Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Irmina133 pisze:Miszelina, czy to możliwe, żeby tracić wielu kocich przyjaciół, jak piszesz - i znowu decydować się na kotka? Mój facet widząc to co dzieje się ze mną - twierdzi, że ja nie mogę mieć zwierzątka bo jestem nadwrażliwa. To co wiem teraz - to, że nie zniosę znowu takich 6 tygodni - to kosztuje zbyt wiele. Mój poprzedni koci przyjaciel Mars odszedł w wieku 16 lat, miał dobre, zdrowe życie zażywając wolności i będąc kochany. Ten mój maluszek Bonik miał życie zbyt krótkie i tak cierpiał na koniec. Skąd wziąć siły, żeby znowu zaczynać .....?
miszelina pisze:Irmina133 pisze:Miszelina, czy to możliwe, żeby tracić wielu kocich przyjaciół, jak piszesz - i znowu decydować się na kotka? Mój facet widząc to co dzieje się ze mną - twierdzi, że ja nie mogę mieć zwierzątka bo jestem nadwrażliwa. To co wiem teraz - to, że nie zniosę znowu takich 6 tygodni - to kosztuje zbyt wiele. Mój poprzedni koci przyjaciel Mars odszedł w wieku 16 lat, miał dobre, zdrowe życie zażywając wolności i będąc kochany. Ten mój maluszek Bonik miał życie zbyt krótkie i tak cierpiał na koniec. Skąd wziąć siły, żeby znowu zaczynać .....?
To jest możliwe. Kochasz zwierzęta, więc jak spotkasz na swej drodze kota, który będzie potrzebowało pomocy, to będziesz chciała mu pomóc. To naturalne. Nigdy nie wie się, czy kociak pożyje "naście" lat, czy kilka tygodni, ale każde życie ma sens. On będzie szczęśliwy mając swojego człowieka. Ja na to patrzę w ten sposób. Pomóc potrzebującemu kociakowi, dać mu ciepło, miłość, opiekę. One przecież tak wspaniale odwzajemniają uczucia.
Teraz może nie wyobrażasz sobie tego, bo odejście Bonika bardzo boli. Ale ból minie, minie żałoba. Tylko nic na siłę, jedni potrzebują dłuższej żałoby, inni biorą nowego kota zaraz po odejściu poprzedniego, bo pustka jest nie do zniesienia.
Irmina133 pisze:No nie wiem....
Teraz siedzę w tym opustoszałym mieszkaniu, wszędzie są rzeczy Kiciowe, jego posłanie w salonie, miseczki, lekarstwa, strzykawki i wierzcie mi - nie chcę tego sprzątać , bo chcę mieć wrażenie, że on jest gdzieś.....
Wszędzie gdzie spojrzę to widzę Kiciusia - na parapecie okna jego figurkę, śpiącego przy podusi na kanapie, drapiącego w drzwi przy schodach, czekającego w kuchni na podanie wołowinki. On wszędzie jest, ....czy ja wariuję?
Bardzo się boję zapomnieć - jakie w dotyku miał futerko i jak śmiesznie przewracał się na boczek, żeby podrapać go po brzuszku.
Wracając z wszystkich podróży cieszyłam się, że przywita mnie Bonik przy drzwiach. Po co mam teraz wracać do domu - nikt na mnie nie będzie czekał...
Przepraszam Was za te wspominki, widocznie muszę z kimś porozmawiać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 138 gości