To dobre rady, ale juz to przerabialysmy WSZYSTKO bezskutecznie:
kraty ju przecinano (chyba dwukrtonie) zagrożono wowczas mamie WIĘZIENIEM za niszczenie mienia wspólnotowego.
sytuacja juz miala miejsce kilka miesiecy temu - kiedy to zakratowano rowniez okienka z kotami (nawet ciezarna!) w srodku - (opisywalam to juz na forum, 3 x byl artykul w Dzienniku Zachodnim nawet ze zdjeciem). Wystosowano pisma do strazy miejskiej, prezydenta etc. powolujac sie m.in. wlasnie na fakt, ze świadomie naraza sie je na smierc gloodowa - znecanie etc. I wowczas to, decyzją wice prezydenta katowic kraty usunieto.
teraz wiec wspolnota sie juz zabezpieczyla przed taka sytuacja i uprzedzila (pisemnie) o ponownym wstawieniu kraty informujac, ze mama ma usunac koty lub ew. udostepnic piwnice by oni mogli to zrobic "komisyjnie", zaplanowano nawet ODKAŻENIE PIWNICY. Mama świadomie sie do tego nie sastosowala, bo niby gdzie mialaby umieścic dzikie kotki? Do siebie zabrac ich nie moze (ma ich juz ok. 20 a nie wiadomo co sie jeszcze wydarzy...) a oddac je do schroniska skazujac na pewna SMIERĆ???
Zaznaczam, ze policja (pacjentow w szpitalach przed egzekucja ochronic nie potrafia to zabieraja sie za schorowane rencistki kochajace zwierzeta, ch....) byla obecna przy tej akcji wczorajszej (nie wiem w jakich celach???)
to tyle...