» Wto sty 20, 2015 12:37
Problem z wyborem domu dla kota...
Piszę do Was z problemem, który mnie gnębi od paru miesięcy.
Ponad 4 lata temu zaadoptowaliśmy kota z TOZ'u. Wolin (bo tam mu na imię) był kotem bardzo smutnym, samotnym, bał się gdy ktoś za szybko obok niego się ruszył, nie wspominam o wskoczeniu na kanapę. Po tych 4 latach kociak zmienił się niedoznania - tutaj wskoczy, tam zamruczy, tutaj coś napsoci, a nawet uparcie miauczy pod drzwiami sygnalizując chęć wyjścia na dwór. Teraz mieszkamy w domku z ogródkiem, Wolin wychodzi kiedy chce na dwór, wraca kiedy chce.
Sprawa wygląda teraz tak: za pół roku musimy się wyprowadzić do innego miasta. Pewnie większość z Was pomyślała, że chcemy oddać kota. Broń Boże, nic z tych rzeczy! Wolina zabieramy oczywiście ze sobą, bo jest członkiem Naszej rodziny. Problem jest jednak w mieszkaniu: na 80% przeprowadzamy się do mieszkanie w bloku na 1 piętrze, a co za tym idzie, Wolin nie wychodziłby na dwór. Myśleliśmy nawet o zabezpieczeniu balkonu, ale to raczej niemożliwe, skoro mieszkanie będzie wynajmowane... Urodził mi się w głowie pomysł, aby na jakiś czas (dopóki nie znajdziemy czegoś z ogródkiem) Wolin został u mojej mamy - duży dom z ogródkiem. Jednak tutaj też jest problem - mama ma kota, próbowałyśmy dwa skubańce ze sobą zapoznawać, ale przez 4 dni razem kociaki się nie polubiły. Jeden na drugiego furkał, ganiały po chałupie, obsikiwały zakamarki mieszkania... Dodam, że Wolin to spokojny kot, nie atakuje kotów na podwórku - to po prostu szarmancki staruszek, który ma w szerokim poważaniu, co inne koty robią na jego terenie.
I teraz chciałabym usłyszeć Wasze zdanie na ten temat: ryzykować i od razu kociaka wieźć do mamy i liczyć na to, że koty jednak się polubią? Czy może spróbować przyzwyczaić Wolina (ba! 10 letniego kocura!) do tego, że nie będzie wychodził na dwór? Z drugiej strony nie chcę aby znowu był tym samotnym, odosobnionym kociakiem...
Macie dla mnie jakieś rady?