Witojcie
Podchodziłam do pisania kilka razy,morfina to taka kupa ,robi ze mną co zechce
Wszystko się zlewało,latało i tyle napisałam
Przygotowania do dalszej drogi w domu,pod opieką rehabilitantów z którymi już w nadchodzącym tygpdniu będę się przygotowywać do ratowania tego co zostało
W poniedziałek pierwszy oddział neurochirurgii,nie wiem jaka będzie rozmowa i jakie dalsze efekty
Operacja nieunikniona,ale kiedy?jak długo potrwa zaleczanie obecnego stanu?
Oddział Neurologii zrobił swoje.
Po rozmowie z tamtejszymi lekarzami większym ryzykiem było tam zostać
Tym bardziej że na sali leżała kobieta z brakiem dokładnej diagnozy,szli w stronę wirusowego zapalenia mózgu
Lekarz w momencie gdy okazało się że mój organizm osłabiony,autoagresywny i jeszcze uczulony na większość leków,uznał że bezpiecznie będzie poza oddziałem
W domu wielkie powitanie,Koty udawały obrażone,ale nie wytrzymały i rzuciły się na mnie jak na dobre papu
Nosek bezłapek przerażony
ma ochotę odgryzać moją nogę,szarpać,urwać
wyraźnie wyczuwa momenty gdy nerwy starają się jakby przewodzić prąd?silne impulsy odczuwam,jakby mnie ktoś podłączał do napięcia.Wstrętne uczucie,ale przynajmniej wiem że ten cholerny kulas chce żyć.
Powitanie przez moich dzikich przyjaciół zakończyło się płaczem.
Sarenka,zajączek,Bazio z kobitą i malusimi baziorkami,synogarlice i inne,stali jak wryci i zapatrzeni we mnie
Taka cisza i te wszystkie oczka wpatrzone
kurde takie poszpitalne ufo ...pokrzywiony paragraf
też by mnie zatkało
Dziewczyny Kociamicha zepnie te poślady,zaciśnie zymby i do przodu
Tyle do zrobienia jeszcze,tyle bezbronnych istot na mnie liczy
Dziękuję że Jesteście na dobre i na złe
Ściskam Was mocno
Iwa z kulasem a zarazem bez
aaa naćpano jak łoooomatko