Leczenie"dzikuskow"-kotka po ekstracji zebow-ANKYLOZA? Str 9

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 18, 2018 18:40 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

To, czy kot będzie kontrolował potrzeby fizjologiczne, zależy od miejsca i stopnia uszkodzenia. Nawet jeśli początkowo nie będzie w stanie, niektóre uszkodzenia mogą się w jakimś stopniu zregenerować. No ale wtedy przez ten czas trzeba opróżniac kotu pęcherz. To zupełnie dziki dzik?
Ma wdrożone leczenie zapobiegające obrzękowi rdzenia?

Jam mam kotkę po uszkodzeniu rdzenia w połowie kota i całkowitym paraliżu (ale uraz był innego rodzaju). Chodzi, biega, załatwia się - choć siusiu nie zawsze do końca. Ale to domowa kota...

Masz wieści z lecznicy?

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pon cze 18, 2018 20:56 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

Dopiero wrocilam z lecznicy. Zanioslam mu jedzenie, ale watpie, ze cokolwiek zje :( Bede u niego jutro, moze uda mi sie go troche nakarmic.
Ten "moj" kotek jest wolnozyjacy, normalnie nie daje sie dotykac, ucieka, wiec to wszystko utrudnia :( Byl juz kilka razy lapany i nie jest on latwy w "obsludze", o odsikiwaniu nie byloby mowy. Cokolwiek przy nim robilam, to musialam robic bardzo powoli i ostroznie, bo inaczej bil pazurami, a jak to nie pomagalo, to potrafil dziabnąć, chociaz on bardziej straszy. Zawsze warczal i prychal. Ostatnio, jak byl u mnie, robil postepy i pozwalal sie delikatnie glaskac, od samego poczatku jadl mi z reki (ale tylko jak byl w klatce). Nie wiem, czy przystosowalby sie do zycia w domu. Mysle, ze moze nauczylby sie zyc obok czlowieka, ale jestem pewna, ze wziac na rece by sie nie dal. Mam jednego takiego kota-dawnego dzikuska (po skladaniu skomplikowanego zlamania), ktory tak wlasnie sobie z nami zyje. Swietnie dogaduje sie z innymi kotami, ale jest to kot do patrzenia. Owszem, przyjdzie do kuchni i czeka na jedzenie, chetnie pobawi sie wedką, czasem da sie troche poglaskac, ale kazda proba zlapania go, konczy sie tym, ze robi siku i kupe pod siebie :( Plus taki, ze nie jest agresywny, nie broni sie.

Wczoraj jak Maluszka-Oczko znalazlam w tej budzie, to zupelnie nie jak on. W ogole nie uciekal. Przetrzymalam go przez noc w przedsionku, to lezal plackiem. Byl taki jakis miekki, moglam go glaskac, obejrzec uszka (w jednym ma chyba swierzba, trzepie tym uchem), bez problemu podalam mu leki bezposrednio do pyszczka. Jednak wiem, ze to jego zachowanie jest spowodowane bardzo zlym samopoczuciem :( Normalnie nie dalby tego wszystkiego przy sobie zrobic :( Ja nie wiem co robic, jesli kot bedzie w dobrym stanie ogolnym, bedzie mial wole zycia, a jego "jedynym" problemem bedą problemy z wysikiwaniem :( Gdyby byl to kot oswojony, to jak dla mnie, nie byloby w ogole tematu ani dylematow...

Podobno moze byc tez tak, ze kot bedzie bezwladnie oddawal mocz i jak uslyszalam, to tez kwalifikuje sie do uspienia? Tlumaczenie takie, ze gdyby mial zyc na wolnosci, to zimą bedzie przymarzal...?

Ponoc problemem moga byc tez czeste infekcje ukl. moczowego i problemy z nerkami...

Wetka, na szczescie, nic na razie nie wspomina o opcji uspienia.
Szczerze mowiac, usmiercenie zwierzecia, ktore mialby wole zycia, to dla mnie zwykle okrucienstwo :( Ale z drugiej strony, co zrobic, jesli problem dotyczylby dzikuska, ktory nie pozwolilby sie odsikiwac? No kurcze, nie wyobrazam sobie podejmowac takich decyzji :placz:

Mam jeszcze watpliwosc, czy jesli zostanie jakis maly kikut, to czy kot nie bedzie go sobie wylizywal/wygryzal? Czy rzeczywiscie nie bedzie go to bolalo? Widzialam zdjecie RTG i ten ogon jest zupelnie oderwany... :placz:

Boze, na sama mysl jak ten maly kotek musi cierpiec, to wyc mi sie chce :placz:

Wetka mowi, ze dopiero czas pokaze czy bedzie kontrolowal potrzeby fizjologiczne.

megan72 pisze:Ma wdrożone leczenie zapobiegające obrzękowi rdzenia?

Jakie masz na mysli leczenie? Jakie konkretnie leki?
Dzisiaj zapytalam o Nivalin, ale wetka powiedziala, zeby na razie sie z tym wstrzymac, zeby zobaczyc jak sprawy sie potoczą. Wiem, ze dostaje kroplowke, Melovem przeciwbolowy/przeciwzapalny i Antybiotyk, ma zalozony opatrunek na ogon. Jutro tej wetki nie ma (sa inne dwie), wiec za wiele sie nie dowiem, dopiero w srode. W srode tez byc moze bedzie operowany.

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon cze 18, 2018 21:21 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

Pytanie, czy rdzeń nie jest uszkodzony powyżej m-ca oderwania. Melovem na pewno działa przeciwzapalnie i p/obrzękowo trochę.
U tego kocurka jest zupełnie inna sytuacja niż u mojej koty. Nasz neurolog (choc najczęściej o takim postępowaniu się słyszy) był przeciwny sterydom w duzych dawkach - a podobno tylko takie mają sens przy obrzęku rdzenia (ponoć nie wszystkie koty na nie reagują, a skutki uboczne bywają ciężkie), za to Frajda miała intensywną tlenoterapię. Ale kompletnie nie umiem Ci powiedzieć, co bedzie najlepsze dla Twojego kocurka.
Nivalinu Frajda też nie dostawała, choć wielu wetów na hasło porażenie wiotkie ordynuje go od razu. Spec ze mnie żaden, więc zawiłego tłumaczenia, dlaczego u mojej koty byłby bez sensu, też już dokładnie nie odtworzę. Ale Nivalin może spowodować/nasilić spastykę, więc może dlatego Twoja wetka słusznie woli sie wstrzymać.
Wetke nie działa na hurrra, myśle, że to dobrze. Uraz nie jest stary, po odjęciu martwej tkanki kocurek ma szanse dojść do siebie. Trzymam kciuki.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Pon cze 18, 2018 21:40 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

megan72 pisze:Pytanie, czy rdzeń nie jest uszkodzony powyżej m-ca oderwania.

Nie wiem :( Dopytam sie przy najblizszej okazji, ale czy RTG jest w stanie pokazac czy rdzen nie jest uszkodzony? Wetka tylko wspomniala, ze to jest takie miejsce uszkodzenia, ze jest duze prawdopodobienstwo, ze kotek moze gubic kal, ale w przypadku kota wolnobytujacego nie powinno miec to wiekszego znaczenia. Gorzej, jesli nie bedzie mogl sie sam wysikac, ale na dzien dzisiejszy wetka nie jest w stanie powiedziec jakie sa szanse, ze kotek bedzie to kontrolowal...

Ten kotek juz tyle w swoim 6-letnim zyciu wycierpial :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon cze 18, 2018 21:47 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

Bo z dysfunkcjami neurologicznymi tak to jest, trudno ocenic, czy ustąpią i w jakim stopniu ustąpią.
RTG może nie pokazać urazu rdzenia (tkanki miękki osłonięte kośćmi to raczej rezonans magn), ale wprawny radiolog może dostrzec m-ce, gdzie występuje ze sporym prawdopodobieństwem. O ile rtg dobre.
Na pocieszenie (marne, wiem) moge Ci powiedzieć, że mojej kocie żaden z lekarzy nie wróżył, że będzie sama sikać. A tu proszę - leje całkiem sprawnie. Akupunktura tu pomogła szczególnie.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Śro cze 20, 2018 12:22 Re: BARDZO PILNE!Oskurowany,wyrwany/polamany ogon,kosc odkry

Wlasnie rozmawialam z wetką i mam dobrą wiadomosc - byly siuski w kuwetce! :D Wiec to bardzo dobry znak, ale zeby nie bylo tak, ze teraz kot kontroluje potrzeby fizjologiczne, a po amputacji ogona nie bedzie... czytalam, ze jest to czeste powiklanie po takiej operacji? :(

Bylam wczoraj w lecznicy, widzialam Maluszka. Jest strasznie przerazony :( Zaczal juz troche pokazywac swoj charakterek ;) Byc moze zdenerwowal sie, bo ponoc wczesniej mial zmieniany wenflon - w nocy go sobie zdial :roll: Niestety, nie chce jesc. Dostaje kroplowke z Duphalyte. Wczoraj jeszcze dowiedzialam sie, ze w tej ranie byly juz larwy much :( Wetka twierdzi, ze rana musiala byc starsza... ale nie ma takiej opcji, bo w sobote o 20:00 wszystko z kotkiem bylo OK! Musialo sie to wydarzyc - albo wieczorem w sobote (po 20:00, bo jeszcze wtedy widzialam go w dobrej formie), albo w nocy z soboty na niedziele, albo wczesnie rano w niedziele. Do kotow wyszlam ok. 10:00 rano, to juz go nie widzialam, nie pokazal sie na sniadaniu. Rozgladalam sie za nim i go wolalam, ale do glowy mi nie przyszlo, zeby w taki upal zagladac do budek - nie wiem, czy on juz wtedy tam lezal, czy dopiero pozniej poszedl, a ja nie zauwazylam. Po poludniu zaczelam sie juz powaznie denerwowac jego nieobecnoscia i zaczelam go szukac. No i znalazlam. Jesli wydarzylo sie to w nocy z soboty na niedziele (albo nawet poznym wieczorem w sobote) i przez prawie caly upalny dzien lezal z taką raną, to muchy zdazyly zlozyc jaja. Przez noc (do poniedzialku rano) byl u mnie, wiec mysle, ze przez ten czas mogly sie wylegnac larwy, skoro wczesniej muchy zlozyly jaja?
W pierwszym momencie myslalam, ze moze serce, jak go takiego zadyszanego w tej budzie zobaczylam. 3 lata temu jeden z dokarmianych kotow i stalych naszych bywalcow zmarl na serce (przyjaciel Oczka i drugiej kotenki Basi - cala trojka zawsze sie razem trzymala). Rano byl, zjadl, po poludniu juz go nie widzialam, a nastepnego dnia rano znalazlam go w ogrodzie gleboko w krzakach martwego. Sekcja wykazala mocno przerosniete serce (najprawdopodobniej kardiomiopatia) i plyn w plucach. Wetka wtedy zapytala, czy sa koty z nim spokrewnione, bo tez moga byc chore... byl to dosc mlody, ok. 4-5 letni kot.

Dzisiaj wetki znieczulą i dokladnie obejrzą Malego. Zdecydują, czy juz od razu beda go operowaly, czy jeszcze z dwa dni poczekają. Wszystko zalezy, czy rana jest w miare czysta, czy nie ma juz larw. Wetka oczyscila wszystko, ale jakies jajeczka mogly zostac.

Ja tak caly czas zastanawiam sie, czy ta amputacja jest konieczna, czy rzeczywiscie nie ma szans, ze ten ogon sie zagoi i wroci w nim czucie... wszedzie pisze, ze ogon to jednak wazna rzecz u kota i pelni wiele waznych funkcji. Troche tez sie martwie, ze po amputacji, kot moze odczuwac bol albo jakis dyskomfort i bedzie sobie obryzal/wylizywal ten malutki kikut. Obawiam sie rowniez, ze moze nie byc wystarczajco duzo skory, zeby naciagnac i jakos ten kikut zakonczyc - przeciez ten ogon jest przy nasadzie oskorowany do zywej kosci :cry: Przydalaby sie konsultacja z jakims neurologiem, a nie mam nawet zdjecia RTG (zostalo na razie w lecznicy), zeby to jakos skonsultowac chociaz na odleglosc :(

Jest jeszcze jedna kwestia i zmartwienie - okazalo, ze kotek ma bardzo wysokie parametry watrobowe, wielokrotnie przekroczone!!! :(
Dwa miesiace temu (jak byl zlapany z ta noga, na którą kulal) mial przy okazji zrobione b. krwi i wyniki byly ok. W zeszlym roku rowniez...
Bardzo wysokie parametry watrobowe mial w 2012r, jak oko mial usuwane, ale wtedy wet podawal mu konskie dawki Unidoxu i myslelismy, ze to po nim. Pamietam, ze dawalam mu cos na watrobe i juz potem wyniki utrzymywaly sie w normie. Co teraz moglo sie stac, ze z tą watrobą znowu jest problem? :(
Ostatnio edytowano Pt cze 22, 2018 2:56 przez Kate23, łącznie edytowano 3 razy

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro cze 20, 2018 12:49 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja(?) :(((( str 4-5

W razie czego mam na sprzedaż buteleczkę Ornipuralu, jeśli weterynarze u Ciebie nie mają tego leku. Błyskawicznie regeneruje wątrobę.
W temacie ogonka nie pomogę, bo się nie znam.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 20, 2018 15:17 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja(?) :(((( str 4-5

Tak, Ornipural z wątrobą cuda robi!
Ale skąd takie wyniki - nie mam pojęcia; przyczyn może być wiele.

Ogon, jeśli na rtg widać, że oderwany - to na pewno nie wróci w nim czucie. Wiesz, u mnie w dalszej rodzinie jest kota z b. wysoko (blisko odbytu) amputowanym ogonkiem. Radzi sobie świetnie, kontroluje wydalanie - a to znajda, kiedyś wolnożyjąca, pokiereszowana przez psa albo innego drapieznika.

edit: super, że było sioo w kuwecie. Baardzo dobry znak!

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Śro cze 20, 2018 17:12 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja(?) :(((( str 4-5

milva b pisze:W razie czego mam na sprzedaż buteleczkę Ornipuralu, jeśli weterynarze u Ciebie nie mają tego leku. Błyskawicznie regeneruje wątrobę.
W temacie ogonka nie pomogę, bo się nie znam.

To lek cudo. Może kot nie dojadał długo, może nie pił...a to ma takie skutki.
Co do amputacji i problemów z nią związanych. Wszystko zależy od jej wysokości.
Napisz do Blue z prośbą o podpowiedź. Wklej wszystko co masz, każdy wynik, badanie, opis... To ważne.
Tutaj dziewczyny mądrzejsze niż nie jeden wet. Mój z szacunkiem do tej wiedzy podchodzi. Nigdy nie lekceważy.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55322
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 20, 2018 18:29 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja(?) :(((( str 4-5

Strasznie sie teraz zdenerwowalam. Dostalam telefon od wetki, ktora twierdzi, ze nie mozna bylo juz czekac z operacją, bo bardzo wysoko wdala sie martwica (powyzej tych 2 kregow, ktore musialy zostac) i ten ogon byl juz w rozkladzie :cry:
Powiedziala wprost, ze jest bardzo zle i ze nie wiadomo czy bedzie sie goic :cry: Podobno jak rano weszla do gabinetu to czuc bylo brzydki zapach - ciekawe, ze przed poludniem jak z nia rozmawialam, nic o tym nie wspomniala :roll: Poza tym, wczesniej mowila, ze sie wysiusial, wczoraj tez sama widzialam nasiusiane w kuwetce, a teraz mowi, ze sika pod siebie... a najgorsze jest to, ze podobno w trakcie operacji, jak byl pod narkozą, to caly czas mocz wyciekal :cry: Ma zostac w szpitaliku i juz mi zapowiedziano, ze nie bede mogla go odwiedzac, bo jest na intesywnej terapi itd... Zawsze jak mialam jakiegos kota w szpitaliku (w innych lecznicach) po powaznych zabiegach/operacjach nigdy nie bylo problemu z odwiedzinami i tylko dzieki temu te koty zyją, bo bylo z nimi naprawde zle.

Natomiast Maluszek nigdy nie jadl, jak byl w szpitalu. Przyjezdzalam i z reki go karmilam, najchetniej jadl swoje ulubione surowe poledwiczki z kurczaka. Specjalnie dla niego mielilam albo kroilam na drobne kawaleczki i przynosilam.

Nie lubie czegos takiego. Nie lubie jak czegos nie widze. Czy jak bym poszla z prywatnym kotem, to tez by mnie tak potraktowano? Zawsze jest tak, ze wet pokazuje rane, szwy, czasem tlumaczy na czym zabieg polegal (jesli jest jakis bardziej skomplikowany) i praktycznie zawsze prywatnego zwierzaka odbieram, a nie zostawiam w szpitalu! To nie jest tak, ze nie ma miejsca dla tego kota, ja moglabym odebrac go w kazdej chwili. Widzialabym w jakim jest stanie, czy siusia i jak siusia, czy je. Ten kotek zawsze u nas, pomimo, ze w klatce odżywal, zaczynal jesc.
On od poniedzialku do dzisiaj wlasciwie tylko u nich siedzial, wczoraj nie zmieniono mu opatrunku, nie obejrzano jak ta rana wyglada - tylko tyle, ze dostawal kroplowke, ale jak dlugo ten kot pociagnie na samej kroplowce i aminokwasach? :( Teraz tez pewnie posiedzi tam sam przez kilka dni, po kilku dniach obejrzą jak to wyglada i pewnie uslysze, ze sie nie goi... siedziec w klatce to on moze u mnie, przynajmniej wiem, ze bylby zaopiekowany, wiedzialabym jak sie zachowuje, jak sie zalatwia, przypilnowalabym, zeby jadl. Na pewno o wiele mniej by sie stresowal, szybciej doszedlby do siebie. Zawsze moglabym podjechac z nim do lecznicy. A tam? Kiedy te wetki maja czas, zeby sie nim zajac, poobserwowac, zachecic do jedzenia? Kolejki sa straszne, a przeciez nie tylko tego jednego kota maja w szpitaliku. Jestem zniesmaczona takim potraktowaniem. Chcialam tam dzisiaj pojechac, na spokojnie porozmawiac, zobaczyc kota. Wyraznie powiedziano mi, ze nie mam po co dzisiaj przyjezdzac. Jak chce, to jutro moge podrzucic jedzenie, jednak do kota mnie nie wpuszczą, a kontaktowac bedziemy sie przez telefon. Pierwszy raz (i chyba ostatni) tam kota zawiozlam :( Oby tylko ten Maly byl na tyle silny, zeby z tego wyszedl, zeby mu sie to goilo :( Ja tego kota traktuje jak swojego i tak samo sie o niego martwie :(

Tak sobie teraz mysle, ze moze to w kuwecie, to byla woda wylana, a nie siuski? :(

Wetki mialy Ornipural, wiec podobno mu go podaly.

Dzisiaj w ogole nie zasne przez to wszystko, jestem cala roztrzesiona :placz:

ASK@ pisze:Tutaj dziewczyny mądrzejsze niż nie jeden wet. Mój z szacunkiem do tej wiedzy podchodzi. Nigdy nie lekceważy.

Zazdroszcze, ja wielokrotnie spotkalam sie z bardzo ironicznym tonem odpowiedzi (od roznych wetow), ze pewnie pani sie na forach/w internecie naczytala.
Teraz, jak sugeruje wetkom, co moze warto podac, to uslyszalam, ze one wiedza co mają podawac :?
Mialam fajną wetkę, ale wyjechala do Anglii nad czym bardzo ubolewam :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro cze 20, 2018 21:29 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja-jest zle :(((( str

Nieciekawie to wygląda...
Ale chyba pole manewru też masz ograniczone.
Postaraj sie uspokoić (łatwo pisać), dla dobra kota. Może jutro na spokojnie cos jednak ugrasz...
Wiem jak to jest słyszeć co chwila cos innego o kocie pozostawionym w szpitalu...
Trzymam kciuki za Maluszka.

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Śro cze 20, 2018 22:10 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja-jest zle :(((( str

Biedny, pechowy kotek
Które to już nowe życie od ciebie ....
Jak się musiał źle czuć skoro leżał jak placuszek :(
I tez bardzo mi się nie podoba podejście lekarzy
Walcz Makuszku, nie odpuszczaj
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro cze 20, 2018 22:14 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja-jest zle :(((( str

Bardzo współczuję przeżyć - i Tobie i kotu :( . Strasznie ciężko jest zaufać, gdy ma się wrażenie, że jest się traktowanym jak idiota, z którym nie warto gadać. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło dobrze i żeby Maluszek szybko poczuł się lepiej. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw cze 21, 2018 9:23 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja-jest zle :(((( str

https://www.youtube.com/watch?v=-XBApH3eb-U
Sprzed roku, jak mial ten ogonek ugryziony.
Wtedy poraz pierwszy w swoim zyciu dal sie poglaskac, niesamowite uczucie, trudno slowami okreslic co czulam.

Ten kotek ma naprawde jakiegos strasznego pecha :(

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 21, 2018 21:05 Re: PILNE! Powazny uraz ogona i amputacja-jest zle :(((( str

Mialaś dziś jakieś wieści?

A kotek ma też masę szczęścia, że trafił na Ciebie!

megan72

 
Posty: 3472
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kicalka, Majestic-12 [Bot] i 179 gości