Fipowska historia czy błędy w sztuce

Jest czas walki i jest czas refleksji, analizy, rozważań, a nawet wyrzutów sumienia. Życie...
Mój kot nie żyje. A ja boję się, że mu w tym pomogłam. Nie umiem sobie poradzić ze stratą i z tym, co się stało. Na początku maja mój kot miał zmienione oko: mętne i ciemniejsze. Lekarz podał krople wybarwiające aby zobaczyć, czy oko nie jest uszkodzone. Nie było. Kot dostał Tobrex. Po 1,5 tygodnia nie było poprawy. Ale pojawił się wysięk w jamie brzusznej. Usg-diagnoza-jest płyn. W związku z tym, że mój drugi kot był potwierdzonym nosicielem coronawirusa lekarz na podstawie tych informacji i objawów postawił diagnozę-wyrok: FIP. Podaliśmy jedną dawkę interferonu Virbagen jedną dawkę antybiotyku i prednisolonu. Nie udało się pobrać płynu, odbarczyć kota aby podać mu lek dootrzewnowo. Wg lekarz płyn był tak gęsty, że nawet przez wenflon okazało się to nieskuteczne. Podobno widział w świetle igły charakter płynu-fipowski.
Weterynarz (dr Julia Mazur Tychy Przychodnia Fauna) ma pacjenta, który 8 lat temu zachorował na wysiękowy FIP, przeszedł terapię, jest okresowo w lepszej formie, okresowo w gorszej, ale żyje. Wg lekarza to był FIP, byłby to jedyny wysiękowy FIP żyjący 8 lat. Niejeden powie, że na pewno to nie FIP.
Przeczytałam wszystko, do czego udało mi się dotrzeć, łącznie z opracowaniami zza granicy.
Mój kot, który odszedł na FIP miał kontakt w grudniu z kotką chora na FIP. Koleżanka miała dwie kotki. Jedna z nich pół roku temu odeszła z diagnozą FIP. Ocena na podstawie płynu. Kotka została od razu poddana eutanazji. Z tego, co pamiętam, oprócz wycofania, anoreksji i wodobrzusza pogorszyła jej się jakość sierści, co później zauważyłam również u mojego kocurka. Nasze koty miały ze sobą kontakt. Bojąc się FIP-a zrobiłam badanie kału jednemu z moich dwóch kotów - kotce. I badanie to potwierdziło obecność coronawirusów w kale. U drugiego kota, tego, który mi właśnie odszedł na FIP - badań nie powielałam, wyszłam z założenia, że na pewno jest nosicielem. Po 5 miesiącach zachorował i mój kocurek. Moja kotka, potwierdzona nosicielka - żyje. Koleżanki druga kotka - żyje. Przeczytałam masę informacji i wydaje mi się to dziwne, że również mój kocurek zachorował na FIP, skoro FIP-em zarazić się nie można. Czyżbym miała takiego pecha, że ten wirus zmutował? A może jednak jest zaraźliwy? A podobno to taka rzadka choroba, choroba ruletki genetycznej
Skąd więc tyle opisów typu:
Cyt. "Ze strony: viewtopic.php?f=1&t=122363
seja:
Wiem , że wątek o FIP jest.
Może mnożę, ale mam pytanie, bo straciłam z powodu FIP parę kociaków...w zeszłym roku dwa, wcześniej jednego.
I męczy mnie od jakiegoś czasu leczenie FIP.
Dr Addie ( http://www.dr-addie.com/ ) nie wspomina nic o tym.
Interesuje mnie zastosowanie ludzkich leków antyvirusowych w walce z FIP.
Leki :
-Acyklovir
-Rybaviryna
-Gancyklovir
-Rybaviryna
-Walacyklovir
-Walgancyklovir
-Rymantadyna
-Sakwinawir
-Indynawir
-Ritonawir
-Nelfinawir
-Lopinawir
-Fosamprenawir
-Atazanawir
-Typranawir
-Darunawir
-Zydowudyna
-Stawudyna
-Lamiwudyna
-Abakawir
-Dizoproksyl tenofowiru
-Dipiwoksyl adenofowiru
-Emtrycytabina
-Entekawir
-Telbiwudyna
-Zanamivir
-Oseltamivir
-Enfuwirtyd
-Raltegavir
-Newirapina
-Efawirenz
-Etawiryna
Ww. to ludzkie leki na DNA i RNA wirusy ( HIV- więc i może przy FIV dałoby się je stosować??) , opryszczki, ospy wietrzne , grypy itp.
Czy ktoś z Was wie może o jakiś nowych badaniach ,testach związanych z leczeniem FIP u kotów z wykorzystaniem takich leków?
Może ktoś z Was leczył już kota takimi lekami albo próbował?
SZUKAM JEJ: viewtopic.php?t=91770&postdays=0&postorder=asc&start=0
dzikiwiesiek:
Seja, ja straciłam przez FIP 11 kotów. Nienawidzę tej choroby i nienawidzę bezsilności wobec niej.
Leczenie przeciwwirusowe jest bezcelowe, bo to nie jest sensu stricto choroba wirusowa. Wirus wywołuje w kocim organizmie tak oględnie mówiąc bałagan immunologiczny, komórki układu odpornościowego mnożą się w niekontrolowany sposób i dochodzi do zajęcia różnych narządów. I kot dopiero wtedy ma objawy i można podejrzewać (!) że ma FIP. Wówczas na leczenie jest za późno, bo nawet zabicie koronawirusa nic nie zmieni.
Leki które wymieniłaś (kilku nie znam) to leki wpływające na wirusa, głównie na replikację, ich zastosowanie miało by sens u kota świeżo zakażonego koronawirusem.
Ale wetem nie jestem, tylko ludzkim lekarzem.
A wszystkie przypadki wyleczenia FIP-a wynikają moim zdaniem z błędnej diagnozy, a wykorzystanie interferonu tylko wydłuża kotu życie, nie leczy.
AnielkaG:
Ja straciłam w ciągu pół roku 8 kotków na FIP.
Jest to coś strasznego, patrząc na kotka i wiedzieć, że on odejdzie.
Nie radzę sobie z tym i tym bardziej, wyczekuję możliwości leczenia tego okropnego wirusa.
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść głęboko w serce. Potem je łamią.
Kochać kogoś i Go stracić, to jak kupić szczęście i łzami zapłacić...Jasinek [']
Anna61:
Tak jak przy leczeniu HIV - chodzi o jak najniższą wiremię, bo HIV jest nieuleczalne, ale można opóźnić wystapienie objawów AIDS...leki się przyjmuje całe życie i wirus jest , ale nie w takiej ilości by powodować upośledzenie układu odpornościowego.
FIP jest coronavirusem - RNA-wirusem , który wg tego co czytałam , swoją strukturą przypomina strukturę czapeczki , ale też się musi namnożyć. Artykuł był anglojęzyczny, może czegoś nie zrozumiałam.
Ciekawa jestem czy dałoby się przy użyciu ww. leków zahamować wzrost wiremii , jednocześnie wystąpienie objawów FIP i zgon ?
Coronawirus bytowałby sobie, ale "ilościowo" nie mógłby spowodować tego co powoduje.
Bo myślę , że dożywotnie przyjmowanie leków powiedzmy anty-FIP jest lepsze niż eutanazja czy zgon, prawda?
SZUKAM JEJ : viewtopic.php?t=91770&postdays=0&postorder=asc&start=0
seja:
Niezupełnie.
Terapia antywirusowa obarczona jest ryzykiem powikłań a przede wszystkim - niesie za sobą sporo skutków ubocznych.
Można przypuszczać, że u kota wystąpią one szybciej niż u człowieka i mogą być powodem rozmaitych komplikacji.
Ponadto w ludzkiej terapii stosuje się zwykle kilka leków na raz ponieważ w genomie koronawirusów częstym zjawiskiem są mutacje i stosowanie jednego leku byłoby mało skuteczne.
Leki te podzielone są chyba na cztery grupy, każda o nieco innym mechanizmie działania. Z tego co wiem, to są dość drogie leki.
Skutki uboczne i koszty to chyba dwie podstawowe przyczyny braku doświadczeń ze stosowaniem tych leków u kotów."
Dotarłam do raportu medycznego, który opisuje przypadek zakażenia FIP grupy kotów:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3720556/ który pisze o zakaźności FIPem
Rozmawiałam także z dr n. wet. Markiem Włodarczykiem, który twierdzi, że można zarazić się FIP-em bezpośrednio z kota na kota.
Cyt. "Koty mogą jak najbardziej zarażać się Fipem.
Oprócz tego u kotów może mutować koronavirus do postaci Fip (taka jest przynajmniej teoria i nawet jest możliwość zbadania pcrem takiego zmutowanego wirusa).
Ten ośmioletni kot leczony interferonem to zapewne kot chory na FIV, bo nie słyszałem jeszcze o skutecznym leczeniu Fipu interferonem, choć wielokrotnie sam próbowałem to zrobić.
Objawy u Pani kota to z pewnościa objawy Fipu. Niestety nie mam dla Pani na to rady. Moim zdaniem nie przeżyje zbyt długo.
Moja rada: wszystkim jeszcze zdrowym kotom podać interferon alfa przez 2 tygodnie bez przerwy."
Natomiast prof. Frymus twierdzi że raczej nie można, ale nie wyklucza. Odpowiedź prof. Frymusa:
Cyt. "No właśnie, to jest to jedyne doniesienie o zaraźliwości FIP-u. Jako że kłóci się z wszystkimi innymi obserwacjami, to chyba wymaga potwierdzenia (jak dotychczas od 2013 roku nikt nie potwierdził...) Nota bene, są mocne dowody epidemiologiczne, że interferon FIPu nie wyleczy, więc trzeba wyważyć bilans zysków i kosztów."
"Wracając do poprzedniego e-maila o dwóch teoriach powsatawania FIP - istotnie obie się nie wykluczają i biorąc pod uwagę ogromną zmienność wirusa nie można wykluczyć, że jakiś zaraźliwy szczep wirusa FIP (szerzący się pomiędzy kotami) się pojawił (pojawia okresowo?). Dlatego interesują mnie szczegóły masowych zachorowań na FIP, które widywał ten nasz kolega wspomniany w poprzednim e-mailu. Co do homeopatii, to jest ona sprzeczna z tzw. "medycyną opartą na faktach", czyli sprawdzalną (raport w załączeniu), a więc należy ją włożyć między bajki. Co robić z kotami w Pani sytuacji - radziłbym zachować spokój i jak najmniej niepokoić koty, bo z tego co wiemy o FIP, wynika niezbicie, że stres jest ważnym czynnikiem zwiększającym ryzyko tej choroby. A więc nie badać, nie szczepić na FIP, nie stosować u zdrowych leków itp."
Raport:
Cyt. "© Veterinary Sciences Tomorrow – January- 2006 European veterinary specialists denounce alternative medicine Marian C. Horzinek, Anjop Venker-van Haagen In a review article in Veterinary Sciences Tomorrow (30 November 2004), F.J. van Sluijs, Head of the Department of Clinical Sciences of Companion Animals, Utrecht University, discussed the question whether homeopathy can withstand scientific testing. He concluded that the gold standard for the therapeutic effectiveness of a medication is the outcome of a randomized double-blind clinical trial, and that after 7 years of investigation there is still no evidence whatever that extremely diluted solutions of homeopathic substances have any effect. What is the attitude of European associations of veterinary practitioners concerning the use of homeopathy in veterinary practice? The New Scientist (10 December 2005,
http://press.newscientist.com/data/pdf/ ... 252908.pdf) reported some of their statements. On November 19, the Federation of Veterinarians in Europe (FVE) issued a policy statement urging its 200,000 members "to work only on the basis of scientifically proven and evidence-based methods and to stay away from non-evidence-based methods." The Swedish Veterinary Association banned its
members from homeopathic practice decades ago, and its president stated that it is "absolutely unacceptable for vets to work without a scientific basis." UK's Royal College of Veterinary Surgeons (RCVS) rejects any suggestion that it supports homeopathy, but states that it takes a neutral stance. In early September the British Veterinary Association issued a statement attacking plans by the UK Medicines and Healthcare Product Regulatory Agency to license homeopathic medicines without demanding clinical trials. It looks like there is a move, at least by some associations, toward advice to eliminate homeopathy from veterinary practice.
Remarkably more robust is the announcement by the European veterinary specialists. The European Board of Veterinary Specialisation (EBVS), an organization which oversees veterinary specialization,
is now officially moving against supplementary, alternative and complimentary medicine. In its meeting on April 16 and 17, 2005, this Board unanimously agreed on incorporation of the following statement into its Policies and Procedures: "The EBVS only recognizes scientific, evidence-based veterinary medicine which complies with animal welfare legislation. Specialists or Colleges who practice or support implausible treatment modalities with no proof of effectiveness run the risk of withdrawal of their specialist status. No credit points can be granted for education or training in these so-called supplementary, complementary and alternative treatment modalities. Failure of a college to comply with any of the Policies and Procedures of the EVBS may lead to the withdrawal of provisional or full recognition." In a comment to the New Scientist (10 December 2005) J.T. Lumeij, EBVS President, said: "The basics of homeopathy are not in agreement with science." The tough standpoint of the EBVS banning the use of supplementary, complementary and alternative medicine in specialist practices in Europe is a courageous and necessary step and deserves the support of every veterinary scientist. On the other hand: are there not treatments and medications in veterinary medicine whose effectiveness still needs to be proven by evidence-based methods? The finger must be pointed in both directions..."
Podanie interferonu miało miejsce 11 maja. Brzuch się zmniejszył na kilka dni.
Stanęłam w obliczu decyzji: co dalej. Czy iść w stronę Interferonu, który podobno nie działa, czy walczyć alternatywnie.
Znalazłam jednak wiele dobrych opinii o dr. Prokopie z Częstochowy. Zmotywował mnie przypadek opisywany tutaj:
http://www.angelfire.com/fl/furryboots/fipcase.html
http://www.angelfire.com/fl/furryboots/fip.html
Podjęłam się leczenia homeopatycznego w dniu 13 maja rezygnując z leczenia interferonem, gdyż nawet prof. Frymus nie dał mi nadziei na skuteczność terapii, a jedyny przypadek dr Julii nie wykazywał w mojej ocenie pożądanej cechy powtarzalności. Za to wątki o homeopatycznym wyleczeniu kota z FIP dawały mi nadzieję, że organizm zwalczy wirusa, wszak nawet są ozdrowienia z HIV. Homeopata kazał odstawić leczenie konwencjonalne. Kot był słaby, jadł mało, ale jadł. Urozmaicałam posiłki aby były atrakcyjne. Po tygodniu brzuch znów urósł.
Wyniki krwi:
15 maja 2015 r.
WBC 17,3
RBC 3,85
HG 6,6
HTC 20,9
PLT 131,000
ALT 66,1
AST 73,9
KREATYNINA 75,5
FOSFATAZA ALKALICZNA 3,1
MOCZNIK 9,3
GLUKOZA 2,5
29 maja 2015 r.
WBC 9,6
RBC 2,67
HGB 4,4
HCT 14,2
PLT 54
KREATYNINA 52,3
MOCZNIK 6,4
ALAT 73,9
APAT 109,6
FOSFATAZA ZASADOWA 1,5
W dniu 29 maja kotek był bardzo słaby, wychodził tylko do kuwety. Miał zaniki mięśni, i chwiał się nieco, jakby to wodobrzusze go ściągało na boki. Ale jadł i to dawało mi nadzieję. 30 maja pojechaliśmy ponownie do dr Prokopa. Kot miał objawy żółtaczki w oczach. Lekarz zalecił kroplówkę. W trakcie podróży kot oddał kał do transportera. Nie wiem czy miał po prostu tak silną potrzebę, czy to był pierwszy sygnał o ałatwianiu potrzeb fizjologicznych pod siebie. Faktem jest, że jechaliśmy o 8 rano do Częstochowy, a stolec oddał około godziny 11-12. Niestety zbliżała się godzina 13, a więc nasza zaprzyjaźniona klinika była już zamknięta. Całodobowa klinika Panaceum w Tychach odmówiła podania kroplówki, gdyż kot się u nich nie leczył. Dostaliśmy kroplówkę w innej przychodni. Założono kotu wenflon, co było utrudnione, bo miał niskie ciśnienie (osłabienie?), a płyny mieliśmy podać w domu. I tu się zaczyna dramat,
Podałam w domu 125 ml płynu PWE wraz z Duphalyte (25 ml rozpuszczone w 500 ml PWE) Średnia prędkość 1 kropla na sekundę. Było to ok. godziny 14. Po zakończeniu podawania kroplówki znalazłam trzy mokre plamy w kolorze podanej kroplówki, które trudne były dla mnie do identyfikacji. Zwłaszcza, że plamy były trzy. Nie wiedziałam wówczas, że podczas kroplówki kot może mi się zesikać do łóżka. Nigdy tego nie robił. Chciał raz wstać, ale miał podłączoną kroplówkę, więc go zatrzymałam.
Nie oponował. Myślałam, że znalezione trzy plamy to ucieczka kroplówki poza żyłę. Podałam więc po ok. 30 min. od zakończenia kroplówki jeszcze raz 125 ml.
Potem mierzyłam temperaturę kota: 35,5. Dogrzałam go poduszką elektryczną, temperatura się wyrównała. Kotek był senny. Słaby. Ale jadł. Miał apetyt. Kolejne oddanie moczu: 1x łóżko, 2x kuweta-wszedł tylko przednimi łapkami i kucnął, myślałam, że przeszkadza mu wenflon i dlatego nie wchodzi do kuwety. Około godz. 20.30 skontaktowałam się z dr Prokopem. Opowiedziałam mu o kroplówce, że się boję, że zaszkodziłam kotu. Zapytał o stan kota, uspokajał mnie. Mówił, że dostał tej kroplówki za dużo i aby już w tym dniu mu nie podawać, bo te drugie 125 ml miał dostać około godziny 23. Kazał zmierzyć temperaturę. Kot był rozgrzany poduszką. Miał temperaturę pow. 38 stiopni. Był osłabiony, ale wg doktora po kroplówce mógł być senny i że to normalne, że kroplówka obniża temperaturę, zwłaszcza, że jej nie podgrzewałam (nie wiedziałam). Miałam zadzwonić rano. Około północy kot jeszcze zaglądał do miski. Był słaby, nie chciał przyjmować homeopatii, ale myślałam, że po prostu ma już dosyć co 15 minut podawania kropli. Otrzymał jakieś 15 ml dodatkowego płynu
Około 5 godziny nad ranem kot był w strasznym stanie. Obudziłam się, a on miał rozszerzone źrenice, bezwładne ciało, oddał mocz i kał, pojękiwał i miał drgawki.Pojechałam na nocny dyżur do Panaceum i kota uśpiliśmy. W Panaceum lekarz powiedział, że kot jest w agonii.
Z tego, co wyczytałam, to objawy pasują do zatrucia wodnego, w którym występuje zwiotczenie mięśni szkieletowych, zanik odruchów, drgawki i śpiączka kończąca się często śmiercią.
Znalezione informacje:
Przewodnienie/odwodnienie – zachowanie się przestrzeni wodnej pozakomórkowej
Zaburzenia hipo-, izo-, hipertoniczne – informują jak zachowa się przestrzeń wodna śródkomórkowa (PWK):
izotoniczne – PWK nie ulega zmianie
hipertoniczne – PWK zmniejsza się (odwodnienie komórek)
hipotoniczne – PWK zwiększa się
Płyn PWE Baxter ma osmolarność 295, a więc jest płynem izotonicznym. http://www.baxter.com.pl/downloads/char ... Baxter.pdf
W ulotce jest informacja, że preparat utrzymuje się krótko w układzie naczyniowym i po 30-60 minutach przenika ściany naczyń krwionośnych (punkt 5.2).
Przedawkowanie może objawić się hipertonią płynu pozakomórkowego i hiperkaliemią (punt 4.10).
Brak podanych wskazań w przypadku przedawkowania.
Z doktorem, jak pisałam, rozmawiałam około godziny 20 i mu mówiłam o tym przedawkowaniu, ale nic nie sugerował, żadnego leczenia odwracającego ewentualne skutki. Kot wysikał się kilka razy. Skąd więc taka późna reakcja w nocy? Czy tak może się dziać z opóźnieniem i taka reakcja po kilku godzinach od przedawkowania może mieć miejsce? Czy było zasadne podanie leków, aby ta woda szybciej zeszła? Czy mogłam coś zrobić, powiedzieć lekarzowi dokonującemu eutanazji o tych kroplówkach i mogliśmy ten proces odwrócić? Lekarz w Panaceum powiedział o agonii, ale ja nic mu nie powiedziałam o tych kroplówkach, bo myślałam, że umiera na FIP-a, że wystąpiły objawy neurologiczne:(
Jak tak czytam, to dawka kroplówki dla 4-kilogramowego kota powinna nosić 80 ml a nie 120, a poszło 250 ml. Z mojej wyczytanej wiedzy wynika. że do tego miała yć podana też glukoza, ona niejako odwraca zaburzenia potasowe. Gdyby poszło 120 pół na pół z glukozą to pewnie nic by się nie stało, tzn. miałabym pewność, że mu nie zaszkodziłam. Choć dziwne, że objawy zatrucia były w nocy po 250 ml, skoro praktykowanym standardem jest, że weterynarze podają na dobę ilość 2 x 125 ml, a więc o północy miał dostarczoną dobową dawkę.
Więc pytanie: czy sam proces jednorazowego podania 250 ml wystarczył aby nastąpił nieodwracalny proces w organizmie kota ? Jeśli to zaburzenie potasowe było, to można było podawać leki na odwrócenie? Chyba, że chodzi o rozcieńczenie krwi i niedotlenienie narządów, a nie tylko o zaburzenia elektrolitowe. Czytałam o kotach z taką morfologią, że żyją, mają transfuzje. Skąd takie nagłe załamanie się mojego kotka? Jestem zdruzgotana.
Mój kotek miał dostać 125 ml pół na pół w bardzo wolnej kroplówce. Nikt mnie nie ostrzegł, nie wyjaśnił, chciałam dobrze, czy jednak nie zabiłam swojego kota? Zwariuję z powodu wyrzutów sumienia. Nie wiem jak wygląda śmierć kota na FIP, nie wiem jak wygląda kot w agonii. Błagam pomóżcie mi to zrozumieć.
Mój kot nie żyje. A ja boję się, że mu w tym pomogłam. Nie umiem sobie poradzić ze stratą i z tym, co się stało. Na początku maja mój kot miał zmienione oko: mętne i ciemniejsze. Lekarz podał krople wybarwiające aby zobaczyć, czy oko nie jest uszkodzone. Nie było. Kot dostał Tobrex. Po 1,5 tygodnia nie było poprawy. Ale pojawił się wysięk w jamie brzusznej. Usg-diagnoza-jest płyn. W związku z tym, że mój drugi kot był potwierdzonym nosicielem coronawirusa lekarz na podstawie tych informacji i objawów postawił diagnozę-wyrok: FIP. Podaliśmy jedną dawkę interferonu Virbagen jedną dawkę antybiotyku i prednisolonu. Nie udało się pobrać płynu, odbarczyć kota aby podać mu lek dootrzewnowo. Wg lekarz płyn był tak gęsty, że nawet przez wenflon okazało się to nieskuteczne. Podobno widział w świetle igły charakter płynu-fipowski.
Weterynarz (dr Julia Mazur Tychy Przychodnia Fauna) ma pacjenta, który 8 lat temu zachorował na wysiękowy FIP, przeszedł terapię, jest okresowo w lepszej formie, okresowo w gorszej, ale żyje. Wg lekarza to był FIP, byłby to jedyny wysiękowy FIP żyjący 8 lat. Niejeden powie, że na pewno to nie FIP.
Przeczytałam wszystko, do czego udało mi się dotrzeć, łącznie z opracowaniami zza granicy.
Mój kot, który odszedł na FIP miał kontakt w grudniu z kotką chora na FIP. Koleżanka miała dwie kotki. Jedna z nich pół roku temu odeszła z diagnozą FIP. Ocena na podstawie płynu. Kotka została od razu poddana eutanazji. Z tego, co pamiętam, oprócz wycofania, anoreksji i wodobrzusza pogorszyła jej się jakość sierści, co później zauważyłam również u mojego kocurka. Nasze koty miały ze sobą kontakt. Bojąc się FIP-a zrobiłam badanie kału jednemu z moich dwóch kotów - kotce. I badanie to potwierdziło obecność coronawirusów w kale. U drugiego kota, tego, który mi właśnie odszedł na FIP - badań nie powielałam, wyszłam z założenia, że na pewno jest nosicielem. Po 5 miesiącach zachorował i mój kocurek. Moja kotka, potwierdzona nosicielka - żyje. Koleżanki druga kotka - żyje. Przeczytałam masę informacji i wydaje mi się to dziwne, że również mój kocurek zachorował na FIP, skoro FIP-em zarazić się nie można. Czyżbym miała takiego pecha, że ten wirus zmutował? A może jednak jest zaraźliwy? A podobno to taka rzadka choroba, choroba ruletki genetycznej

Cyt. "Ze strony: viewtopic.php?f=1&t=122363
seja:
Wiem , że wątek o FIP jest.
Może mnożę, ale mam pytanie, bo straciłam z powodu FIP parę kociaków...w zeszłym roku dwa, wcześniej jednego.
I męczy mnie od jakiegoś czasu leczenie FIP.
Dr Addie ( http://www.dr-addie.com/ ) nie wspomina nic o tym.
Interesuje mnie zastosowanie ludzkich leków antyvirusowych w walce z FIP.
Leki :
-Acyklovir
-Rybaviryna
-Gancyklovir
-Rybaviryna
-Walacyklovir
-Walgancyklovir
-Rymantadyna
-Sakwinawir
-Indynawir
-Ritonawir
-Nelfinawir
-Lopinawir
-Fosamprenawir
-Atazanawir
-Typranawir
-Darunawir
-Zydowudyna
-Stawudyna
-Lamiwudyna
-Abakawir
-Dizoproksyl tenofowiru
-Dipiwoksyl adenofowiru
-Emtrycytabina
-Entekawir
-Telbiwudyna
-Zanamivir
-Oseltamivir
-Enfuwirtyd
-Raltegavir
-Newirapina
-Efawirenz
-Etawiryna
Ww. to ludzkie leki na DNA i RNA wirusy ( HIV- więc i może przy FIV dałoby się je stosować??) , opryszczki, ospy wietrzne , grypy itp.
Czy ktoś z Was wie może o jakiś nowych badaniach ,testach związanych z leczeniem FIP u kotów z wykorzystaniem takich leków?
Może ktoś z Was leczył już kota takimi lekami albo próbował?
SZUKAM JEJ: viewtopic.php?t=91770&postdays=0&postorder=asc&start=0
dzikiwiesiek:
Seja, ja straciłam przez FIP 11 kotów. Nienawidzę tej choroby i nienawidzę bezsilności wobec niej.
Leczenie przeciwwirusowe jest bezcelowe, bo to nie jest sensu stricto choroba wirusowa. Wirus wywołuje w kocim organizmie tak oględnie mówiąc bałagan immunologiczny, komórki układu odpornościowego mnożą się w niekontrolowany sposób i dochodzi do zajęcia różnych narządów. I kot dopiero wtedy ma objawy i można podejrzewać (!) że ma FIP. Wówczas na leczenie jest za późno, bo nawet zabicie koronawirusa nic nie zmieni.
Leki które wymieniłaś (kilku nie znam) to leki wpływające na wirusa, głównie na replikację, ich zastosowanie miało by sens u kota świeżo zakażonego koronawirusem.
Ale wetem nie jestem, tylko ludzkim lekarzem.
A wszystkie przypadki wyleczenia FIP-a wynikają moim zdaniem z błędnej diagnozy, a wykorzystanie interferonu tylko wydłuża kotu życie, nie leczy.
AnielkaG:
Ja straciłam w ciągu pół roku 8 kotków na FIP.
Jest to coś strasznego, patrząc na kotka i wiedzieć, że on odejdzie.
Nie radzę sobie z tym i tym bardziej, wyczekuję możliwości leczenia tego okropnego wirusa.
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść głęboko w serce. Potem je łamią.
Kochać kogoś i Go stracić, to jak kupić szczęście i łzami zapłacić...Jasinek [']
Anna61:
Tak jak przy leczeniu HIV - chodzi o jak najniższą wiremię, bo HIV jest nieuleczalne, ale można opóźnić wystapienie objawów AIDS...leki się przyjmuje całe życie i wirus jest , ale nie w takiej ilości by powodować upośledzenie układu odpornościowego.
FIP jest coronavirusem - RNA-wirusem , który wg tego co czytałam , swoją strukturą przypomina strukturę czapeczki , ale też się musi namnożyć. Artykuł był anglojęzyczny, może czegoś nie zrozumiałam.
Ciekawa jestem czy dałoby się przy użyciu ww. leków zahamować wzrost wiremii , jednocześnie wystąpienie objawów FIP i zgon ?
Coronawirus bytowałby sobie, ale "ilościowo" nie mógłby spowodować tego co powoduje.
Bo myślę , że dożywotnie przyjmowanie leków powiedzmy anty-FIP jest lepsze niż eutanazja czy zgon, prawda?
SZUKAM JEJ : viewtopic.php?t=91770&postdays=0&postorder=asc&start=0
seja:
Niezupełnie.
Terapia antywirusowa obarczona jest ryzykiem powikłań a przede wszystkim - niesie za sobą sporo skutków ubocznych.
Można przypuszczać, że u kota wystąpią one szybciej niż u człowieka i mogą być powodem rozmaitych komplikacji.
Ponadto w ludzkiej terapii stosuje się zwykle kilka leków na raz ponieważ w genomie koronawirusów częstym zjawiskiem są mutacje i stosowanie jednego leku byłoby mało skuteczne.
Leki te podzielone są chyba na cztery grupy, każda o nieco innym mechanizmie działania. Z tego co wiem, to są dość drogie leki.
Skutki uboczne i koszty to chyba dwie podstawowe przyczyny braku doświadczeń ze stosowaniem tych leków u kotów."
Dotarłam do raportu medycznego, który opisuje przypadek zakażenia FIP grupy kotów:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3720556/ który pisze o zakaźności FIPem
Rozmawiałam także z dr n. wet. Markiem Włodarczykiem, który twierdzi, że można zarazić się FIP-em bezpośrednio z kota na kota.
Cyt. "Koty mogą jak najbardziej zarażać się Fipem.
Oprócz tego u kotów może mutować koronavirus do postaci Fip (taka jest przynajmniej teoria i nawet jest możliwość zbadania pcrem takiego zmutowanego wirusa).
Ten ośmioletni kot leczony interferonem to zapewne kot chory na FIV, bo nie słyszałem jeszcze o skutecznym leczeniu Fipu interferonem, choć wielokrotnie sam próbowałem to zrobić.
Objawy u Pani kota to z pewnościa objawy Fipu. Niestety nie mam dla Pani na to rady. Moim zdaniem nie przeżyje zbyt długo.
Moja rada: wszystkim jeszcze zdrowym kotom podać interferon alfa przez 2 tygodnie bez przerwy."
Natomiast prof. Frymus twierdzi że raczej nie można, ale nie wyklucza. Odpowiedź prof. Frymusa:
Cyt. "No właśnie, to jest to jedyne doniesienie o zaraźliwości FIP-u. Jako że kłóci się z wszystkimi innymi obserwacjami, to chyba wymaga potwierdzenia (jak dotychczas od 2013 roku nikt nie potwierdził...) Nota bene, są mocne dowody epidemiologiczne, że interferon FIPu nie wyleczy, więc trzeba wyważyć bilans zysków i kosztów."
"Wracając do poprzedniego e-maila o dwóch teoriach powsatawania FIP - istotnie obie się nie wykluczają i biorąc pod uwagę ogromną zmienność wirusa nie można wykluczyć, że jakiś zaraźliwy szczep wirusa FIP (szerzący się pomiędzy kotami) się pojawił (pojawia okresowo?). Dlatego interesują mnie szczegóły masowych zachorowań na FIP, które widywał ten nasz kolega wspomniany w poprzednim e-mailu. Co do homeopatii, to jest ona sprzeczna z tzw. "medycyną opartą na faktach", czyli sprawdzalną (raport w załączeniu), a więc należy ją włożyć między bajki. Co robić z kotami w Pani sytuacji - radziłbym zachować spokój i jak najmniej niepokoić koty, bo z tego co wiemy o FIP, wynika niezbicie, że stres jest ważnym czynnikiem zwiększającym ryzyko tej choroby. A więc nie badać, nie szczepić na FIP, nie stosować u zdrowych leków itp."
Raport:
Cyt. "© Veterinary Sciences Tomorrow – January- 2006 European veterinary specialists denounce alternative medicine Marian C. Horzinek, Anjop Venker-van Haagen In a review article in Veterinary Sciences Tomorrow (30 November 2004), F.J. van Sluijs, Head of the Department of Clinical Sciences of Companion Animals, Utrecht University, discussed the question whether homeopathy can withstand scientific testing. He concluded that the gold standard for the therapeutic effectiveness of a medication is the outcome of a randomized double-blind clinical trial, and that after 7 years of investigation there is still no evidence whatever that extremely diluted solutions of homeopathic substances have any effect. What is the attitude of European associations of veterinary practitioners concerning the use of homeopathy in veterinary practice? The New Scientist (10 December 2005,
http://press.newscientist.com/data/pdf/ ... 252908.pdf) reported some of their statements. On November 19, the Federation of Veterinarians in Europe (FVE) issued a policy statement urging its 200,000 members "to work only on the basis of scientifically proven and evidence-based methods and to stay away from non-evidence-based methods." The Swedish Veterinary Association banned its
members from homeopathic practice decades ago, and its president stated that it is "absolutely unacceptable for vets to work without a scientific basis." UK's Royal College of Veterinary Surgeons (RCVS) rejects any suggestion that it supports homeopathy, but states that it takes a neutral stance. In early September the British Veterinary Association issued a statement attacking plans by the UK Medicines and Healthcare Product Regulatory Agency to license homeopathic medicines without demanding clinical trials. It looks like there is a move, at least by some associations, toward advice to eliminate homeopathy from veterinary practice.
Remarkably more robust is the announcement by the European veterinary specialists. The European Board of Veterinary Specialisation (EBVS), an organization which oversees veterinary specialization,
is now officially moving against supplementary, alternative and complimentary medicine. In its meeting on April 16 and 17, 2005, this Board unanimously agreed on incorporation of the following statement into its Policies and Procedures: "The EBVS only recognizes scientific, evidence-based veterinary medicine which complies with animal welfare legislation. Specialists or Colleges who practice or support implausible treatment modalities with no proof of effectiveness run the risk of withdrawal of their specialist status. No credit points can be granted for education or training in these so-called supplementary, complementary and alternative treatment modalities. Failure of a college to comply with any of the Policies and Procedures of the EVBS may lead to the withdrawal of provisional or full recognition." In a comment to the New Scientist (10 December 2005) J.T. Lumeij, EBVS President, said: "The basics of homeopathy are not in agreement with science." The tough standpoint of the EBVS banning the use of supplementary, complementary and alternative medicine in specialist practices in Europe is a courageous and necessary step and deserves the support of every veterinary scientist. On the other hand: are there not treatments and medications in veterinary medicine whose effectiveness still needs to be proven by evidence-based methods? The finger must be pointed in both directions..."
Podanie interferonu miało miejsce 11 maja. Brzuch się zmniejszył na kilka dni.
Stanęłam w obliczu decyzji: co dalej. Czy iść w stronę Interferonu, który podobno nie działa, czy walczyć alternatywnie.
Znalazłam jednak wiele dobrych opinii o dr. Prokopie z Częstochowy. Zmotywował mnie przypadek opisywany tutaj:
http://www.angelfire.com/fl/furryboots/fipcase.html
http://www.angelfire.com/fl/furryboots/fip.html
Podjęłam się leczenia homeopatycznego w dniu 13 maja rezygnując z leczenia interferonem, gdyż nawet prof. Frymus nie dał mi nadziei na skuteczność terapii, a jedyny przypadek dr Julii nie wykazywał w mojej ocenie pożądanej cechy powtarzalności. Za to wątki o homeopatycznym wyleczeniu kota z FIP dawały mi nadzieję, że organizm zwalczy wirusa, wszak nawet są ozdrowienia z HIV. Homeopata kazał odstawić leczenie konwencjonalne. Kot był słaby, jadł mało, ale jadł. Urozmaicałam posiłki aby były atrakcyjne. Po tygodniu brzuch znów urósł.
Wyniki krwi:
15 maja 2015 r.
WBC 17,3
RBC 3,85
HG 6,6
HTC 20,9
PLT 131,000
ALT 66,1
AST 73,9
KREATYNINA 75,5
FOSFATAZA ALKALICZNA 3,1
MOCZNIK 9,3
GLUKOZA 2,5
29 maja 2015 r.
WBC 9,6
RBC 2,67
HGB 4,4
HCT 14,2
PLT 54
KREATYNINA 52,3
MOCZNIK 6,4
ALAT 73,9
APAT 109,6
FOSFATAZA ZASADOWA 1,5
W dniu 29 maja kotek był bardzo słaby, wychodził tylko do kuwety. Miał zaniki mięśni, i chwiał się nieco, jakby to wodobrzusze go ściągało na boki. Ale jadł i to dawało mi nadzieję. 30 maja pojechaliśmy ponownie do dr Prokopa. Kot miał objawy żółtaczki w oczach. Lekarz zalecił kroplówkę. W trakcie podróży kot oddał kał do transportera. Nie wiem czy miał po prostu tak silną potrzebę, czy to był pierwszy sygnał o ałatwianiu potrzeb fizjologicznych pod siebie. Faktem jest, że jechaliśmy o 8 rano do Częstochowy, a stolec oddał około godziny 11-12. Niestety zbliżała się godzina 13, a więc nasza zaprzyjaźniona klinika była już zamknięta. Całodobowa klinika Panaceum w Tychach odmówiła podania kroplówki, gdyż kot się u nich nie leczył. Dostaliśmy kroplówkę w innej przychodni. Założono kotu wenflon, co było utrudnione, bo miał niskie ciśnienie (osłabienie?), a płyny mieliśmy podać w domu. I tu się zaczyna dramat,
Podałam w domu 125 ml płynu PWE wraz z Duphalyte (25 ml rozpuszczone w 500 ml PWE) Średnia prędkość 1 kropla na sekundę. Było to ok. godziny 14. Po zakończeniu podawania kroplówki znalazłam trzy mokre plamy w kolorze podanej kroplówki, które trudne były dla mnie do identyfikacji. Zwłaszcza, że plamy były trzy. Nie wiedziałam wówczas, że podczas kroplówki kot może mi się zesikać do łóżka. Nigdy tego nie robił. Chciał raz wstać, ale miał podłączoną kroplówkę, więc go zatrzymałam.



Z tego, co wyczytałam, to objawy pasują do zatrucia wodnego, w którym występuje zwiotczenie mięśni szkieletowych, zanik odruchów, drgawki i śpiączka kończąca się często śmiercią.
Znalezione informacje:
Przewodnienie/odwodnienie – zachowanie się przestrzeni wodnej pozakomórkowej
Zaburzenia hipo-, izo-, hipertoniczne – informują jak zachowa się przestrzeń wodna śródkomórkowa (PWK):
izotoniczne – PWK nie ulega zmianie
hipertoniczne – PWK zmniejsza się (odwodnienie komórek)
hipotoniczne – PWK zwiększa się
Płyn PWE Baxter ma osmolarność 295, a więc jest płynem izotonicznym. http://www.baxter.com.pl/downloads/char ... Baxter.pdf
W ulotce jest informacja, że preparat utrzymuje się krótko w układzie naczyniowym i po 30-60 minutach przenika ściany naczyń krwionośnych (punkt 5.2).
Przedawkowanie może objawić się hipertonią płynu pozakomórkowego i hiperkaliemią (punt 4.10).
Brak podanych wskazań w przypadku przedawkowania.
Z doktorem, jak pisałam, rozmawiałam około godziny 20 i mu mówiłam o tym przedawkowaniu, ale nic nie sugerował, żadnego leczenia odwracającego ewentualne skutki. Kot wysikał się kilka razy. Skąd więc taka późna reakcja w nocy? Czy tak może się dziać z opóźnieniem i taka reakcja po kilku godzinach od przedawkowania może mieć miejsce? Czy było zasadne podanie leków, aby ta woda szybciej zeszła? Czy mogłam coś zrobić, powiedzieć lekarzowi dokonującemu eutanazji o tych kroplówkach i mogliśmy ten proces odwrócić? Lekarz w Panaceum powiedział o agonii, ale ja nic mu nie powiedziałam o tych kroplówkach, bo myślałam, że umiera na FIP-a, że wystąpiły objawy neurologiczne:(
Jak tak czytam, to dawka kroplówki dla 4-kilogramowego kota powinna nosić 80 ml a nie 120, a poszło 250 ml. Z mojej wyczytanej wiedzy wynika. że do tego miała yć podana też glukoza, ona niejako odwraca zaburzenia potasowe. Gdyby poszło 120 pół na pół z glukozą to pewnie nic by się nie stało, tzn. miałabym pewność, że mu nie zaszkodziłam. Choć dziwne, że objawy zatrucia były w nocy po 250 ml, skoro praktykowanym standardem jest, że weterynarze podają na dobę ilość 2 x 125 ml, a więc o północy miał dostarczoną dobową dawkę.
Więc pytanie: czy sam proces jednorazowego podania 250 ml wystarczył aby nastąpił nieodwracalny proces w organizmie kota ? Jeśli to zaburzenie potasowe było, to można było podawać leki na odwrócenie? Chyba, że chodzi o rozcieńczenie krwi i niedotlenienie narządów, a nie tylko o zaburzenia elektrolitowe. Czytałam o kotach z taką morfologią, że żyją, mają transfuzje. Skąd takie nagłe załamanie się mojego kotka? Jestem zdruzgotana.
Mój kotek miał dostać 125 ml pół na pół w bardzo wolnej kroplówce. Nikt mnie nie ostrzegł, nie wyjaśnił, chciałam dobrze, czy jednak nie zabiłam swojego kota? Zwariuję z powodu wyrzutów sumienia. Nie wiem jak wygląda śmierć kota na FIP, nie wiem jak wygląda kot w agonii. Błagam pomóżcie mi to zrozumieć.