no to po kolei
dziś mamy
pijąteczekwczoraj poprosiłam
hikorę co by mnie obudziła 5:30
(postanowiłam pojechać do szkoły i popisać)dzwoniła 8 razy
dziewiąty raz, o 5:56 otworzyłam oczy, odebrałam... i zobaczyłam, że mam wycięgniętą do góry dłoń
bo właśnie we śnie sięgałam po jabłko, które mi podawał
Minister Owidiuszi może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że
Owidiusz był kotem tymczasem
Edyty...
oto on, kot
Owidiusz znaczy,
Ministrem będący w moim śnie
postanowiłam dośnić to jabłko i tego
Ministra i wstałam jakoś koło 8:00
zmaltretowana całym tygodniem z małolatami doczłapałam się do szkoły
a tu za oknem taki
seprajz:
no więc nadal mamy
pijąteczeki jak to w
pijąteczek bywa wszyscy idą na piwo
przed chwilą dostałam od małolatów propozycję:
- idziesz z nami na piwo do Jeloł?a ja twardo -
nie, nie idę, muszę napisać to i owoa więc kolejny przedsesyjny tydzień się skończył
za pazurami mam pokłady czarnej drukarskiej farby i w sklepach wzbudzam niezdrową sensację
no i trochę się zadziało
-
w niedzielę, 18 stycznia znaczy, wirtualna akcja ratowania wpadniętego do fosy
(bez wody te nasze fosy są) liska
no bo koło szkoły mieszka sobie lisek
chodzi na kacze łowy nad nasz zbiornik retencyjno-rekreacyjny
już o tym pisałam
(u siebie)parę dni przed w/w niedzielą znowu się spotkaliśmy
jakieś 3 metry trawnika nas dzieliło
kulał, ale krwi nie zauważyłam, więc do leśników nie zadzwoniłam
no i w niedzielę jem sobie zupe rybną
(mniam była) u
Violi i telefon zadzwonił
odebrałam i słyszę:
- mamy liska w fosie, co robić?powiedziała, że się zaraz tym zajmę
zadzwoniłam do
Inżyniera Miasta - powiedziałam co wiedziałam
po jakiejś godzinie, a przy deserze to było, usłyszałam przez telefon:
- już byli i Go zabrali, kulał i miał bok otarty z futra
- Straż Miejska takim specjalnym samochodem przyjechała, zarzuciła na niego siatkę i wsadziła do klatkipo deserze zadzwoniłam do
Inżyniera Miasta i
Straży Miejskiej z podziękowaniem
a to bohater w/w akcji
(fota z października 2014)-
we wtorek rano, 20 stycznia znaczy, pogrzeb szkolnej choinki
... i po co było ją z lasu wywozić?
-
we wtorek wieczorem, 21 stycznia znaczy, pojechałam na ul.
Wapienną zgarnąć chore kociaki
dowiedziałam się o nich od
Pani, która to
Pani zna
Panią, która mieszka opodal
więc zadzwoniłam do tej
Pani co mieszka opodal i dowiedziałam się, że:
* kociaki mieszkają na klatce schodowej
* kociaki są chore, z czego jeden nie ma oka
* kociaki są dwa, chyba dwa - ona nie wie..., a może trzy?
* kociaki są oswojone
poprosiłam żeby wzięła z domu kontener
(mieszka opodal przecież), złapała te kociaki i wsadziła do kontenera - przyjadę
ona nie może, bo nie ma czasua ja jestem do wieczora w pracy - odparowałam -
a Pani mieszka opodal- nie, bo ona nie wie
- nie, bo ona jest zajęta
- nie, bo ona cośtamcośtam, itpno to zwiałam z pracy i pojechałam
stara, piętrowa kamieniczka
ale zanim weszłyśmy do środka, dowiedziałam się od
Pani pół jej życiorysu z naciskiem jak to ona jest zalatana i nie ma czasu
łącznie z kolorem gdynek na komunię...
wreszcie weszłyśmy, a na pierwszym piętrze:
(nie widać tego dobrze, ale na podłodze i w jednej z miseczek były kości z kurzęcych łydek!)Pani się schyliła, zjrzała do budki i powiedziała:
- nie maja kucnęłam, wsadziłam rękę do budki i wyciągnęłam jednego
potem znowu kucnęłam, wsadziłam rękę do budki, ktoś mnie dziabnął i wyciągnęłam drugiego
poprosiła
Panią co mieszka opodal żeby podeszła wieczorem i sprawdziła budkę
może wróci ten trzeci
w odpowiedzi usłyszałam, że:
- nie, bo ona nie wie
- nie, bo ona jest zajęta
- nie, bo ona cośtamcośtam, itpzapakowaliśmy się do
Dorotki i podjechałyśmy kawałek dalej, pod blok gdzie też mieszkają koty
pogadałam chwilę z karmicielką, porobiłam foty, o tym już jutro
pognałyśmy do
Tesco(z auta nie wzięłam aparatu - durnota mnie jakaś chyba ogarnęła - więc zdjęcia robiłam telefonem)kociaki, to około półroczne Czarne Panienki w Bikini -
Bikiniary w skrócie będę je nazywać
-
Bikiniary miały brzuchy jak balony
-
Bikiniary miały uszy na równo zawalone brudem
-
Bikiniary miały węzły chłonne wielkości pożeczki, może być czarnej - bardziej lubię
-
Bikiniary miały ruszające się od wszoł
(*) footro
(jeszcze długo po wyjściu z Lecznicy się drapałam)-
Bikiniary miały zaropiałe oczy
i już zapakowane do
Hiltona:
jak jakaś blondynka naciskałam w tym telefonie co się dało nacisnąć
no bo chciałam zrobić zdjęcia
parę zrobiłam nadających się do pokazania
parę zrobiłam nie nadających sie do pokazania
i jaki było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że nagrałam filmy:
https://www.youtube.com/watch?v=Vgf78md ... e=youtu.behttps://www.youtube.com/watch?v=Rorid7F ... e=youtu.behttps://www.youtube.com/watch?v=d-pXfwc ... e=youtu.bepomyślałam sobie -
filmowcem sobie zostanępo ich obejrzeniu,
Baśka sprowadziła mnie na ziemię...
---------------------------
(*) http://www.weterynarznysa.pl/web.n4?go=23 wszoł - felicola subrostris---------------------------
no i jeszcze w tym tygodniu musiałam przygotować grafiki do wysłania na konkurs do
Chin(2015 Guanlan International Print Biennal)i jakby ktoś był ciekawy to taką wysłałam
Videre 2015
z dwóch części się składa, razem 140cm x 100cm
---------------------------
... i lecę do domu na piwo!
... i mry na dobranoc!