Przywiązują się do miejsca czy ludzi?

Jak to jest z kotami, bardziej są przywiązane do miejsca czy do człowieka? Słyszałam jeszcze teorie, że jakoby kotki do miejsca a kocurki do ludzi
Miesiąc temu wyprowadziłam się z domu do męża. On ma już kotkę, Lusię, ma prawie półtora roku. Ja swoją ukochaną Kicię zostawiłam u rodziców. Stwierdziłam, że to będzie dla niej za duży stres, zmiana miejsca i w dodatku drugi kot, bo ona jest rozpieszczonym jedynakiem. Kotki miały już jedno spotkanie, u mnie w domu. Lusia jest jeszcze młoda, lubi się bawić, moja Kicia ma prawie 7,5 roku w dodatku charakterek, obcych kotów nie znosi a z ludzi to ja jestem jej panią, moja mama też jest ok, toleruje jeszcze tatę, reszta jest ofukana i oprychana. Kicia jest w teorii niewychodząca, wypuszczamy ją jednak latem do ogrodu pod naszym okiem, bo uwielbia to, leży sobie pod tujami, latem w bloku by się męczyła.
Ale ja strasznie za nią tęsknię a Kicia w ciągu tego miesiąca schudła 400 gramów, nie powiem, żeby jej się to nie przydało, bo jest duża
Chętnie bym ją też zabrała, ale obawiam się że to wcale nie byłoby dla niej dobre. Eh, czemu człowiek się tak przywiązuje... 

Miesiąc temu wyprowadziłam się z domu do męża. On ma już kotkę, Lusię, ma prawie półtora roku. Ja swoją ukochaną Kicię zostawiłam u rodziców. Stwierdziłam, że to będzie dla niej za duży stres, zmiana miejsca i w dodatku drugi kot, bo ona jest rozpieszczonym jedynakiem. Kotki miały już jedno spotkanie, u mnie w domu. Lusia jest jeszcze młoda, lubi się bawić, moja Kicia ma prawie 7,5 roku w dodatku charakterek, obcych kotów nie znosi a z ludzi to ja jestem jej panią, moja mama też jest ok, toleruje jeszcze tatę, reszta jest ofukana i oprychana. Kicia jest w teorii niewychodząca, wypuszczamy ją jednak latem do ogrodu pod naszym okiem, bo uwielbia to, leży sobie pod tujami, latem w bloku by się męczyła.
Ale ja strasznie za nią tęsknię a Kicia w ciągu tego miesiąca schudła 400 gramów, nie powiem, żeby jej się to nie przydało, bo jest duża

