ojciecmajster pisze:Witam wszystkich,
natrafiłem na ten wątek jak szukałem przyczyn objawów dla swojego kotka.
Gdy przeczytałem pierwszych kilkanaście stron tego wątku, łzy cisnęły mi się do oczu. Otóż mój Kacperek ma 12 lat i od 3 tygodni ma problemy z jedzeniem. Byliśmy u weterynarza i tak jak w Twoim przypadku podejrzenia padły na zęby. Kot miał usunięty kamień, zrobione prześwietlenie i dostał kupę jakiś leków przeciwzapalnych (wet stwierdził że może to być problem zwyrodnienia żuchwy). Niestety leki nic nie pomogły. Kot dalej bardzo mało je i gdy coś przegryza, słychać charakterystyczne zgrzytanie zębami. Poza tym od czasu do czasu mlaska mordką, tak jakby mu coś przeszkadzało. Jedynie co jest w tym pocieszającego to to, że nie wymiotuje krwią i nie ma krwawych stolców.
Stąd proszę Cię Hakito, jako że miałaś podobne przeżycia z Zuluskiem, o wszelkie porady dot. leczenia.
Mam jeszcze dwa niezręczne pytania.
1. Jaka była diagnoza w przypadku Zulusa?
2. Jako iż nie jestem zbyt zamożny chciałbym się zapytać o koszty leczenia tej choroby. Chciałbym zrobić dla niego wszystko jednak gdy choroba jest tak złośliwa, pozostaje pytanie czy przedłużać mu męczenia tych kilka miesięcy więcej. Podobnie jak dla Ciebie nasz kot jest dla nas największym sercem.
Witaj ponownie Ojciecmajster.
Przepraszam, że dopiero dziś piszę, ale mam ostatnio małe urwanie głowy...
Martwi mnie to, co przeczytałam na Twoim wątku...
To znaczy, że Kacperek nadal ma problem z jedzeniem i dodatkowo wymiotował dzisiaj z krwią...
Tak jak wcześniej napisałam, w mojej ocenie problem zgrzytania zębami i wypluwania jedzenia, to reakcja bólowa i dyskomfort związany z żołądkiem, być może też z wątrobą.
Piszę, że też z wątrobą, choć tu nie mam pewności.
Zulusek miał chłoniaka żołądka i to niestety chłoniaka o wysokim stopniu złośliwości...
Lekarze do dzisiaj, kiedy czasem rozmawiam z nimi o jego przypadku, nie potrafią powiedzieć, co było przyczyną zgrzytania zębami i wypluwania jedzenia.
Jak już wiesz, na początku też diagnozowali to jako problem z zębami (w pewnym okresie ja też...), ale ostatecznie mówili mi, że Zulus ma po prostu taki tik nerwowy, albo jest to reakcja na ból.
Z biegiem czasu i lektur, które przeczytałam na różne tematy i o różnych kotkach uważam, że jest to tylko i wyłącznie reakcja na dyskomfort i ból w brzuchu.
Naturalnie nie jestem lekarzem i nie można brać mojej oceny jako ostatecznej, ale najczęściej w przypadkach problemów żołądkowych, w tym niestety nowotworów pojawiało się zgrzytanie zębami.
Zulus był młody, ponieważ nie miał jeszcze nawet 7 lat, ale mimo tego szanse na powodzenie i przeżycie operacji były znikome...
Przeżył i po operacji żył jeszcze przez kilka miesięcy w bardzo dobrym samopoczuciu. Biegał po dworze, miał apetyt, choć zdarzały się gorsze momenty, kiedy apetyt mu spadał, ale to było wszystko.
Niestety ostatnia doba była dla nas tragiczna, ale nie chcę do tego wracać...
Mogę tylko dodać, że ostatnie +- 2 miesiące Zulusek i ja zawdzięczamy ludziom z tego właśnie Forum, którzy jak tylko mogli nas wspierali i podpowiadali swoje rady.
Mimo, że lekarze dawali nam tydzień i nie wierzyli w powodzenie leków, które polecili Forumowicze, Zulusek żył ten czas dzięki nim i żył bardzo szczęśliwie.
Gwarantuję to swoim życiem...
Chciałam Ci tylko, jeśli mogę powiedzieć, że być może jest szansa...
Być może Kacperek ma zupełnie inny problem, a jeśli podobny, to może nie w tak bardzo intensywnym i zaawansowanym stopniu jak Zulusek.
Najważniejsze, żeby lekarz zrobił dobrze usg (choć mimo wszystko usg też nie zawsze może coś wykazać), ale przede wszystkim, żeby dobrze zbadał jego brzuch.
Nasz lekarz (późniejszy) w 5 sekund wykrył jakąś zmianę w brzuchu. Niestety dopiero otwarcie brzucha mogło w pełni pokazać, co jest w środku...
Niestety zmartwię Cię, jeśli chodzi o koszty...
Być może u Was są inne stawki, ale my leczyliśmy się w jednej z najdroższych poznańskich lecznic, choć jedynej, która może odpowiednio zdiagnozować zwierzątko.
Gdybym miała ocenić łączny koszt leczenia, ale od samego początku (również wtedy, kiedy przez ponad miesiąc był źle zdiagnozowany i leczony) do samego końca, to oceniłabym to +- na 4-5 tys. zł. Sama operacja i pobyt kilka dni w szpitalu to +- 2 tys. Jednak weź proszę pod uwagę, że ja jeździłam do kilku, jeśli nie kilkunastu lekarzy na konsultacje i to wszystko za każdym razem kosztowało...
Mam nadzieję i chcę wierzyć, że Twój Kacperek będzie zdrowy...
Trzymam mocno kciuki i jestem z Wami myślami...
Serce mi pęka, bo Kacperek jest tak podobny do Zuluska i Zulki, która obecnie jest ze mną... To takie piękne połączenie moich dwóch Kociaków - byłego i obecnego
Proszę Cię też, żebyś się nie poddawał...
My tu wszyscy walczymy o swoje ukochane Pociechy...
Wierzę, że jeśli będziesz potrzebował wsparcia finansowego, to wiele osób pomoże...
To Forum, a raczej ludzie potrafią czynić cuda...
Jeśli masz jakieś pytania, to pisz proszę.
Trzymam mocno kciuki i jestem z Wami myślami...