Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 24, 2015 22:45 Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Witajcie,

Chciałabym tutaj opisać historię adopcji koteczki o imieniu Mamba i jednocześnie poradzić się Was w kilku kwestiach. Przeglądałam wiele wątków na forum, ale nie znalazłam takiego, który by całkowicie odpowiadał na wszystkie moje pytania. Dlatego postanowiłam założyć własny.

Otóż, jestem osobą bardzo przywiązaną do kotków, istniały one w moim życiu od zawsze, jednak odkąd wyprowadziłam się do większego miasta to się zmieniło. Dwa tygodnie temu postanowiłam wraz z narzeczonym, iż zaadoptujemy kota ze schroniska. Ja w sumie z tym zamiarem nosiłam się już dużo wcześniej, ale dopiero niedawno podzieliłam się nim z lubym. Zaczęliśmy przeglądać stronę internetową jednego ze schronisk z Krakowie i zwróciliśmy szczególną uwagę na koteczkę 9-miesięczną ze smutnym opisem, że już długo czeka w schronisku i nikt jej nie chce wziąć, bo robi złe pierwsze wrażenie, tzn. jest nieufna itd. Stwierdziliśmy, że jest śliczna i że chcielibyśmy ją zobaczyć, jednak po przyjeździe do schroniska i wspomnieniu o tym, że jesteśmy zainteresowani Mambą, nie było jako takiego oglądania, czy pytania o szczegóły, tylko po prostu pani załadowała nam ją z wielkim trudem do transporterka i od razu dała papiery do podpisania. Zwierzątko, zanim zostało brutalnie wepchnięte do środka transportera, latało po całym pomieszczeniu i dobre 15 min zajęło pani złapanie go.Pierwsze wrażenie: rzeczywiście niekoniecznie pozytywne. Jednak niezrażeni tym powędrowaliśmy z Mambą na spotkanie z weterynarzem w schronisku. Usłyszeliśmy, że kociątko ma niestety wirusa kociego kataru i że to się może nawracać, poza tym, że od 4 miesiąca jest w schronisku, a wcześniej była kotkiem wolnożyjącym no i że jest dzikuskiem. Pani doktor nie była w stanie odpowiedzieć nam, czy da się ją oswoić. Tutaj pojawia się moje pierwsze pytanie do Was, jako że macie może więcej doświadczenia ode mnie z takimi dzikuskami (moje koty zwykle były ze mną od małego "z pokolenia na pokolenie", więc były od razu przyzwyczajone do człowieka), czy taki kotek, który ma już te swoje 9 miesięcy może się oswoić na tyle, żeby dało się go chociaż głaskać?

Kotek jest u nas od tygodnia. Od tego czasu Mamba poczyniła duże postępy, tzn. chodzi, je i korzysta z kuwety przy nas, śpi koło naszego łóżka, bawi się zabawkami, a nawet je z ręki, ale na każdorazową próbę pogłaskania (nawet przez sen) zawsze reaguje syczeniem i fuczeniem. Co prawda nie ucieka, ale przyjmuje pozycję obronną. Jak można nad tym pracować? Próbowałam jej dotknąć, gdy dawałam jej smakołyki z ręki, ale zawsze rzucała jedzonko i syczała na mnie. Od kilku dni sytuacja utrzymuje się na takim samym poziomie i boję się, że już tak zostanie, że ona będzie sobie żyła gdzieś tam koło nas, ale nie będzie z nią kontaktu poza wzrokowym.

Może pomogłyby jakieś preparaty, nie wiem, np. Feliway? Widziałam na forum, że jest pomocny przy adaptacji jednego zwierzątka z drugim, ale czy pomaga w oswajaniu? A może pomogłaby adopcja jeszcze jednego, jakiegoś bardziej śmiałego kotka?

Przepraszam Was za takie obszerne wypracowanie i bardzo proszę o jakiekolwiek rady.

marcia232

 
Posty: 3
Od: Sob sty 24, 2015 22:24

Post » Nie sty 25, 2015 10:15 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Poczytaj ten wątek
viewtopic.php?f=1&t=163505
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie sty 25, 2015 14:08 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Witam,

ja też mam kotkę z krakowskiego schroniska. Scenariusz ze złapaniem był podobny do Twojego, z tym, że kicia jeszcze ugryzła i podrapała mnie, męża i Panią, która ją łapała :D nasza kicia nie była młoda, miała już wtedy 6 lat, a wcześniej była dwukrotnie oddana do schroniska. Nie była kotem dzikim, ale też nie domowym, nie miała cech domowego kota, nie dawała się głaskać (tzn podchodziła do głaskania, ale jak się wyciągało do niej rękę, to gryzła i drapała). Taki stan rzeczy trwał.. hmm.. długo. Adoptowaliśmy ją w lutym, a jeszcze w czerwcu pogryzła mężowi nogi do krwi. To, co mogę doradzić, to cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Zabawy nie ręką, a np. wędką czy piłeczką, karmienie z ręki jak najbardziej, ale nie wyciąganie ręki do głaskania, na to jeszcze przyjdzie czas. Póki co ona może to odbierać jako atak z Twojej strony, poczekaj na moment aż sama podejdzie i zacznie się łasić.

Nasza Kicia jest teraz cudnym 9-letnim miziakiem, naprawdę z kotem da się zrobić cuda, jeśli tylko da mu się szansę. Twoja koteczka jest jeszcze bardzo młoda, więc tym bardziej. Ja przez 2 tygodnie po adopcji kici nie sprzątałam, nie odkurzałam, nie ścieliłam łóżka, bo wszystkie te warczące czynności, jeżdżenie czymkolwiek po podłodze, czy podnoszenie rąk do góry przy strzepywaniu kołdry ją przerażały. Daj jej czas - dużo, dużo czasu. Będzie dobrze :) nasza Kicia teraz daje się spokojnie głaskać naszemu 20-mc synkowi, a niedługo dołączy do nas jeszcze jeden członek rodziny, więc czeka nas powtórka z rozrywki. Przed urodzeniem małego bardzo się obawiałam, jak się dogadają, ale Kicia jak ma dość, to po prostu ucieka, nie atakuje. Musisz też Twojej kici zapewnić miejsce, gdzie będzie mogła się schować tak, że na pewno nikt jej nie będzie przeszkadzał ani zakłócał spokoju. Feliway też polecam, u nas się sprawdził przed urodzeniem synka. Pozdrawiam :)

marta-ef

 
Posty: 36
Od: Pon sty 23, 2012 22:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie sty 25, 2015 21:11 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

mziel52- dziękuję za wątek, nie dokopałam się do niego wcześniej!
marta-ef pocieszyłaś mnie, mam nadzieję, że moja kicia też się przełamie któregoś dnia ;). Tymczasem jednak pojawił się inny problem w postaci zjadania przez nią żwiru z kuwety. Kiedy to zauważyłam (po kilku dniach dopiero), natychmiast żwir wymieniłam na drewniany, ale martwi mnie, czy nie będzie problemów z tym, który już zjadła. Naczytałam się różnych rzeczy o zacementowanych jelitach itd. Zastanawia mnie też powód jedzenia tego żwiru. Pomyślałam, że może brakuje jej jakichś mikroelementów, więc kupiłam jej witaminy, ale nie wiem za bardzo, jak je przemycić w jedzeniu. Ciężkie początki...

marcia232

 
Posty: 3
Od: Sob sty 24, 2015 22:24

Post » Nie sty 25, 2015 22:26 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Zjadanie żwirku może świadczyć o anemii, warto by jej badania krwi zrobić, ale na razie nie wiem, czy się uda ją zawieźć do weta. Poszłabym bez kota i poprosiła o jakieś witaminy z żelazem. Może zresztą ktoś tu doradzi jakieś suplementy.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15207
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob lut 21, 2015 18:26 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

Moja historia z Mambeczką skończyła się szczęśliwie.

1. Zaadoptowaliśmy drugiego kotka-samca 1,5rocznego o imieniu Miki, miziaka niesamowitego. I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Mamba odmieniła się nie do poznania. Nie syczy, nie drapie, śpi codziennie z nami w łóżku, daje się głaskać, chodzi pewnie po mieszkaniu z ogonem podniesionym do góry jak antenka, bawi się zabawkami. Widać był jej potrzebny koci towarzysz. Dodam jeszcze, że jakieś 2,5 tygodnia po adopcji Mamba znów zachorowała na koci katar, co skończyło się bardzo nieprzyjemną dla niej i dla mnie, wizytą u weta. Byliśmy w Krakowie na Młodej Polski (LuxVet24)- nie polecam. Zupełny brak zrozumienia i podejścia do kota. Ale wracając do tematu, Mamba dostała lekarstwa, których oczywiście nie chciała zjeść w żaden sposób z jedzeniem. Próbowałam więc zaaplikować strzykawką, ale zostałam tylko podrapana i dość mocno ugryziona. Miała też zapalenie dziąseł. Na szczęście katar przeszedł jej sam, a zapalenie dziąseł w końcu wyleczyliśmy po adopcji Mikiego- zaczęła być bardziej podatna na zjadanie tabletek w maśle :).
2. Zmieniliśmy żwirek na drewniany, więc problem jedzenia żwiru zniknął. Na razie wszystko idzie ku lepszemu.

marcia232

 
Posty: 3
Od: Sob sty 24, 2015 22:24

Post » Sob lut 21, 2015 19:06 Re: Kotka ze schroniska- oswajanie dzikuska

marcia232 pisze:Moja historia z Mambeczką skończyła się szczęśliwie.

1. Zaadoptowaliśmy drugiego kotka-samca 1,5rocznego o imieniu Miki, miziaka niesamowitego. I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Mamba odmieniła się nie do poznania. Nie syczy, nie drapie, śpi codziennie z nami w łóżku, daje się głaskać, chodzi pewnie po mieszkaniu z ogonem podniesionym do góry jak antenka, bawi się zabawkami. Widać był jej potrzebny koci towarzysz. Dodam jeszcze, że jakieś 2,5 tygodnia po adopcji Mamba znów zachorowała na koci katar, co skończyło się bardzo nieprzyjemną dla niej i dla mnie, wizytą u weta. Byliśmy w Krakowie na Młodej Polski (LuxVet24)- nie polecam. Zupełny brak zrozumienia i podejścia do kota. Ale wracając do tematu, Mamba dostała lekarstwa, których oczywiście nie chciała zjeść w żaden sposób z jedzeniem. Próbowałam więc zaaplikować strzykawką, ale zostałam tylko podrapana i dość mocno ugryziona. Miała też zapalenie dziąseł. Na szczęście katar przeszedł jej sam, a zapalenie dziąseł w końcu wyleczyliśmy po adopcji Mikiego- zaczęła być bardziej podatna na zjadanie tabletek w maśle :).
2. Zmieniliśmy żwirek na drewniany, więc problem jedzenia żwiru zniknął. Na razie wszystko idzie ku lepszemu.

:ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56002
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: emill i 53 gości