Smutek i żal po stracie kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 23, 2015 11:27 Re: Smutek i żal po stracie kota

3maj się !! też myślę, że podarowanie domku jakiejś bidzie przynajmniej trochę zajmie głowę i serce. Jeśli nie teraz to może za jakiś czas...

i "zazdroszczę" pięknego wieku do jakiego dożył Twój kot !!myślę, że każdy z posiadaczy kota chciałby, żeby i jego tyle żył. Niestety najczęściej jest to dużo krócej :(

Asia777

 
Posty: 254
Od: Czw mar 27, 2014 12:28

Post » Czw kwi 23, 2015 19:39 Re: Smutek i żal po stracie kota

Bardzo współczuję...

Jeśli mi odejść będzie trzeba, bo kiedyś odejść musi każdy,
to nie daleko, nie do nieba, tylko tu do najbliższej gwiazdy
aby jej blaskiem, jej promieniem, choć jeszcze nie wiem jak to zrobię
słać ci najczulsze zapewnienie, że moje serce jest przy tobie.
I choć nas dzielić będą lata, bo wiesz jak krótko żyją koty
postaram się do końca świata zabliźniać rany twej tęsknoty (F.J. Klimek)

Też straciliśmy niedawno ukochanego przyjaciela. Nie byliśmy na to przygotowani, zmarł nagle na serce. Nie zostanie zapomniany i nadal za nim płaczemy.
Ale daliśmy dom nowemu koteczkowi. Jeden kot odchodzi aby mógł przyjść drugi....

fankapuchatego

 
Posty: 48
Od: Wto lis 06, 2012 18:10

Post » Czw kwi 23, 2015 22:18 Re: Smutek i żal po stracie kota

Bardzo Ci współczuje...
Masz racje zwierzęta chyba są dla nas ważniejsi niż ludzie bo nigdy nas nie zawodzą.
Strata tak bliskiego przyjaciela jest rzeczą sprawiającą bardzo dużo bólu. Czytając Twój tekst płakałam...
Przykro mi :(
ale zobaczysz niedługo świat stanie się lepszy, czas może nie leczy ran, ale na pewno zmniejsza ból

NiusiaK

Avatar użytkownika
 
Posty: 8
Od: Czw lut 05, 2015 21:07

Post » Wto gru 01, 2015 15:44 Re: Smutek i żal po stracie kota

Znalazłam się na tym forum i na tym wątku, bo podobnie jak opiekun Rademenesa przeżywam stratę, która jest bardzo bolesna.

Nasz Kiciu (Bonuś) miał 6 lat i 3 m-ce i odszedł w sobotę 28 listopada tj. 3 dni temu. Mamy za sobą walkę o zdrowie, później życie, walczyliśmy i Bonuś i my - 6 tygodni od czasu jak zawiozłam go do weta z trudnościami w oddychaniu. Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, podawaliśmy tlen w nocy, woziliśmy do lecznicy, poźniej szpitala nawet 2 razy dziennie, czuwałam w nocy by liczyć jego oddechy, robiliśmy w domu na zmianę zastrzyki podskórne, robiłam cuda, żeby podać rano leki ratujące życie tego dnia. Miał chorobę genetyczną serca, którego nie mogło dać się uratować. Przetrwaliśmy nawet zator tętnicy udowej, przywróciliśmy kotkowi chodzenie. Jeszcze 5 dni temu cieszyłam się, że tak sprawnie i z gracją Bonuś schodzi po schodach.
To do czasu kolejnej blokady tętnicy, która przyszła w piątek po południu. W sobotę wieczorem syn podjął w lecznicy decyzję, że trzeba skrócić cierpienia naszego przyjaciela........ I przywiózł go z lecznicy takiego nieruchomego, ale ciągle z cieplutkim brzuszkiem, gdzie najbardziej lubiłam go całować.
Kiciu - Bono, bardzo za tobą tęsknię i chciałabym kiedyś jeszcze zasnąć przy tobie, twarzą przy pysiu i jeszcze raz posłuchać twojego mruczenia i poczuć dotknięcie twojej puchatej łapki. Ale to niemożliwe, bo przeszedłeś na drugą stronę.

Jak przetrwać ten ból rozstania i jak znieść ten pusty, absolutnie zimny dom, w którym jestem sama ze wspomnieniami?
Moi bliscy uważają, że przesadzam i nie chcą ze mną o Kiciu rozmawiać - jakby go nigdy nie było. A przecież był członkiem naszej rodziny i zawsze się o niego martwiłam - jak o dziecko. Czy Wy forumowicze mnie rozumiecie?

Irmina133

 
Posty: 5
Od: Wto gru 01, 2015 15:12

Post » Wto gru 01, 2015 17:59 Re: Smutek i żal po stracie kota

To forum rozumie. Większość z nas straciła kiedyś kociego przyjaciela, wielu kocich przyjaciół. Ale zrobiłaś dla niego wszystko, odchodził kochany i ON o tym wiedział. ON to czuł.
Jak minie żałoba może weźmiesz innego kociaka. Pozwól, że zacytuję kociego poetę, Franciszka Klimka

„On wróci”

O kocie, który odszedł na zawsze

Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Jeśli Cię serce zaboli,
Że to o wiele za wcześnie
Choć może i z Bożej woli.

Zapłacz,
Bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
Lecz niech uwierzą wierzący,
Że on nie odszedł na zawsze.

Zapłacz,
Kiedy odejdzie,
Uroń łzę jedną i drugą,
I – przestań nim słońce wzejdzie,
Bo on nie odszedł na długo.

Potem
Rozglądnij się wkoło,
Ale nie w górę; patrz nisko
I – może wystarczy zawołać,
On może być już tu blisko…

A jeśli ktoś mi zarzuci,
Że świat widzę w krzywym lusterku,
To ja powtórzę:
On wróci.
Choć może w innym futerku.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto gru 01, 2015 21:18 Re: Smutek i żal po stracie kota

Miszelina, czy to możliwe, żeby tracić wielu kocich przyjaciół, jak piszesz - i znowu decydować się na kotka? Mój facet widząc to co dzieje się ze mną - twierdzi, że ja nie mogę mieć zwierzątka bo jestem nadwrażliwa. To co wiem teraz - to, że nie zniosę znowu takich 6 tygodni - to kosztuje zbyt wiele. Mój poprzedni koci przyjaciel Mars odszedł w wieku 16 lat, miał dobre, zdrowe życie zażywając wolności i będąc kochany. Ten mój maluszek Bonik miał życie zbyt krótkie i tak cierpiał na koniec. Skąd wziąć siły, żeby znowu zaczynać .....?

Irmina133

 
Posty: 5
Od: Wto gru 01, 2015 15:12

Post » Wto gru 01, 2015 21:48 Re: Smutek i żal po stracie kota

Irmina133 pisze:Miszelina, czy to możliwe, żeby tracić wielu kocich przyjaciół, jak piszesz - i znowu decydować się na kotka? Mój facet widząc to co dzieje się ze mną - twierdzi, że ja nie mogę mieć zwierzątka bo jestem nadwrażliwa. To co wiem teraz - to, że nie zniosę znowu takich 6 tygodni - to kosztuje zbyt wiele. Mój poprzedni koci przyjaciel Mars odszedł w wieku 16 lat, miał dobre, zdrowe życie zażywając wolności i będąc kochany. Ten mój maluszek Bonik miał życie zbyt krótkie i tak cierpiał na koniec. Skąd wziąć siły, żeby znowu zaczynać .....?

To jest możliwe. Kochasz zwierzęta, więc jak spotkasz na swej drodze kota, który będzie potrzebowało pomocy, to będziesz chciała mu pomóc. To naturalne. Nigdy nie wie się, czy kociak pożyje "naście" lat, czy kilka tygodni, ale każde życie ma sens. On będzie szczęśliwy mając swojego człowieka. Ja na to patrzę w ten sposób. Pomóc potrzebującemu kociakowi, dać mu ciepło, miłość, opiekę. One przecież tak wspaniale odwzajemniają uczucia.
Teraz może nie wyobrażasz sobie tego, bo odejście Bonika bardzo boli. Ale ból minie, minie żałoba. Tylko nic na siłę, jedni potrzebują dłuższej żałoby, inni biorą nowego kota zaraz po odejściu poprzedniego, bo pustka jest nie do zniesienia.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto gru 01, 2015 22:12 Re: Smutek i żal po stracie kota

miszelina pisze:
Irmina133 pisze:Miszelina, czy to możliwe, żeby tracić wielu kocich przyjaciół, jak piszesz - i znowu decydować się na kotka? Mój facet widząc to co dzieje się ze mną - twierdzi, że ja nie mogę mieć zwierzątka bo jestem nadwrażliwa. To co wiem teraz - to, że nie zniosę znowu takich 6 tygodni - to kosztuje zbyt wiele. Mój poprzedni koci przyjaciel Mars odszedł w wieku 16 lat, miał dobre, zdrowe życie zażywając wolności i będąc kochany. Ten mój maluszek Bonik miał życie zbyt krótkie i tak cierpiał na koniec. Skąd wziąć siły, żeby znowu zaczynać .....?

To jest możliwe. Kochasz zwierzęta, więc jak spotkasz na swej drodze kota, który będzie potrzebowało pomocy, to będziesz chciała mu pomóc. To naturalne. Nigdy nie wie się, czy kociak pożyje "naście" lat, czy kilka tygodni, ale każde życie ma sens. On będzie szczęśliwy mając swojego człowieka. Ja na to patrzę w ten sposób. Pomóc potrzebującemu kociakowi, dać mu ciepło, miłość, opiekę. One przecież tak wspaniale odwzajemniają uczucia.
Teraz może nie wyobrażasz sobie tego, bo odejście Bonika bardzo boli. Ale ból minie, minie żałoba. Tylko nic na siłę, jedni potrzebują dłuższej żałoby, inni biorą nowego kota zaraz po odejściu poprzedniego, bo pustka jest nie do zniesienia.

Nie minie.
Ale nauczysz się z nim żyć, bo inaczej się nie da.
A jeśli kochasz koty, to nie będziesz potrafiła również żyć bez kota. I tak to się kręci.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 01, 2015 22:18 Re: Smutek i żal po stracie kota

Bonik zawsze pozostanie w Twoim sercu, we wspomnieniach. Tak jak w sercach wszystkich kociarzy są koty, które z nimi żyły i odeszły. A pustkę w domu wypełni inne futerko.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto gru 01, 2015 22:48 Re: Smutek i żal po stracie kota

No nie wiem....
Teraz siedzę w tym opustoszałym mieszkaniu, wszędzie są rzeczy Kiciowe, jego posłanie w salonie, miseczki, lekarstwa, strzykawki i wierzcie mi - nie chcę tego sprzątać , bo chcę mieć wrażenie, że on jest gdzieś.....
Wszędzie gdzie spojrzę to widzę Kiciusia - na parapecie okna jego figurkę, śpiącego przy podusi na kanapie, drapiącego w drzwi przy schodach, czekającego w kuchni na podanie wołowinki. On wszędzie jest, ....czy ja wariuję?
Bardzo się boję zapomnieć - jakie w dotyku miał futerko i jak śmiesznie przewracał się na boczek, żeby podrapać go po brzuszku.
Wracając z wszystkich podróży cieszyłam się, że przywita mnie Bonik przy drzwiach. Po co mam teraz wracać do domu - nikt na mnie nie będzie czekał...
Przepraszam Was za te wspominki, widocznie muszę z kimś porozmawiać.

Irmina133

 
Posty: 5
Od: Wto gru 01, 2015 15:12

Post » Śro gru 02, 2015 8:23 Re: Smutek i żal po stracie kota

Irmina133 pisze:No nie wiem....
Teraz siedzę w tym opustoszałym mieszkaniu, wszędzie są rzeczy Kiciowe, jego posłanie w salonie, miseczki, lekarstwa, strzykawki i wierzcie mi - nie chcę tego sprzątać , bo chcę mieć wrażenie, że on jest gdzieś.....
Wszędzie gdzie spojrzę to widzę Kiciusia - na parapecie okna jego figurkę, śpiącego przy podusi na kanapie, drapiącego w drzwi przy schodach, czekającego w kuchni na podanie wołowinki. On wszędzie jest, ....czy ja wariuję?
Bardzo się boję zapomnieć - jakie w dotyku miał futerko i jak śmiesznie przewracał się na boczek, żeby podrapać go po brzuszku.
Wracając z wszystkich podróży cieszyłam się, że przywita mnie Bonik przy drzwiach. Po co mam teraz wracać do domu - nikt na mnie nie będzie czekał...
Przepraszam Was za te wspominki, widocznie muszę z kimś porozmawiać.

Od tego jest m.in. to forum.
Ja po odejsciu kazdego kota tez tak mialam - wszedzie go widzialam - na ulubionym krzesle, w kuchni, na parapecie. I nie bylam w stanie tego wytrzymac, bo myslalam, ze zwariuje. Dlatego bardzo sie cieszylam, kiedy po kilku-kilkunastu dniach natrafialam na inna biede, potrzebujaca ciepla i milosci. I tak sie krecilo. Ale wszytskie koty, ktore odeszly, mam w pamieci.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro gru 02, 2015 12:32 Re: Smutek i żal po stracie kota

Irmina133 - bardzo Ci współczuję.
Nie martw się, że zapomnisz - mój kochany kiciuś odszedł 17 września 2004 r. Nadal go pamiętam, chociaż minęło już 11 lat.
Mam w tej chwili 6 kotów (z czego 5 zabranych z ulicy jako maluchy potrzebujące pomocy).
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34183
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Śro gru 02, 2015 20:23 Re: Smutek i żal po stracie kota

Dzień Dobry.
Trafiłam tutaj, bo muszę wyrzucić z siebie ten ogrom żalu, który mnie przepełnia z każdym dniem coraz bardziej. W niedzielę, 29. listopada odeszła moja ukochana kotka Lucyna. Miała niecałe 9 lat.
Pamietam ten piękny czerwcowy dzień, gdy znalazłam tę małą czarną kocią bidę siedzącą samotnie gdzieś przy drodze. Nie podejrzewałam wtedy, że pokocham ją tak bardzo. Była piękna, mądra i kochana. Mimo tego że uwielbiała wolność i wszelkie lasy, pola i łąki rozciagające się wokół naszego domu znała na wskroś, to zawsze kręciła się gdzieś w pobliżu, zawsze przybiegała na spotkanie gdy wracałam z podróży. W dowodzie swojej kociej miłości i lojalności przynosiła rozmaite zdobycze: myszy, wróble, jaszczurki. Czasem mnie to denerwowało, bo w nocy potrafiła chodzić na łowy kilka razy i za każdym razem po powrocie domagała się pochwały, przeraźliwie miałcząc. Przesiadywała często na parapecie a w ciepłe letnie dni razem ze mną wygrzewała się na słońcu.
A teraz jej już nie ma...
Czuję straszny ból, tak jakbym starciła najlepszego przyjaciela. Wyrzucam sobie, że czegoś nie zrobiłam, że czegoś nie dopilnowałam i dlatego Lucyna nie żyje. Mąż pocieszał mnie, że teraz Lucy jest w lepszym miejscu, że o nic się nie musi martwić i jest jej tam dobrze. I że kiedyś wszyscy razem się spotkamy. A ja się boję jak cholera, że nie ma żadnego lepszego miejsca i że już nigdy jej nie zobaczę.
Nie mam ochoty wychodzić z domu. Chciałabym tylko spać i płakać. A najbardziej chciałabym, żeby Lucyna żyła, żeby siedziała teraz na parapecie i miałaczała z tą swoją dziwną manierą.
To, co teraz przechodzę jest po prostu straszne i zastanawiam się kiedy ten ból minie i kiedy będę mogła normalnie funkcjonować.
Chociaż uwielbiam koty z całego serca to nie podejrzewałam, że można tak cierpieć po stracie pupila.

Enolina

 
Posty: 4
Od: Śro gru 02, 2015 19:57

Post » Śro gru 02, 2015 20:39 Re: Smutek i żal po stracie kota

Lucynka jest szczęśliwa, uwierz, jest za Tęczowym Mostem, kiedyś się z nią spotkasz.

"Dokładnie ta strona Nieba jest zwana Tęczowym Mostem. Kiedy zwierzę umiera, udaje się w to specjalne miejsce, które dla nas pozostających tutaj jest niedostępne. Są tam łąki i wzgórza dla wszystkich naszych Wyjątkowych Przyjaciół, więc mogą razem bawić się i biegać. Jest mnóstwo jedzenia, wody i słońca- nasi Przyjaciele żyją w cieple i dostatku. Wszystkim zwierzętom, które były chore i stare zostaje przywrócone zdrowie i wigor; ranne i okaleczone zostają uzdrowione i są znowu silne, dokładnie takie, jakie pozostały w naszych wspomnieniach i w snach z dni minionych. Są tam szczęśliwe i zadowolone, z wyjątkiem jednej, małej rzeczy: każde z nich tęskni za kimś wyjątkowym, za kimś kto pozostał. Razem bawią się i biegają, ale przychodzi taki dzień, kiedy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego błyszczące oczy patrzą uważnie; jego ciało zaczyna drżeć. Raptem oddziela się od innych, leci przez zieloną trawę, szybciej i szybciej... Poznał Cię! I kiedy Ty i Twój Przyjaciel wreszcie się spotkaliście, przytulacie się do siebie w radości ponownego połączenia- nigdy nie będziecie rozdzieleni. Deszcz szczęśliwych pocałunków na Twojej twarzy, ręce tulą ukochaną głowę, znów patrzysz w te ufne oczy, które tak dawno odeszły z Twojego życia, ale na zawsze pozostały w sercu... Razem przechodzicie przez Tęczowy Most..."
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Śro gru 02, 2015 21:53 Re: Smutek i żal po stracie kota

24 listopada odszedl moj ukochany kot Lolek.
Mimo,ze mamy jeszcze 3 inne koty moj bol po jego stracie jest ..strasznie niewyobrazalny. Widze go na jego ulubionych poslankach, slysze jego cwierkanie ( bo nie miauczal tylko cwierkal) , marze,zeby wskoczyl mi znow na kolana, albo polozyl sie na stole obok laptopa.
Pochowalismy go pod jego ulubionym drzewkiem.Chodze tam codziennie i rozmawiamy.Siedzimy tam z pozostalymi chlopakami, oni biegaja ,skacza a ja opowiadam Lolkowi jak ciezko nam bez niego..I ,ze pewnie sie cieszy,ze jego kamraci przychodza go odwiedzac.
Moj TZ tez ciezko przezyl smier Lolka.
Widze,ze jemu pomaga ,,szykowanie" grobu kotka. Bo taki piekny kot nie moze lezec w nieladnym grobie. Lolek ma latarenke, grobek kamieniami usypany i aniolka wiszacego.
Oboje poplakujemy,ale musimy trzymac sie dla pozostalej 3.
I wiem,ze Lolek jest w kocim niebie.

buuenos

 
Posty: 86
Od: Śro gru 05, 2012 19:56

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MiltonGob, włóczka i 176 gości