.in. zimowych miesiącach, bardzo daleko od miejsca zaginięcia i jeszcze inne osoby, m.in. te, którym osobiście pomagałam w rozklejaniu ogłoszeń. W przeciwnym razie szanse na odnalezienie kotka będą niestety niewielkie.
Trzeba też być przygotowanym na to, że do złapania kota potrzebna będzie klatka łapka. Warto się w nią na wszelki wypadek zaopatrzyć. Kot, który zaginął zwykle jest wystraszony. A już szczególnie taki, który był kotem niewychodzącym. Zachowują sie tak, jakby swego właściciela widziały po raz pierwszy na oczy, potrafią uciekać jak od obcego.
Szukanie zwierzęcia to jest bardzo ciężka praca. Jednak nie wolno się poddawać, tylko konsekwentnie działać. Stale uzupełniac ogłoszenia. Ponadto wrzucać ludziom do skrzynek pocztowych, jeśli pozwolą powiesić w sklepach, przychodniach weterynaryjnych. Wszędzie gdzie się da i gdzie i pozwolą.
Tam gdzie ogłoszenia będą wieszane ponownie po pewnym czasie, trzeba pisać, że kot jest NADAL poszukiwany, zeby ludzie wiedzieli, że ogłoszenia dotyczą tego samego kota, że jeszcze nie został odnaleziony.
Dodam, że sama odnalazłam po 5 miesiącach dziką uliczną kotkę, chyba jako jedyna w Polsce. W Warszawie, wiele kilometrów od miejsca zaginięcia. Pomogłam moim doświadczeniem w kilku przypadkach w odnalezieniu kotów domowych.
Samochód nie jest przydatny w poszukiwaniu kotów. Jedynie gdy się przemieszczasz żeby powiesić ogłoszenia coraz dalej od miejsca zaginięcia.